piątek, 31 stycznia 2020

Mathilda Masters "321 superciekawych faktów, które trzeba poznać, zanim się skończy 13 lat" il. Louize Perdieus


Mathilda Masters, 321 superciekawych faktów, które trzeba poznać, zanim się skończy 13 lat, il. Louize Perdieus, tł. Alicja Oczko, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2019
Ciekawostki lub książki z pytaniami i odpowiedziami to jedne z tych, po które moja córka sięga bardzo chętnie, a wszystko przez to, że ma osiem lat i jeszcze nie mówi i ma problem z samodzielnym formułowaniem potencjalnych pytań. Lektury objaśniające świat pozwalają jej na zdobywanie wiedzy mimo tej przeszkody. Ciekawości nie można jej odmówić. Pamięci też, ponieważ ciągle chce mieć czytane nowe książki. Do przeczytanych wraca tylko w przypadku, kiedy jest w nich sporo faktów. I właśnie z tego powodu do książki „321 superciekawych faktów, które trzeba poznać, zanim się skończy 13 lat” wracałyśmy przez kilka miesięcy. Pierwsze czytanie było od strony do strony, czyli tak jak zamieszczono informacje w tej publikacji. Kolejne to już było wertowanie, wskazywanie, co konkretnie mam przeczytać. Z tego powodu do niektórych haseł nie wracałyśmy, a inne przeczytałyśmy po kilka razy. A wszystko po to, aby wiedzę utrwalić i poukładać w głowie. I właśnie za to uwielbiam takie książki, bo pozwalają mi skuteczniej pracować z córką, dostarczać informacji, które właśnie ją interesują, podsuwać jej tematy do poszerzania zainteresowań.
Mathilda Masters zabiera nas w gąszcz ciekawostek, o których czasami nie wiedzą nawet dorośli czytelnicy. Z tego powodu chętnie z córką po raz kolejny czytałam i odkrywałam tajniki naszej przyrody, ludzkich wynalazków, eksperymentów, dokonań. Autorka, dzięki podsuwanej wiedzy, pozwala nam na wiedzy pozwala nam na wiele rzeczy popatrzeć z innej perspektywy. Zupełnie inaczej będziemy patrzeć na dobrodziejstwo istnienia takich owoców jak pomarańcze, o których dowiemy się, że zostały stworzone przez człowieka.
Nie zabraknie też cennych informacji o ciele, a tam ciekawostka, że nasz organizm potrafi wypocić nawet 8 litrów, wdychać 10 tysięcy litrów powietrza, rano jesteśmy wyżsi niż wieczorem, a nasz przewód pokarmowy na 9 metrów długości (jakim cudem to wszystko się w nas mieści?), a kłamcy mają ciepły nos. Poznamy też tajniki zachowania higieny przez zwierzęta i zostaniemy zaskoczeni tym, że nawet dżdżownice potrafią jej przestrzegać dbając o to, aby toaleta znajdowała się w jednym miejscu, a wombaty robią kwadratowe kupy. Do tego nie zabraknie informacji o zwierzęcych wędrówkach oraz olbrzymich odległościach pokonywanych przez danaidy wędrujące z Kanady do Meksyku (8 tys. km!) oraz lwim ziewaniu czy wędrówkach ryb po drzewach. Przyjrzymy się zamarzniętej wodzie w różnych postaciach: płatków śniegu i komet. Ciekawostek jest oczywiście dużo więcej, a wszystkie doskonale uzupełniają szkolną wiedzę i rozbudzają ciekawość.
Wielki plus tej książki polega na tym, że nie trzeba czytać jej od deski do deski tylko można wybiórczo sięgać po interesujące nas tematy. Są tu tematy, dzięki którym dziecko będzie mogło zabłysnąć wiedzą na wszystkich przedmiotach szkolnych. Całość podzielono na dwanaście tematycznych rozdziałów: Wszystkie zwierzęta małe i duże, Twoje wspaniałe ciało, Sport jest (przeważnie) zdrowy, Ludzie sławni i osławieni, W podróż przez historię, Nasza wspaniała planeta Ziemia, W podróży po świecie, Cudowny świat nauki, O słowach i języku, Wszystko, co rośnie i kwitnie, Palce lizać!, Do gwiazd i jeszcze dalej. Jak widać tematyka szeroka i pozwalająca zachęcić do pogłębiania wiedzy z różnych dziedzin.
Całość dopełnia solidna oprawa, estetyczne i oryginalne ilustracje, bardzo dobrze zszyte strony i dobry papier oraz duży format. Dzięki temu książka jest estetyczna i trwała. Plusem jest przekazywanie naprawdę wielu informacji w lekki i zabawny sposób, sprawiający, że całe otoczenie zaczyna wydawać nam się jeszcze ciekawsze niż do tej pory. Zdecydowanie polecam!


