niedziela, 31 lipca 2016

Dorota Suwalska "Zuźka w necie i w realu" il. Nikola Kucharska

http://nk.com.pl/zuzka-w-necie-i-w-realu/2327/ksiazka.html#.V55wQaK83IU
Dorota Suwalska, Zuźka w necie i w realu, il. Nikola Kucharska, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2016
Żywiołowa, zabawna, nieco naiwna, próbująca zrozumieć skomplikowany świat dorosłych, którzy mimo wieku czasami nie rozumieją, co do nich mówią dzieci – taka jest bohaterka książki „Znowu kręcisz, Zuźka” i najnowszej „Zuźka w necie i w realu”. Nastoletnia dziewczyna po latach lekkiego osamotnienia ze względu na życie na prowincji, którą jej rodzice wybrali jako idealne miejsce do mieszkania zaczyna mieć coraz więcej znajomych. W pierwszym tomie do jej klasy dołączył Jaszko, a do domu naprzeciwko wprowadziła się Marta z siostrą. Dzięki temu życie w Brzezinie zaczyna być znośne. Do pełni szczęście dziewczynce brakuje jeszcze stałego szybkiego łącza internetowego oraz telefonu komórkowego. Przekonanie rodziców do obu rzeczy nie jest łatwe. Zuźka jednak za bardzo nie przejmuje się swoim „brakiem”, ponieważ codzienność dostarcza jej wystarczającą ilość wrażeń. Jako członek Tajnego Klubu Detektywów oraz spostrzegawcze i odważne dziecko musi codziennie dać świadectwo swojej odwadze. Z tego powodu trenuje karate, a do tego – aby jej honor nie ucierpiał - gotowa jest zjeść nieznane owoce, szpiegować z kolegami i koleżankami dziwnego mężczyznę z dredami, informować policję o podejrzanych plantacjach roślin, zgłębiać tajniki ciągów Fibonacciego. Ku swojej radości pewnego dnia w domu zastaje rewolucję informatyczną, dzięki której może zdobywać wiedzę, poznawać ludzi oraz zdobywać sławę, przez śledzenie przestępców. Nie zabraknie także poznawania tajników grafiki, niebezpieczeństw związanych z Internetem, szkolnej codzienności i zwykłych wypadków, które mogą zdarzyć się nieuważnym, nadpobudliwym dzieciom.
„Zuźka w necie i w realu” to interesująca i wartościowa pozycja dla młodych czytelników, którzy stawiają pierwsze kroki w wirtualnym świecie. Dowiedzą się jakich informacji nie należy udzielać na forach, portalach, w jaki sposób zachować bezpieczeństwo w sieci. Nie zabraknie też interesujących informacji z różnych nauk, przekonania, że tylko dzięki systematycznej nauce możemy osiągnąć sukces. Nietypowi nauczyciele (zwłaszcza ekscentryczny matematyk) pozwolą odkryć miłość do matematyki, dziwnych liczb, zachęcą do dokładnej obserwacji przyrody.
Zuźka jest bohaterką taką jak każde dziecko: otwartym na nowości i szybko wprowadzającym je w życie, aby popisać się wiedzą, umiejętnościami i spostrzegawczością przed rówieśnikami. Z tego powodu używa wielu trudnych słów, które bardzo szybko wyjaśnia czytelnikom. Bohaterka odkrywa też jak ciągle niewiele wie o świecie. Kiedy wydaje jej się, że świat technologii jest już dla niej zrozumiały to pojawiają się dziwne „fonty”, które razem z „pedeefami” śnią się po nocach. Zabawna dziecięca naiwność sprawia, że Zuźka jest bliska młodym czytelnikom.
Opowieść Doroty Suwalskiej wzbogacono interesującymi ilustracjami Nikoli Kucharskiej, dzięki czemu powieść czyta się bardzo przyjemnie. Zaprezentowana w książce codzienność staje się pretekstem do przemycenia dzieciom wielu cennych informacji. Styl pisania – lekki, żywy i zabawny – zbliżony jest do tego, co znamy z „Mikołajka”, ale tu mamy do czynienia ze współczesnymi polskimi realiami i bardzo prawdopodobnymi problemami młodych bohaterów mieszkających w małej miejscowości.
Niedługie, dynamiczne rozdziały, żywy język sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko. Powieść polecam uczniom szkoły podstawowej oraz ich rodzicom.




