środa, 29 października 2014

Piotr Nisztor "Jak rozpętałem aferę taśmową"



http://www.wydawnictwofronda.pl/jak-rozpetalem-afere-tasmowa
Piotr Nisztor, Jak rozpętałem aferę taśmową, Warszawa „fronda’ 2014
Przekrętów w naszym kraju jest całe mnóstwo: od najniższego szczebla do najwyższego. Im wyżej postawione osoby, które wykorzystują swoja władze tym bardziej ich zachowanie szkodzi naszemu społeczeństwu. Co jakiś czas pojawiają się życzliwi ludzie i sprytni dziennikarze, którzy zamiast pisać o kolejnych ofiarach wypadków, niegustownej sukience aktorki itd. itp. zajmują się konkretnymi problemami w naszym kraju: piszą o zachowaniach polityków i szefów państwowych firm. Zwykle wybucha wówczas kolejna afera, która wymaga dokładniejszego przyjrzenia się sprawie przez prokuraturę i media.
Tak było i w przypadku afery taśmowej rozpętanej przez Piotra Nisztora, podczas której niekoniecznie zajmowano się problemami, które były istotne, ale raczej dyskusją nad możliwością nagrywania naszych władz. Wszystko po to, by odciągnąć dyskusje od spraw naprawdę istotnych.
Książka jest skierowana do wszystkich, którzy zagubili się w labiryncie dziwnych dyskusji i chcą poznać kulisy afery z jej głównymi problemami. „Jak rozpętałem aferę taśmową” Piotra Nisztora to lektura bardzo przystępna, napisana prostym językiem i pokazująca klatka po klatce wydarzenia, które przyczyniły się do wybuchu afery i później jej towarzyszyły. Młodym dziennikarzom lub osobom marzącym o takiej ścieżce kariery może ona uświadomić jak wygląda praca i z jakimi zagrożeniami się wiąże.
Książka skierowana jest dla osób interesujących się polityką i gospodarka naszego kraju. Na pewno znajdą tam więcej wiedzy na temat funkcjonowania naszych służb i urzędników niż tylko te związane z aferą. Nie zabraknie tam bardzo interesujących urywków rozmów naszych władz. „Jak rozpętałem aferę taśmową” pozwoli czytelnikowi spojrzeć na wydarzenia z perspektywy widza, który ma do czynienia z konkretnymi materiałami, a nie licznymi wypowiedziami dziennikarzami wokół sprawy.

Bogusław Kierc "Cię – mność"

http://www.wforma.eu/cie-mnosc.html
Bogusław Kierc, Cię – mność, Szczecin, Bezrzecze „forma” 2014
Odkrywanie siebie w myśli filozoficznej zawsze odbywało się w „ciemności”. Już Platon w dialogach za pomocą Sokratesa kazał nam wyłaniać siebie z ciemności jaskini. Z tej ciemności dzięki małemu płomykowi mogliśmy odkryć siebie, świat, a nawet Boga jak u Malebranche’a. Byliśmy ślepymi monadami obijającymi się o innych (Leibnitz) i wielkim Ja stającym naprzeciw Innego (Levinas). Świat był dla nas piekłem (Sartre) i wielkim dialogiem (Tischner). Te i wiele innych koncepcji pięknie połączył ze sobą Bogusław Kierc w zbiorze „Cie-mność”, w którym człowiek staje naprzeciw świata: ludzi, rzeczy, własnych uczuć, wyobrażeń, w którym błądzi wśród zagranych przez siebie ról, bo życie to teatr, a ludzie są aktorami (Shakespeare) podobnymi do trzciny na wietrze, ale trzcina myśląca (Pascal). Właśnie ów proces myślowy każe człowiekowi stanąć naprzeciw Siebie i Innego (Buber). Jednocześnie pojawia się zwątpienie w realność odczuć i postrzegania siebie oraz swoich myśli. Z minuty na minutę patrzymy na tę samą rzecz odmiennie, tak jakbyśmy wszystko było tylko złudzeniem, jak w filmie „Otwórz oczy” reż. Amaenabara. To przywodzi też na myśl szaleńczą wizję Putmana z mózgami w słoikach, które drażnione przez naukowca tworzą kolejne uczucia i postrzegania. Czy nasz świat nie jest takim niesamowitym korowodem? Jest nim na pewno świat narratora „Cię –mności” – książki z tytułem kojarzącym się z ciemnością i z filozofią dialogu, w której miarą kontaktu jest nawiązanie nici kontaktu z Innym.
Najprostszym narzędziem spełniającym właśnie tę funkcję kontaktu jest język, którego formy mogą obierać różnorodne kształty. Przekaz nie ma w sobie ograniczeń, a jednocześnie nie jest w stanie przekazać i odebrać całości postrzegania świata czy wręcz ogranicza owo postrzegania (Sapir i Whorf). W tym ograniczeniu daje nam szerokie pole manewru tworzenia świata za pomocą kompozycji czy metody przekazu.
Niewielka książka Bogusława Kierca naładowana jest wizjami, doktrynami, które przez stanie naprzeciw Siebie i Innego staja się konieczne, przez co wymagający czytelnik może błądzić w labiryncie myśli autora. „Cię- mność” to książka, którą nie trzeba czytać od deski do deski, ale pozwolić sobie na wchodzenie w świat, który powoduje zagubienie i odkrywanie.

