poniedziałek, 31 października 2022

Mawil "Lucky Luke na siodełku"


Wynalazki mają to do siebie, że zawsze budzą przerażenie i niepewność. To, co dobrze poznane wydaje się pewniejsze i stabilniejsze. Samo tworzenie kolejnych wynalazków, konkurowanie między konstruktorami stwarza spore problemy, bo na rynku przetrwają ci, którzy są bardziej drapieżni i potrafią zwalczyć konkurencję, prześcignąć w pomysłach, wykraść pomysły czy nie dopuścić do prezentacji nowości. Szpiegostwo przemysłowe i sabotaż zawsze miały się bardzo dobrze. I właśnie o tym jest najnowszy tom komiksu o Luckym Luke’u.

Mawil zabiera nas do XIX wieku, kiedy powstawały pierwsze projekty rowerów. Były to zadziwiające maszyny o gigantycznych kołach, skomplikowanym sposobie używania i bardzo niebezpieczne zarówno dla jadącego, jak i pieszych. Pojawienie się pierwszych modeli w takiej formie, jaką znamy zajęło dużo czasu. I właśnie o takiej najnowszej konstrukcji jest komiks „Lucky Luke na siodełku”. Kowboj kojarzy nam się przede wszystkim z jego wierną szkapą, z którą stanowi zgrany zespół. Życie jednak pisze różne scenariusze i nawet najlepszy duet czasami musi przejść próbę i zostać rozdzielony.
Do historii wchodzimy nocą, kiedy Lucky Luke próbuje zasnąć. Niestety nie może, bo w okolicy ktoś się kręci. Szybko okazuje się, że to gangsterska para polujący na kogoś innego. Zaintrygowany tym kowboj postanawia ich śledzić i ratuje życie Albertowi Overmanowi, konstruktorowi i wynalazcy. Ocalony mężczyzna podróżuje do Hollyfield, aby móc dalej kontynuować podróż pociągiem. Lucky Luke na miejscu odkrywa, że rzezimieszki nadal podążają ich tropem. Albert Overman wiezie w skrzynce bardzo ważną rzecz: prototyp roweru, który chce produkować, ale konkurenci zamierzają wykraść projekt i nie dopuścić do tego, żeby wziął udział w wyścigach. Pechowy zbieg okoliczności w połączeniu z działaniem pary przestępców sprawia, że kowboj zostaje sam ze skrzynią, a Overman dalej jedzie z koniem pociągiem. Czy Lucky Luke’owi uda się dotrzeć na czas na wyścigi? Jak będzie wyglądała pogoń za kowbojem poruszającym się na rowerze?
Mamy tu zabawną opowieść, którą napędzają kolejne niefortunne wydarzenia. Do tego nie zabraknie sporej dawki wiedzy o XIX wieku, przekonaniach ludzi żyjących w tym czasie. Widzimy brutalne zachowanie konkurencji, która zdaje sobie sprawę, że przetrwanie na rynku zależy od tego, czy nadal będzie miała klientów oraz będzie w stanie ulepszać produkt. Szpiegostwo przemysłowe jest tu na mikroskalę i dotyczy podkradania projektów samodzielnym konstruktorom. Odkrywamy, że nie tylko ważna jest pomysłowość, nieszablonowe myślenie, ale też umiejętność uchronienia planów przed podkradaniem przez konkurencję.
Jeśli chodzi o grafikę to ten album zdecydowanie nawiązuje do pierwszych tomów przygód Lucky Luky’a. Kowboj jest bardziej okrągły tak jakby po prostu jeszcze nie dały mu się we znaki niewygody życia, rysunki są prostsze. Za to sama akcja bardziej przypomina jednak te późniejsze przygody: tempo jest dość szybki i sytuacja bohatera zmienia się dynamicznie. Jeśli chodzi o opowieść to też bliżej jej do pierwszych albumów, w których jeszcze nie było braci Dalton, których ucieczki z więzienia napędzały kolejne wydarzenia. Całość bardzo dobrze zszyta i w solidnej oprawie. Myślę, że będzie to ciekawa lektura dla dzieci i miłośników bohaterskiego kowboja.