Anna Kaniecka-Mazurek "Kobieta/Mężczyzna. Niepotrzebne skreślić"



http://www.wforma.eu/kobieta-mezczyzna-niepotrzebne-skreslic.html
Anna Kaniecka-Mazurek, Kobieta/Mężczyzna. Niepotrzebne skreślić, Szczecin, Bezrzecze „Forma” 2016
Anna Kaniecka-Mazurek wrzuca nas do świata Zosi Koseckiej. Odnosząca sukcesy kobieta siedząc na kozetce u psychologa poszukuje źródła swoich problemów, które – jej zdaniem – zaczęły się długo przed jej narodzinami. Wojenne doświadczenia babci, powojenne zmagania się z codziennością i robotniczy feminizm zmieszany z patriarchalną dumą z narodzin syna przyczyniły się do odrzucenia. Wyczekiwane dziecko okazało się wadliwe, ponieważ urodziło się dziewczynką. To zmusza bohaterkę-narratorkę do postawienia kluczowego pytania:
„Ciekawe, czy kiedyś rodzice ze smutkiem będą witać narodziny męskiego potomka? Dla wyrównania krzywd. Dla równego rachunku w sumieniu dziejów. Schylamy się nad kaleką, nad gejem, nad bitym psem, pochylmy się nad dziewczynką. Nad niechcianą córeczką. Nie chodzi o to, że radykalny feminizm to groźna utopia. To oczywiste, że tak jak lew różni się od lwicy, tak kobieta różni się od mężczyzny. Ale już lepiej przerysować niż, bojąc się śmieszności, zamykać oczy na miliony ubezwłasnowolnionych kobiet. Nie chodzi o identyczność. Nie wszyscy mężczyźni są urodzonymi wodzami czy dzielnymi wojownikami, chodzi o wybór. Wybór dla wszystkich, również dla delikatnych, a wcale nie homoseksualnych facetów. Nie każdy musi chcieć być liderem, nie każdy musi chcieć być piękny i piękny, nie każdy musi kochać Żydów, nie każdy musi lubić hip-hop, nie każdy czytać Prousta. Tolerancja rodzi się powoli, milimetr po milimetrze wciska się w świadomość, gdy stare zwyczaje stają się obciachem i wygwizdane wreszcie schodzą ze sceny”.
Życie niechcianej dziewczynki nie jest łatwe. Zaniedbana przez matkę - wyzwolonej z roli żony i matki – Zosia powoli staje się silnym chłopcem. Zimny męski chów pozwalają jej rosnąć na silne i zdrowe dziecko ubierane w rzeczy praktyczne, czyli spodnie i bluzki w chłopięcych kolorach. Codzienne ćwiczenia z ojcem sprawiają, że w dziewczęcym ciele zaczyna kształtować się chłopiec, który z jednej strony poczuciem estetycznym jest bliższy dziewczynkom, a zachowaniem męskim rówieśnikom. Ta dwupłciowość sprawia, że Zosia się gubi w swojej seksualności. Poukładane i wyszkolone dziecko dojrzewając zaczyna odkrywać swoją odmienność. Jest nią androgynia. Jak się żyje z nieumiejętnością samookreślenia?
„Androgynia, trzecia płeć, to dobre na doktorat, ale żyje się z tym fatalnie. Niby nic takiego, Zosi rodzice nie robili, ale żeby zasłużyć na kapryśną miłość ojca, Zosia musiała być silna i sprytna, bez problemu, ale też nie mogła mieć długich włosów, niepraktycznych dziewczęcych ubranek, no i przede wszystkim żadnych fochów, żadnych łez. Niepostrzeżenie dziecko się dostosowało, a wtedy wielce zdziwiona mamusia mówiła o niej „Taka to już z mojej Zosi chłopczyca w spodniach moro” i wszyscy ze zrozumieniem kiwali głowami”.
Wykluwanie się prawdziwej kobiety jest długie i mozolne. Zosia prowadzi szybkie, odważne, bogate w doświadczenia i poszukiwania życie. Jest silna i przebojowa tak jak powinien być młody mężczyzna chcący podbić świat. Na swojej drodze znajduje tylko pozorne schronienia: w ramionach starego pijaka, amerykańskiej artystki, czterdziestoletniego biznesmena z Kanady, aż w końcu poznaje mężczyznę, który pozwoli jej być kobietą. Do pełni szczęścia brakuje jej sprawnych skrzydeł, które w dzieciństwie regularnie łamano.
Nikt tak skutecznie nie podcina skrzydeł jak rodzice. Zbyt duże wymagania, brak uznania i miłości wobec dziecka, nieumiejętność okazywania uczyć, „zimny chów”, pozbawianie dziecka małych radości, nauka zachowania poważnej twarzy w każdej sytuacji, nadmierne dbanie o dobrą formę fizyczną – to wszystko sprawia, że Zosia Czajka, niechciana dziewczynka nauczona chłopięcych zachowań zmaga się z życiem, aby nauczyć się kobiecości.
„Kobieta/Mężczyzna. Niepotrzebne skreślić” to powieść o odkrywaniu własnej płciowości, tożsamości, miejsca na świecie. Niezwykle bogata historia o przemianach, zadziwiających przypadkach losu, w którym uczestniczy kilka pokoleń osób próbujących odnaleźć się w mieszaninie nowych ról społecznych, w których kobiecość nadal jest cechą wstydliwą.
Książkę polecam osobom poszukującym interesujących, zmuszających do myślenia powieści.