poniedziałek, 27 października 2014

Marcin Brykczyński, Katarzyna Bajerowicz "Opowiem ci, mamo, co robią żaby"



http://nk.com.pl/opowiem-ci-mamo-co-robia-zaby/2093/ksiazka.html#.VE5H1zcnUis
Marcin Brykczyński, Opowiem ci, mamo, co robią żaby, il. Katarzyna Bajerowicz, Warszawa „Nasza Księgarnia’ 2014
Żaby – niby brzydkie, a jednak urokliwe płazy, które są bohaterami wielu bajek i piosenek. Kto nie zna chociaż jednego wierszyka lub opowieści czy legendy o nich? Ich urokowi ulegli również Katarzyna Bajerowicz i Marcin Brykczyński, którzy w „Opowiem ci, mamo, co robią żaby” zamieścili całe stada żab. Jedne skaczą, inne łapią owady, pływają z rybami, robią śmieszne miny, przytulają się, by były małe kijanki. Cały staw jest przepełniony życzliwością i miłością oraz czułą obserwacją nowego życia, zabawy i walki o przetrwanie. Poza obserwacją wyczynów żab dzieci na pewno dowiedzą się wiele o ich życiu, a wszystko zostało uwieńczone grą planszową, w której pionki mają naśladować żabki. Nie zabraknie też instrukcji zrobienia własnej skaczącej żabki.
Niewielka książka kryje wielkie bogactwo, które są dla dzieci przygotowane w bardzo przystępny sposób: większość informacji kryje się w pięknych ilustracjach, które przyciągają wzrok dzieci, kuszą swoja zielenią i przedziwnymi zachowaniami. Dzieci obserwując je dowiadują się jak wygląda staw i życie, które się w nim toczy. „Opowiem ci mamo, co robią żaby” pozwala maluchom na to, co one kochają najbardziej: samodzielne czytanie, czyli opowiadanie, co widzą na obrazku. Jest to niesamowicie przydatna umiejętność. Dzieci za każdym razem podczas przeglądania książki zauważają kolejne nowe rzeczy, a mnogość postaci sprawia, że pędzą od jednej żaby do kolejnej.
„Opowiem ci, mamo…” to seria solidnych książek grubymi stronami oraz z licznymi ilustracjami, które przybliżają dzieciom świat. Ciekawe maluchy śledzą w nich zmiany w otoczeniu, które uchwycone w określonym momencie nie rozprasza maluchów w pędzie za jednym zwierzątkiem. Książki te są doskonałą lekturą przed spacerami, podczas podróży czy po spacerze. Pozwoli rodzicom przygotować swoje pociechy do uważnego patrzenia na otoczenie. Zwykle w książkach dla dzieci tekst jest niezbędny dla ilustracji. Tu mamy tak cudowną sytuację, że wierszyki są nieważne. Uwagę przyciągają jedynie ilustracje, o których koniecznie trzeba sobie opowiedzieć. Podczas lektury dzieci ćwiczą swoja spostrzegawczość, nabywają umiejętności językowych i manualnych, które przeradzają się w zabawę z papierowymi żabami i pionkami do gry.
Książkę polecam wszystkim lubiącym żaby. Szczególnie tym w wieku od dwóch do sześciu lat, ale ze względu na grubość stron mogą po nią sięgnąć po nie młodsze dzieci, a jeśli nawet podczas ząbkowania nadgryzie którąś żabę to na pewno nie będzie pierwszym dzieckiem gustującym w żabich udkach.