Dav "W cieniu drzew. Pierwsza wiosna"


Jeśli Wasze pociechy nie chcą czytać to znak, że jeszcze nie trafiły na odpowiednie lektury. Nic tak nie wciąga młodych czytelników jak komiksy. To od nich najczęściej zaczyna się wielka miłość do książek oraz przygoda z wykreowanym światem. Ta seria przekonuje nas, że już w przedszkolaki mogą sięgnąć po komiksy. Cyklu stworzony przez Dava „W cieniu drzew” to opowieści zabierające nas w różne pory roku i pozwalające zaprzyjaźnić się z innym bohaterem oraz pokazujące przyrodę. Na polskim rynku wydawniczym ukazały się tomy: „Jesień pana Zrzędka”, „Podmuch zimy”, „Takie

sowie lato” i „Pierwsza wiosna”.
W cyklu „W cieniu drzew” wydawanym przez Egmont znajdziemy piękne opowieści wprowadzające młodych czytelników w różne obszary życia w lesie, ale tak naprawdę to historie o różnych osobowościach, podejściach do ważnych kwestii, wśród których relacje między bohaterami są bardzo ważne. To lektury, które także nam – dorosłym – pozwalają spojrzeć inaczej na wiele spraw, uświadamiają, że można postąpić inaczej i dzięki temu cieszyć się z uroków zmian jakie zachodzą w otoczeniu. „W cieniu drzew” to moim zdaniem rewelacyjny cykl , po który chętnie sięgnie każdy przedszkolak i uczeń nauczania początkowego. Mało tu tekstu, dużo ilustracji i brak nachalnego moralizowania. Za to ukazanie pozytywnych relacji, uświadomienie, że zamiast narzekać możemy otworzyć się na innych i cieszyć ich towarzystwem.
Tym razem poznamy uroki wiosny. Przy okazji poznawania tej pory roku będziemy mieli okazję poruszyć ważny temat oswajania się z nowymi rzeczami, otwierania się na odkrywanie świata. Tym razem poznajemy rodzinę dzików. Samotny ojciec wychowuje dziecko, któremu chce pokazać otoczenie. Malec jest jednak nieśmiały i lękliwy. Do tego pierwszy kontakt z kwiatami kończy się alergią, co jeszcze bardziej zniechęca go do wychodzenia poza dom. Ojcu pozostaje siedzenie z nim w domu i obserwowanie przez okno harców innych dzieci. Niedługa opowieść porusza temat straty, tęsknoty, przezwyciężania lęków. Dzik stracił swoja partnerkę, a jego syn mamę. Oboje muszą małymi kroczkami oswajać się z wyzwaniami i zmianami. Piękna, nostalgiczna historia o samotnym ojcostwie, ale też o cieszeniu się urokami życia i budowaniu więzi z dzieckiem.
Tom o jesieni zabiera nas pięknego, kolorowego lasu, w którym zwierzęta przygotowują się do zimy. Przy okazji możemy odkryć, że pozory czasami mylą i osoby, których się boimy lub mamy o nich nie najlepsze zdanie mogą być zupełnie inne. Marudny borsuk nazywany panem Zrzędkiem to tak naprawdę bardzo pomocny bohater wyciągający dłoń do każdego, kto tego potrzebuje. Do tego jest bezinteresowny. Z tej opowieści płynie pouczenie, że każdy może mieć gorszy dzień. Ważniejsze jest to jaki jest na co dzień. Młodzi czytelnicy poznają przygodę przekonującą, że zawsze warto być życzliwym i empatycznym, bo nigdy nie wiemy, co nas może czekać, jak my możemy się zachować i kto nam udzieli pomocy lub wsparcia.
Z kolei las pokryty białym puchem to piękna opowieść o miłości. Spotykamy tu wiele par. Jedynym samotnym zwierzęciem jest pechowy lis marzący o pięknej lisiczce, ale jest bardzo nieśmiały. Uważa, że nie ma u niej szansy. Cicho wzdycha pragnąc odwzajemnienia, ale boi się porozmawiać. Komiks ten pokazuje, że czasami jesteśmy tak bardzo skupieni na własnych wadach i niepowodzeniach, mamy tak niskie poczucie własnej wartości, że nie przychodzi nam do głowy to, że ktoś może się nami zainteresować. Zwłaszcza, kiedy jest to piękna lisiczka, przy której ciągle wpadamy w tarapaty. A może czasami nasze wady są zaletami, a my nie chcemy tego dostrzec?
Tom o lecie pokaże nam uroki wakacji, ale też przypomni, że czasami warto przypomnieć sobie jak to jest być dzieckiem i pozwolić sobie na dobrą zabawę. „Takie sowie lato” zaczyna się od konfliktu interesów. Starsze zwierzęta męczy upał i denerwują odgłosy dziecięcych zabaw, przez co ciągle upominają rozbrykaną dzieciarnię i utrudniają gry. Pan Sowa najchętniej zalega w fotelu i czyta książkę. Żółw też woli spokój w zaciszu domu, ale tego nie znajdzie tuż przy sadzawce, w której chłodząc dokazują młode zwierzaki. Pewnego dnia do domu pana Sowy przez okno wpada piłka i dzieci już jej nie dostają. Nocą jednak pan Sowa przypomina sobie jak to było, kiedy sam grał w piłkę. I okazuje się, że aktywność mu się podoba. Przy okazji niechcący niszczy pomost. Cała opowieść kończy się bardzo pozytywnie i uświadamia, że wiele zależy od naszej otwartości oraz otwarcia na dziecięce zabawy.
Cykl „W cieniu drzew” to piękne opowieści z rewelacyjnymi ilustracjami. Mamy tu piękną, baśniową aurę, uroki każdej z pór roku, świetnie dobrane kolory, cudne wizerunki zwierząt. Młodzi czytelnicy na pewno chętnie po niego sięgną.
Plusem takich cyklów jest to, że bardzo subtelnie przybliżają wiedzę na temat pór roku. Młodzi czytelnicy nauczą się, że zima to śnieg, wiosna to kiełkujące rośliny, pięknie rozwijająca się przygoda, lato przynosi upały i sporo zabawy, a zima dużą ilość śniegu, w którym można się bawić. Będzie to doskonały wstęp do rozwijania wiedzy o porach roku, ale też o relacjach międzyludzkich, bo pod postaciami zwierząt i ich zachowań kryje się to, co znamy ze swojego otoczenia. Polecam!