Jakub Skworz "Mania Skłodowska" il. Paulina Derecka


Jakub Skworz, Mania Skłodowska, il. Paulina Derecka, Poznań „Zysk i S-ka” 2018
„Tym się różnią wielcy ludzie od zwykłych, że nie boja się mierzyć z przeciwnościami losu”.
Uwielbiam biografie naszej noblistki z nauk ścisłych. Zawsze są w jakiś sposób motywujące, zachęcające do działania. Mamy w nich portret dziecka, któremu nie żyło się lekko, rodzinę poddawaną wielu przeszkodom, obraz rodziny borykającej się z wieloma trudnościami, ale jednocześnie nastawionej na naukę, do tego bardzo postępowego ojca nieróżnicującego dzieci ze względu na płeć. Wszystkie pociechy uczył tak samo: z naciskiem na przekazanie wiedzy. I właśnie takie podejście zaowocowało wspaniałymi rezultatami: Bronia została lekarką, Mania chemiczką i fizyczką podziwianą przez cały świat. Minęło już dużo czasu nie tylko od jej narodzin, ale też od śmierci, a jej badania nadal są ważne, jej życiorys nadal inspirujący, postawa ojca nadal wzorcowa. Pozostaje jedno: ciągle sięgać po kolejne odsłony życiorysów, motywować się i w podobny sposób wychowywać własne dzieci. Zwłaszcza córki, które jednak przyucza się bardziej do opiekowania innymi niż do bycia odkrywczynią. Na szczęście powoli się to zmienia. Aby przemiany przebiegały sprawniej warto sięgać po takie inspirujące życiorysy.
Książka Jakuba Skworza „Mania Skłodowska” jest jedną z propozycji. Od znanych mi opowieści o naszej wybitnej rodaczce różni ją pomysł na zabranie dzieci w podróż w przeszłość. Pisarz bazuje na pomysłach podróży w czasie. Tu wehikułem są książki, czyli coś, co w dobie komputerów, tabletów, ajfonów i innych wynalazków może wydawać się dzieciom nieatrakcyjne. Biblioteka dziadka Mani (no, właśnie dziadka, a nie babci, bo przecież to dziadek jest tu tym „ogarniętym”) jest niezwykła. Zawiera wciągające książki i nie jest to przenośnia. Kiedy otwiera się taką lekturę zostaje się porwanym fizycznie i wędruje się po stworzonej przez pisarzy akcjach, staje się uczestnikami tych samych wydarzeń, doświadcza niebezpieczeństw i można z takiej wyprawy nie wrócić, dlatego książki trzymane są od kluczem. Od czego są sprytne wnuczki, które ze względu na to, że są młodsze nie mogą jechać do Paryża z rodzicami i bratem na konferencję naukową? Kiedy dziadek zasypia Ola wykrada mu klucz i udaje się do biblioteki, a tam udaje się w podróż po świecie Mai Skłodowskiej. Dokładnie poznaje kolejne etapy życia przyszłej noblistki.
„Mania Skłodowska” to połączenie biografii z powieścią przygodową i fantastyczną. Mamy tu możliwość poznania historii. Pisarz nie boi się też fantazjować na temat możliwości podróży, wystawia bohaterów na próby. Ola przez pierwsze rozdziały wędruje sama, a później już pod opieką babci, która objaśnia jej wiele spraw. Dzięki temu dowiadujemy się o trudnościach, jakie towarzyszyły życiu badaczki, odkrywamy jak bardzo musiała być nastawiona na cel oraz jak bardzo kobiety były dyskryminowane. Opowieść będzie pretekstem do przybliżenia zmian społecznych, które zaszły w ciągu ponad stu lat.
Myślę, że książka ta jest dobrym pomysłem na przybliżenie dzieciom życiorysu ważnej w naszej historii osoby. Pomysł na podróż „w czasie” pozwala bohaterom nie tylko stać się uczestnikami wydarzeń, ale też umożliwia wyjaśnienie wielu niezrozumiałych dla młodych czytelników spraw. Ponad to nie ma tu wybielania postaci. Pokazuje zarówno zalety, jak i wady Skłodowskiej, dzięki czemu postać będzie bliższa czytelnikom.
Prostą opowieść z ciekawym pomysłem niedługimi rozdziałami wzbogacono prostymi, ale kolorowymi ilustracjami, dzięki czemu będzie przyciągała wzrok młodych czytelników. Dobrze zszyte strony oraz solidna oprawa sprawiają, że lektura jest estetyczna i trwała.