Marcin Bryczyński, Artur Nowicki "Opowiem ci mamo, co robią auta"



http://nk.com.pl/opowiem-ci-mamo-co-robia-auta/2094/ksiazka.html#.VE4blTcnUis
Marcin Bryczyński, Opowiem ci, mamo, co robią auta, rys. Artur Nowicki, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2014
Auta to jedna z bardziej interesujących zabawek dla dzieci. Sięgają po nie chłopcy i dziewczynki. Każdy pojazd jest inny: jedna służą do przewożenia towaru, inne do ludzi, a jeszcze inne do ścigania się czy pilnowania porządku. Samochody można zobaczyć wszędzie, dlatego i bohaterów książki „Opowiem ci, mamo, co robią auta” znajdują się w różnych sytuacjach: tłoczą się w mieście, wędkują na wsi, sprawdzają wnętrze pojazdu we warsztacie (a ile tam różnorodnych narzędzi!), ratują kota, kuszą w salonie samochodowym, biorą udział w trudnych przeprawach lub wyścigach, a nawet bawią się w śniegu i w ziemi, by wieczorem zażyć kąpiel i odpocząć w garażu.
Książka bogata jest w obrazki różnorodnych samochodów i wszystkiego, co z nim związane. Małe ciekawskie oczy będą miały się czym nacieszyć. Szczególnie polecam dzieciom, które ma świetną pamięć i przez to często nie są zainteresowane książkami. Ilustracje są tak urozmaicone, że oko samo gna od pojazdu do pojazdu. Wszystko zostało urozmaicone antropomorfizacją, która w dziecięcym świecie jest bardzo powszechna, bo auto może być też dobrym przyjacielem zabaw.
Niewielka ilość tekstu sprawia, że dziecko jest w stanie poczekać, aż rodzic przeczyta, a później samo może tworzyć opowieści o niezwykłych autach, które jak ludzie mają różne humory, przytrafiają im się dziwne sytuacje i starają się skupić na sobie wagę. „Opowiem ci mamo, co robią auto” to lektura zachęcająca do aktywnego odbioru: zachęca do szukania podobnych przedmiotów, liczenia, porównywania, jeżdżenia po książce palcem. Poza tymi wskazówkami urozmaicania czasu z książką podaje ona przykłady, co można robić ze swoimi zabawkowymi autami, a to na pewno przyczyni się do rodzenia się nowych pomysłów w głowie naszych pociech.
Książka jest bardzo interesująca i dzięki wielości ilustracji dziecko znajduje w niej ciągle coś nowego, przez co sięga po nią bardzo długo. Książka jest przeznaczona dla dzieci od dwóch do sześciu lat, ale twarde, grube strony, sprawiają, ze mogą po nią sięgnąć już roczne maluchy zafascynowane swoimi pierwszymi pojazdami. Dobrze, jeśli książki poruszają tematy bliskie dzieciom, a ta właśnie do nich należy.
http://nk.com.pl/opowiem-ci-mamo-co-robia-auta/2094/ksiazka.html#.VE4blTcnUis

http://nk.com.pl/opowiem-ci-mamo-co-robia-auta/2094/ksiazka.html#.VE4blTcnUis

http://nk.com.pl/opowiem-ci-mamo-co-robia-auta/2094/ksiazka.html#.VE4blTcnUis

http://nk.com.pl/opowiem-ci-mamo-co-robia-auta/2094/ksiazka.html#.VE4blTcnUis

http://nk.com.pl/opowiem-ci-mamo-co-robia-auta/2094/ksiazka.html#.VE4blTcnUis

http://nk.com.pl/opowiem-ci-mamo-co-robia-auta/2094/ksiazka.html#.VE4blTcnUis

http://nk.com.pl/opowiem-ci-mamo-co-robia-auta/2094/ksiazka.html#.VE4blTcnUis

Filip Onichimowski "Człowiek z Palermo"