Brigitte Luciani i Eve Thariet "Malinka chce się bawić"


„Malinka chce się bawić” to komiks dopełniający serię „Pan Borsuk i pani Lisica”. Mamy tu uroczy obraz małej borsuczki, która pragnie jak najwięcej czasu spędzać z
 - zarówno biologicznym, jak i przybranym – rodzeństwem. Jest jednak jeszcze mała i wiele rzeczy nie rozumie, za wieloma nie nadąża. Do tego starsze dzieciaki nie do końca wiedzą jak się nią zająć. Skupieni na zabawie bohaterzy organizują małej bohaterce zabawę, a nawet kładą spać. I wydawałoby się, że już nic więcej nie trzeba robić, kiedy Malinka odpoczywa, że można wówczas skupić się na własnej zabawie. Odkrywają jednak, że nawet w czasie snu trzeba maleństwa pilnować, bo chwila nieuwagi może doprowadzić do tragedii. I tak jest i tutaj: Malinka znika. Bohaterzy przeżyją chwile grozy w czasie poszukiwania jej. Na szczęście cała opowieść kończy się szczęśliwie.
Mamy tu piękną, wartościową opowieść zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Autorki uwrażliwiają jak niesamowicie ważna jest uważność, czuwanie. Pokazują, że małych dzieci nie można zostawiać nawet na moment samych, bo to, że śpią nie znaczy wcale, że będą to robić to tak długo jak my będziemy zajęci.|

Cała seria to piękne historie pozwalające na wprowadzenie dzieci w świat trudnych tematów. „Pan Borsuk i pani Lisica” Brigitte Lucianii i Eve’y Tharlet to seria komiksów, której autorki pod płaszczykiem uroczej historii z cudnymi ilustracjami zabierają nas do świata dwóch grup dzieciaków: borsuków i lisków. Każdy tom poświęcony jest innemu tematowi, ale problemem przewodnim jest tu otwartość, akceptacja oraz odpowiedzialność i współpraca w specyficznych warunkach, bo wynikająca z budowania rodziny przez dwie całkowicie inne osoby. Tu autorki wykorzystały dwa różne gatunki zwierząt, aby tę różnorodność pięknie podkreślić i pokazać różnice oraz możliwość tworzenia rodziny pomimo świadomości ich istnienia.