czwartek, 30 stycznia 2020

"O, Matko!" praca zbiorowa


Zbiory opowiadań to rewelacyjny sposób na poznanie próbek stylu różnych pisarzy. Krótka forma wymaga dobrego pomysłu, lekkiego pióra i dyscypliny. Rozciąganie wątków, za długie opisy zabijają przesłanie, ale jeśli są dobrze dobrane, dopracowane potrafią uczynić z krótkiej formy prawdziwe dzieło. Zbiory jeszcze mają to do siebie, że w jednej książce spotykają się twórcy mający odmienne doświadczenia, inny poziom pisarski, różne dorobki. Jedni zyskują, a inni tracą na tle koleżanek i kolegów po piórze. Odpowiedni dobór autorów to wielkie wyzwanie. Myślę, że twórcy tomu „O, Matko!” podołali mu. Przede wszystkim zawarte w tej książce historie są różnorodne. Pokazują inne spojrzenia na macierzyństwo, trudy, z jakimi borykają się matki, piętna, jakie po sobie pozostawiają, rany, których nikt nie jest w stanie wyleczyć, więzi, których nikt inny nie zastąpi.
Trzynastu twórców w ubiegłym roku z okazji dnia matki oddało do rąk czytelników książkę niezwykłą, bo o urokach tego, co każdy z nas w jakiś sposób doświadczył. Są tam dylematy związane z toksycznymi matkami, rozterki czy same nadajemy się do tej roli, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, aby zapewnić naszej pociesze bezpieczeństwo i wiele innych problemów, które stają na naszej drodze niemal każdego dnia. Jedno jest pewne: macierzyństwo to wyzwanie, do którego nas nie przygotowano, to codzienne egzaminy z miłości, cierpliwości, umiejętności korzystania ze zdobytej wiedzy, logicznego myślenia, wytrzymałości psychicznej i fizycznej. Bycie rodzicem to też duża satysfakcja: patrzymy na dorastające dziecko i widzimy jak się zmienia, dorasta, staje samodzielne, zakłada rodzinę i samo zaczyna wchodzić w tę trudną rolę. Matki w opowiadaniach zawartych w książce to zwykłe osoby z wadami i zaletami.
Opowiadania są tak różnorodne jak ich autorzy. Mamy tu opowieść o symulacji rodzicielstwa i zdawaniu egzaminu z gotowości do tej roli. Taka interesująca wizja przyszłości okiem Michała Biardy pokazującego macierzyństwo jako ciąg codziennych wyzwań i piętrzących się niebezpieczeństw połączonych z wielkim zmęczeniem oraz wielką radością z pełnionej roli.
Monika Hołyk-Arora opowie o matce zarażającej swoją pasją, dającą dziecku sporo uwagi, ale niezatracającej się w macierzyństwie tylko potrafiącej utrzymać równowagę. Utrata takiej matki jest dotkliwa, sprawia, że rodzinne więzi zanikają do czasu, kiedy dziecko będzie dorosłe i samo będzie oczekiwało na narodziny dziecka.
Opowieść o rozstaniu i pomocy w uporaniu się ze złamanym sercem oraz znalezienie idealnej kandydatki na synową to temat poruszony przez Małgorzatę Kasprzyk. Mamy tu matkę, która wychowała syna, aby był szczęśliwy z inną kobietą, rodzicielkę, która wie, że jej rola polega na pozwoleniu dziecku na szczęście.
Nie zabraknie też tragicznej opowieści o uprowadzeniu, rozpaczy dziecka i matki, rozpaczy kobiety pragnącej idealnego dziecka i odnalezieniu własnej drogi do macierzyństwa. Elżbieta Kosobucka pokazuje nam jak wiele od naszego nastawienia, czynów i emocji przekazywanych dziecku zależy zachowanie pociechy.
Pojawia się też temat zamiany ról: córka staje się opiekunką matki. I to właśnie sprawia, że musi okłamywać rodzicielkę, aby nie martwić jej własną chorobą. Marika Krajewska tworzy obraz córki przejętej losem coraz mniej samodzielnej matki i świadomej tego, że nie może jej dobijać wiedzą o własnych problemach. Codzienny teatr w szczęśliwe opowieści o nowej pracy obu kobietom pozwala trwać.