http://www.jankawydawnictwo.pl/recenzje2.html
Filip Onichimowski, Człowiek z Palermo, Pruszków „JanKa” 2010
Studiując marzymy o wielkiej karierze, dobrych zarobkach i uznaniu. Życie przynosi rozczarowanie: często nie mamy doświadczenia zawodowego (praca na umowę zlecenie to nie doświadczenie), brak dobrych zarobków (pierwsze pensje nie pozwalają przeżyć miesiąca), środowiska, w których można zdobyć duże pieniądze jest skorumpowane. W takim świecie żyje Paweł, który w swojej bezradności pakuje się do jednego plecaka i jedzie do znajomego pracującego w Normandii. Po skończonej pracy obaj udają się do znajomego Marka, Stacha, który załatwia pracę w Palermo: „U Stacha, Paweł, robota pewna, ale szykuj się na taki zapieprz, że te normandzkie zgniłki to przy tym mały pikuś, stary”.
Praca u Runca okazuje się bardzo wymagająca, a konsekwencje niedokładności przerażające: od połamania rąk i nóg po śmierć. Trzeba pracować na granicy własnej wytrzymałości. Młody humanista kilkakrotnie chce się wycofać z dochodowego zajęcia, ale przyjaciel kusi i zapewnia, że z czasem każdy się przyzwyczaja.
Ciężka praca wyrabia charakter oraz uczy młodego humanistę odpowiedniej postawy wobec ludzi. Honor i szacunek są bardzo ważnymi elementami jego życia. Doskonałe przystosowanie się do nowych warunków sprawia, że Paweł zyskuje uznanie wśród ludzi kierującymi się zasadami i twardo trzymającymi władzę. Poznaje tajniki działania mafii, zostaje przygotowany do walk oraz dostaje sztylet, który jest ostry jak skalpel. Po kilu latach ze sporą sumą pieniędzy wraca do kraju, w którym zostaje obrabowany niemal z całych oszczędności. Do tego staje się obiektem zaczepek miejscowych chuliganów. Pozostaje mu albo zostać ofiarą albo grać według zasad, które poznał na Sycylii. Paweł przeobraża się w Don Paolo, któremu dobrowolnie w opiekę oddają się tłumy ludzi, a wszystko to pod okiem miejscowej mafii.
Sycylia nauczyła go wiele, ale powrót do kraju ukształtował ostatecznie charakter człowieka bezwzględnego, bezpiecznego, ale bardzo samotnego, który patrząc na miasto z góry czuje pustkę.
Ucieczka przed Sycylią zmienia się w zaszczepienie jej w Olsztynie, mieście takim jakich w Polsce są setki: „W mieście działo się źle. Zło pełzało po ulicach, zło wkradało się do szkół, gabinetów lekarskich, biur i urzędów. Pleniło się w parkach i uliczkach, jeździło samochodami, podpisywało druki i decydowało o ludzkich losach. Dobro spało. Dobro było albo zbyt leniwe albo niewiele mogło. Dobra było za mało”.
Wszystko zaczyna się od odzyskania pieniędzy, wymierzenia kary, podporządkowania chuliganów (których zmianą nawet policja jest zaskoczona) oraz otwarcie lokalu Palermo. Olsztyn z prowincji bez szans dla młodych zmienia się w miasto pełne pieniędzy i możliwości zmiany. Ale czy na lepsze? Czy coś poza aktorami się zmieni?
Filip Onichimowski porusza bardzo ważne kwestie etyczne: jak należy postępować, co należy wybierać, jakie są granice między dobrem i złem, czy zło może być dobre? Don Paolo to człowiek, który żyje zgodnie z zasadami, nie chce nikogo krzywdzić, dba o podwładnych, ale wszystko, co robi jest albo nielegalne albo jednoznacznie uznawane za zło. Jest mroczną postacią, który tworzy aurę tajemnicy i powiązania ze sycylijską mafią, by realizować kolejne swoje pomysły, a jednocześnie dbać o matkę i ukochaną. Czy w takich okolicznościach można zmienić świat na lepsze?
„Człowieka z Palermo” polecam miłośnikom literatury, w której człowiek pod wpływem ciężkiej pracy, odpowiedniego szkolenia ulega przemianie. Książkę czytało się bardzo szybko, a sposób prowadzenia narracji sprawia, że nie mogłam się od niej oderwać.