Tom pierwszy pt „Spotkanie” zabiera nas w świat pana Borsuka będącego wdowcem. Z powodu śmierci żony został ze stadkiem dzieci w różnym wieku. Z kolei pani Lisica rozstała się z partnerem. Jakby mało było nieszczęść myśliwi zniszczyli jej norę. Pan Borsuk ma dobre serce i oferuje jej i jej córce miejsce we własnym domu. Na początku dzieci nie dogadują się. Są tak złe na sytuację, że razem zaczynają snuć plan mający doprowadzić do rozstania ich rodziców. Efekt jest odwrotny: uczą się wspólnej zabawy i akceptacji.
"Rozgardiasz" to drugie spotkanie z nietypową rodziną, w której spore zamieszanie wywoła pojawienie się niespodziewanego gościa który spowoduje zamieszanie. Tata Różyczki jest bohaterem niepotrafiącym usiedzieć długo w jednym miejscu. Ciągle gdzieś go nosi. Nie ma też własnego mieszkania, dlatego odwiedza córkę, którą bardzo kocha, ale nie potrafi zapewnić odpowiednich warunków. W tym tomie pojawia się problem umiejętności dzielenia miłością mamy z innymi dziećmi.

Do trzeciego tomu pt. „Ale załoga!” wchodzimy, kiedy jeden z bohaterów wpada na pomysł ciekawej i bardzo niebezpiecznej zabawy. Szperaczek jest tym, który ciągle próbuje nowych rzeczy, ciągle projektuje, szuka nowych rozwiązań. I przede wszystkim uważa, że ma najlepsze pomysły. Tym razem wymyślił skoki z górki na stertę liści. Widzimy jak wiele radości może przynieść maluchom jesienna zabawa. Róża wpada na kolejny pomysł. Chce zbudować łódkę. Szperaczek nie jest z tego powodu szczęśliwy, bo przecież to on wymyślił świetną zabawę. Powrót do domu po narzędzia jest pretekstem do zjedzenia posiłku i zabrania najmłodszego malucha. Widzimy jak między przybranym rodzeństwem narasta napięcie. Róża ma bardzo luźne podejście do budowy. Nie planuje niczego z wyprzedzeniem. Ot w czasie pracy wyjdzie, co trzeba będzie poprawić. Szperaczek natomiast musi dokładnie wszystko zaplanować. Z tego powodu powstają dwie grupy budujące łódki. Okazuje się, że nikt nie chce pracować z narzucającym wszystkim swoją wizję borsukiem. Wolą spontaniczność lisicy. Okazuje się, że nawet brak projektu, kiedy ma się zgraną drużynę i słucha pomysłów każdego uczestnika przynosi lepszy efekt niż praca w pojedynkę z dobrze opracowanym planem. Dzieciaki oczywiście godzą się i wspólnie bawią jak na świetne, kochające się rodzeństwo przystało. A to, że są z dwóch różnych rodzin niczemu nie przeszkadza.
Czwarty tom przenosi nas do późnej jesieni i zimy. Widzimy tu intensywne przygotowania zwierzaków do chłodniejszych dni. Muszą zgromadzić odpowiednią ilość suchych liści paproci, aby było im zimą ciepło. Niestety dzieci są zmęczone i protestują. Pan Borsuk dopinguje je jedzeniem. Doceniają to tylko jego dzieci, którym warstwa tłuszczu pozwala przetrwać trudny czas mrozów. Z kolei lisica obrasta w grube futro. Kiedy nadchodzą już chłodne dni pojawia się inny problem jak razem wytrzymać w domu. Samo tworzenie gier i granie w nie może okazać się za mało angażującym zajęciem. Na szczęście spadnie pierwszy śnieg. Zwierzaki też nauczą się współpracować ze sobą, akceptować inny rytm życia rodzeństwa.
„Pan Borsuk i pani Lisica” to świetna seria pokazująca uroki rodzin mieszanych, tworzenia nowych związków, relacji. Widzimy ciepły obrazek rodziny, w której każdy jest inny, ale świetnie się dopełniają. Do tego autorki bardzo ładnie pokazały dziecięcą spontaniczność, ciekawość, podążanie za nowymi pomysłami, pęd za zabawami i sposób na rozwijanie wielu umiejętności. W najnowszym tomie pięknie pokazana odpowiedzialność. Każda pora roku niesie nowe wyzwania i atrakcje. Pochodzenie i wiek nie mają znaczenia, bo każdy może być świetnym kompanem zabaw. Widzimy tu też starsze dzieci potrafiące zająć się młodszą siostrą, wciągnąć ją do swojej zabawy, aby nie czuła się odrzucona. Nie zawsze jednak zdają sobie sprawę z różnych zagrożeń. Dzieci też angażują się w przygotowanie dobrych warunków do przetrwania zimy. Każdy ma tu jakieś zadanie. Dzięki współpracy tworzą jej coś na rodzaj kamizelki bezpieczeństwa.
Pokazanie różnorodnych charakterów pod maskami zwierząt to nie jest nowy pomysł, ale tu mamy do czynienia z uwolnieniem tych postaci od stereotypów. Lisica wcale nie jest cwana tylko ciepła, miła i tworzy rodzinną atmosferę, borsuk nie jest gburem tylko dbającym o dom ojcem, który został sam z trójką dzieci. Autorki pokazują, że ojcowie bywają różni: jedni potrafią stworzyć ciepłą norę, a inni są w ciągłym ruchu i nie potrafią dorosnąć do odpowiedzialności. Każdy bohater ma w tej serii inne podejście do wychowania dzieci, ale przecież nie ma dwóch ludzi, którzy mieliby dokładnie ten sam styl wychowywania swoich pociech. Świetnie pokazano to tzw. rodziny patchworkowe: różne pochodzenie wcale nie oznacza braku współpracy i miłości. Czasami zdarzają się nieporozumienia, ale one mogą być wszędzie. Do tego widzimy jak niesamowicie ważne jest słuchanie innych, korzystanie z ich pomysłów, wspólne szukanie najlepszych rozwiązań.
Komiks bardzo pięknie wydano. Solidna, kartonowa miękka, delikatna w dotyku oprawa, świetnie zszyte strony i urocze, ciepłe ilustracje z rozmywającym się tłem. Poszczególne sceny kolory są delikatne, jakby malowane akwarelą, dającą efekt rozmycia, przechodzenia przez siebie różnych elementów tła, ale zachowano jednak dużą dbałość o szczegóły, szczególnie w sylwetkach zwierzaków. Na pierwszym planie są bohaterzy i relacje między nimi. Niewielka ilość tekstu w dymkach i dość duża jak na komiks czcionka sprawiają, że jest to świetna pierwsza czytanka.
Na polskim rynku wydawniczym autorki jeszcze są mało znane. Na razie wchodzą z opowieściami o Borsuczej i lisiej rodzinie. Mam nadzieję, że będziemy mogły doczekać się także tłumaczeń kolejnych jej książek, bo wyglądają bardzo ciekawie. Zwłaszcza te, które powstały przy współpracy pisarki i ilustratorki. Po serii „Pan Borsuk i pani Lisica” mogę ocenić, że tekst i ilustracje pięknie ze sobą współgrają tworząc ciepłe scenki z życia bohaterów, których połączyła decyzja dorosłych o wspólnym mieszkaniu.