Aneta Krasińska z kolei porusza temat domowej przemocy i odgrywaniu roli dobrej rodziny. Wszystko oczywiście do czasu, kiedy niespodziewanie przyjaciółka ucieka z domu i nie chce wracać na noc. Przekonana o swoim pokrzywdzeniu przez los nastolatka odkrywa, że jest niesamowitą szczęściarą, ponieważ ma kochającą rodzinę gotową zapewnić jej wszystko, czego potrzebuje.
Wśród wszystkich opowiadań historia stworzona przez Agnieszkę Krizel bardzo mnie zaskoczyła. Autorka połączyła w jednej opowieści wątki miłości, przemocy, ucieczki z domu, tworzenie idealnej rodziny. Wykreowana przez nią matka to tyranka pastwiąca się nad córką. Starająca się sprostać wymaganiom matki dziewczyna przypadkowo zakochuje się w poznanym chłopaku. Z jednej strony opowieść jest tragiczna, bo przez miłość traci ona dom rodzinny, ale z drugiej zyskuje prawdziwą, kochającą rodzinę.
Piotr Podgórski tworzy obraz matki gotowej na największe poświęcenie: oddanie życia za dziecko. Będący sierotą chłopak ma wrażenie, że ciągle ktoś nad nim czuwa. Nocne wizje stają się natchnieniem do stworzenie pięknego obrazu, dzięki któremu staje się sławny. I w ten sposób jego matka to ciągle czuwająca nad nim i jego rozwojem postać.
Alicja Podgrodzka porusza temat wojny, poświęcenia, miłości i dbałości o każde z dziecko oraz umiejętności rozliczenia dziecka za wyrządzone innym zło. W jej opowiadaniu widzimy syryjską rodzinę pragnącą spokoju i życia w świecie bez wojny. Kiedy okazuje się, że jej najstarszy syn wojnę nosi w sercu gotowa jest na wyrzeczenie się obrony pierworodnego, aby pozostałym członkom rodziny zapewnić bezpieczeństwo oraz wychowanie w pozytywnych wartościach.
Marlena Rytel zabiera nas do świata błędów powtarzanych z pokolenia na pokolenie. Niezrozumienie i niemożliwość dogadania się matki z córką oraz pragnienie młodej dziewczyny, aby mieć wszystko to, czego nie zapewniła jej matka sprawia, że sama staje się taką rodzicielką jak ona: uległą i poddającą się przemocy męża. Pisarka pokazuje nam, w jaki sposób można zakończyć takie piekło.
Wanda Szymanowska pokazuje nam matkę jako specjalistkę trzymającą rodzinę w ryzach, rozdzielającą zadania, będącą prawdziwą kierowniczką. W czasie jej nieobecności wszystko jest inaczej. Nawet święta nie pachną tak jak trzeba. Na szczęście matka zjawia się w porę i nadaje sprawom odpowiedni bieg, a wszystko po to, aby kolejne święta były niezwykłe i pomogły na zgromadzenie bliskich.
Agnieszka Zakrzewska wprowadza nas do świata kobiety oczekującej na narodziny. Młoda matka porzucona przez ukochanego musi stawić czoła przeciwnością losu. Ciąża sprawia, że odkrywa prawdę o ukochanym i dowiaduje się, że nie może na niego liczyć. Pozostaną jej siły i upór, aby urodzić i wychować dziecko.
Beata Zdziarska pokazuje nam matkę w kilku odsłonach. Z jednej strony jest to kobieta zorganizowana, panująca nad domem, dbająca o rodzinę, a później walczącą o przetrwanie, by poddać się i wybrać najłatwiejszą drogę i skończyć samotnie. Autorka porusza trudny temat śmierci i uzależnienia, wychowywania się w rodzinie bez miłości.
Jak zauważyliście każda z historii jest inna. Żadna z nich nie jest lukrową opowieścią. Sporo w nich bólu, rozczarowań, przeciwności losu. To jak kończą bohaterzy zależy od ich samozaparcia, nastawienia i pracowitości oraz tworzenia innych satysfakcjonujących relacji, bo bycie w społeczeństwie to właśnie tworzenie powiązań, zastępowanie toksycznych lub nieistniejących innymi, gotowość do naginania własnych zasad w imię pomocy nie tylko własnemu dziecku. Każdy czyn jest tu pokazany w szerszym kontekście, bo żaden nie pozostaje bez wpływu na życie innych. „O, Matko!” to pouczający zbiór, w którym każdy znajdzie coś dla siebie, w którym każdy dostrzeże historię bliską jego doświadczeniom, a wszystko dzięki różnorodności i nielukrowaniu tej roli społecznej. Polecam!