czwartek, 28 lipca 2016

"Pszczółka Maja. Wodne kolorowanie"



Pszczółka Maja. Wodne kolorowanie, il. Ekart, Warszawa „Egmont” 2016.
Nauka malowania nie jest sztuką łatwą. Dzieci zwykle mają problem z maczaniem pędzla w wodzie, później w farbkach, nanoszeniem w odpowiednich konturach farby. To sprawia, że szybko się zniechęcają do tworzenia, a tym samym ćwiczenia nowych umiejętności: od koncentracji po motorykę małą, bardzo ważną na kolejnych etapach kształcenia. Pierwsze zabawy z pędzlami i malowaniem powinny być bardzo proste, zawierać element magii zaskakującej dzieci i zachęcać do kolejnych eksperymentów z pędzlami. Warto w tym celu wybrać malowanki wodne. I tu czeka rodziców nie lada wyzwanie, ponieważ od tego jaką malowankę kupimy zależy, czy nasza pociecha będzie chciała sięgać po pędzel. W wielu przypadkach takie kolorowanki bywają dwustronne, mają cienkie strony. Pierwsze prace mojej córki z tych powodów miały dziurawe strony. Nadmiar wody nie służył tworzeniu i cieszeniu się z efektów.
Bardzo miło zaskoczyła nas malowanka z Wydawnictwa Egmont. Grubsze strony, ilustracje na jednej stronie kartki, dzięki czemu możemy pracami ozdobić dom, a same dzieła w czasie tworzenia nie rozmokną pod wpływem dwustronnego moczenia, czyli unikniemy dziury. Kolejną bardzo ważną zaletą jest prosta kreska, duże szczegóły oraz bardzo dobrze stworzone obszary z farbkami. Dzięki temu mieszanie kolorów jest dużo mniejsze.
Ulubione postaci z bajki stały się u nas bardzo dobrym materiałem do zabawy w miejscu, w którym nie można było korzystać z farbek, ale za to nikt nie zabronił zabaw z pędzlem i wodą. Takie malowanki to nie tylko mniej sprzątania dla rodziców, ale także wspomaganie dziecka w pierwszych próbach malowania, kiedy to kartki pod wpływem wody zmieniają się w piękne, barwne ilustracje. Poza pięknymi obrazkami na każdej stronie znajdziemy również informacje o postaciach z bajki.
Zabawa z wodnymi malowankami to interesująca propozycja dla kilkuletnich dzieci uczących się kolorów, ćwiczących motorykę małą, trenujących pamięć. Warto w czasie malowania pobawić się w zgadywanie jaki kolor pojawi się pod wpływem wody, sprawdzić, jakie będą efekty po uzupełnieniu pracy swoimi pomysłami.
My z kolorowanki wodnej korzystamy dwa razy: pierwsze to malowanie wodą, a po wyschnięciu staramy się nałożyć odpowiedni kolor farby zgodnie z tym, co pojawiło nam się w czasie pierwszej zabawy.
Malowanki wodne polecam każdemu maluchowi. Będzie to doskonała zabawka w czasie podróży, kiedy po wyjściu z samochodu na dłuższą przerwę, chwilowemu rozprostowaniu kości nie możemy dać naszym małym artystom farb.
Polecam wszystkim przedszkolakom.