Zabus i Dalena "Herkules, agent międzygalaktyczny. Tom 1: Małgosia, dziewczynka z lodówki"


Vincent Zabus należyu do twórców, którzy przy okazji wprowadzania w świat popkultury poruszają naprawdę trudne tematy. Śmierć, żal, poczucie straty przewijają się przez wszystkie jego dzieła. Ten belgijski scenarzysta jest aktywnym twórcą zarówno jako autor komiksów jak i dramaturg. Nim zajął się pisaniem uzyskał dyplom filologa romańskiego i został nauczycielem. Dopiero z czasem poświęcił się pisaniu, które przyniosło mu sporo uznania i rozgłosu, a także ważnych nagród. Powracające w jego twórczości motywy to wygnanie, strata i borykanie się ze śmiercią. I tak jest też w publikacjach, które ukazały się na polskim rynku wydawniczym. Wydany w 2015 roku „Rekwizytor Otto” to opowieść o chłopaku, który jeszcze przed swoimi narodzinami stracił tatę, a później musiał patrzeć na powolne odchodzenie mamy i żyć ze świadomością, że jego nowym domem będzie sierociniec, w którym nie znajduje przyjaciół. Czuje osamotniony i wyrzucony poza margines. Przez złe emocje stracił głos. Ma jednak niezwykłe marzenie: chce zostać pomocnikiem rekwizytora Krainy Baśni, z którym wyrusza w misję, w czasie której zaskakuje odwagą. Znalezienie sensu w życiu, uporanie się z emocjami pomaga mu odzyskać głos.

Podobne tematy porusza komiks science fiction „Herkules, agent międzygalaktyczny”. Tym razem zabierani jesteśmy do świata opowieści o superbohaterach i akademiach pozwalających na rozwijanie ich umiejętności. Widzimy dwójkę młodych bohaterów kształcących się w placówce pozwalających na zdobycie umiejętności pozwalających na pracę w roli agentów międzygalaktycznych pomagających dzieciom. Bohaterom jednak nauka nie idzie łatwo. Ciągle trafiają na przeszkody utrudniające im zdobycie wymarzonego dyplomu. Herkules dostał się do akademii na miejsce tragicznie zmarłego brata, który zawsze był ideałem. Wymogi dostosowania się do oczekiwań otoczenia są trudne. Zwłaszcza, że brat był prymusem, a on ze swoim przyjacielem mają problemy z zaliczeniem kolejnych projektów. Wyprawa na Ziemię i obserwacja ziemskich dzieci daje im nadzieję na zdobycie uznania. Zwłaszcza, że trafiają na Małgosię, która wychodzi na dach budynku i mogą zobaczyć jak ciągle chłodzi się lodem oraz zrzuca kota, chłodzi się w lodówce. Dokładnie opisują jej zachowanie i wydaje im się, że zdobędą najlepszą ocenę za projekt. Ku ich zaskoczeniu nie zaliczają go, a opisy zostają uznane za fantazję. Dzięki uporowi i dociekliwości poznają lęki Małgosi, której mama stopniowo umiera na poważną chorobę.
W opowieści nie zabraknie też czarnego charakteru i snucia opowieści o czarnym charakterze. Do tego historia poruszająca poważne tematy, zabierająca młodych czytelników w świat emocji nie jest wcale dobijająca. Mamy tu zabawną historię dwójki dziwnych przyjaciół, którym szkolenie na agentów nie idzie dobrze. Baa, nie idzie nawet przeciętnie. Mimo tego mają szansę na wyróżnienie oraz uznanie. Ale nie to jest tu najważniejsze tylko to, co mogą zrobić dla poznanej młodej Ziemianki.
Każdy z bohaterów musi się tu jakoś zmierzyć z tematem śmierci i utraty. Widzimy, że każdy ma inny sposób na poszukiwanie ukojenia. Dwoje cierpiących bohaterów może się zrozumieć i dać sobie wsparcie.
„Herkules, agent międzygalaktyczny” to świetnie zapowiadająca się seria. Już w pierwszym tomie mamy całe mnóstwo ważnych i poważnych tematów. Widzimy tu Małgosię, która jest przekonana, że wychłodzenie lodem uwolni ją od przeżywania emocji, czyli cierpienia z powodu odchodzącej mamy. Scenarzysta pokazuje nam, że przez emocje dziewczynka unika kontaktu z kochaną mamą. Do tego widzimy w jaki sposób Herkules przeżywa stratę brata. Nie zabraknie tu też ważnego tematu porównywania z innymi, stawiania ich za wzorce zamiast skupienia się na rozwijaniu zdolności określonej jednostki. Młodzi czytelnicy widzą też, że wcale nie trzeba być prymusem, aby dokonać ważnych i wartościowych rzeczy. Niedługa historia zdecydowanie świetnie sprawdzi się jako lektura terapeutyczna z jednej strony pozwalająca na uporanie się z poczuciem straty, żałobą, bólem, poczuciem klęski, a z drugiej da nadzieję na docenienie, dokonanie rzeczy, przez które można zyskać społeczne uznanie.







niedziela, 30 października 2022

Daniel Nesquens i Oyemathias "Jak zostać szpiegiem. Podręcznik tajnego agenta"


Opowieści o szpiegach, tajnych misjach, poznawaniu sekretów, rozpracowywaniu różnorodnych organizacji, wchodzeniu w struktury instytucji lub gangów są fascynujące. Mamy do czynienia dreszczykiem oraz możliwością przeżycia ciekawych przygód, jeśli ograniczamy się do czytania lub oglądania takich przygód na ekranie. A co jeśli samo chcielibyśmy być szpiegami? Jakie warunki musimy spełnić? Czy trzeba przejść specjalne szkolenie, mieć jakąś wiedzę lub umiejętności? Jeśli tak to jakie?

Tu z pomocą przyjdzie młodym pasjonatom literatury i filmów szpiegowskich książka „Jak zostać szpiegiem. Podręcznik tajnego agenta”, z której dowiedzą się, kim jest szpieg, jakie powinien mieć cechy, z jakimi niebezpieczeństwami wiąże się jego praca, jak wygląda taka praca, od czego należy zacząć przygotowanie do niej. Znajdą dużo wskazówek na temat tego, jakie cechy są przydatne i jak niesamowicie ważna jest dobra organizacja, ciągłe uczenie się nowych rzeczy, otwartość na zmiany. „Jak zostać szpiegiem” to nie tylko książka o kulisach zawodu, ale przede wszystkim interesująca zachęta do poszerzania wiedzy, poważnego podejścia do kształtowania swoich umiejętności, szukania swoich mocnych i słabych stron, skupiania się na nauce, a nie kreowaniu wizerunku i poszerzaniu rozgłosu. Dostaniemy tu sporo wskazówek nie tylko na temat tego jak dobrze pracować jako szpieg, ale też jak dbać o własny rozwój, dlaczego zbieranie informacji i umiejętność interpretowania danych są ważne. Dowiemy się też jakie znaczenie ma spryt oraz dyskrecja, znajomość technologii oraz sprawność fizyczna, dbałość o wygląd przy jednoczesnym niewyróżnianiu się z otoczenia. Do tego zrozumiemy jak ważny jest zgrany zespół. Poznamy zasady, którymi kierują się szpiedzy.
Publikacja stworzona przez Daniela Nesquensa i Oyemathiasa pozwala także do poznania najważniejszych historii szpiegowskich. Przy okazji omówienia znaczenia szyfrowania wiadomości dowiemy się m.in. o Enigmie, dyskach Jeffersona, szyfrze masońskim i poznamy ich historię oraz to, w jaki sposób rozszyfrowanie zmieniło bieg historii, przyczyniło się do rozwoju technologii. Nie zabraknie też informacji o wkładzie kobiet w rozszyfrowanie ważnych wiadomości. Znajdziemy tu też informacje o różnych technikach szpiegowskich oraz początkach tej profesji.  Do tego znajdziemy tu także liczne wzmianki o prawdziwych i fikcyjnych szpiegach i odesłanie do słynnych książek pokazujących pracę agentów. Znajdziemy informację o inspiracji różnych twórców literatury i filmów szpiegowskich oraz kryminalnych.
Każdemu zajęciu towarzyszy też popełnianie błędów. Tu znajdziemy najważniejsze oraz wskazówki, w jaki sposób ich unikać. Dowiemy się też jak przez wieki wyglądała praca szpiegów, kiedy były początki tej profesji i czego dotyczyło odkrywanie tajemnic przeciwników.
Całość dopełnia interesująca szata graficzna zachęcająca do wyszukiwania szczegółów, przyglądaniu się poszczególnym bohaterom oraz śledzeniu ich na poszczególnych rozkładówkach. Solidna okładka i bardzo dobrze zszyte strony sprawiają, że jest to książka estetyczna i trwała. Myślę, że jest to ciekawa lektura zarówno dla przedszkolaków, jak i uczniów szkoły podstawowej. W lekturze znajdziemy wiele ciekawostek oraz zachętę do doskonalenia się w dziedzinach, w których jesteśmy dobrzy, ale też poszukiwania i poszerzania wachlarza naszych umiejętności, bo nigdy nie wiadomo, która może nam się przydać w chwili próby.










sobota, 29 października 2022

Matt Ralphs i Gordy Wright "Sekrety zmarłych"


Śmierć fascynowała człowieka od zawsze. Była czymś nieznanym, tajemniczym, czymś, co trzeba było jakoś wyjaśnić i dać nadzieję oraz ukojenie w bólu. Z tego powodu snuto zadziwiające opowieści o życiu pozagrobowym, o kontynuacji naszego istnienia. Po dawnych wierzeniach i obrządkach pozostały szczątki, z których dziś możemy wiele dowiedzieć się o przeszłości oraz budowie ciała ludzi żyjących w różnych cywilizacjach. Postęp techniczny daje nam nowe możliwości, rozwój w nauce przekłada się na lepsze poznawanie genów naszych przodków, pozwala na obserwowanie, jak bardzo się zmienialiśmy.` Wiedzę na ten temat mamy już sporą, ale jeszcze bardzo wiele tajemnic jest niewyjaśnionych i nieodkrytych.

Publikacje poruszające temat pochówków to nie tylko materiał wprowadzający w historię i kulturę przodków, ale też pomoc pozwalająca na oswojenie z tematem śmierci. Rewelacyjną publikacją wprowadzającą w obyczaje i wierzenia związane z pochówkami jest książka „Sekrety zmarłych. Odkryj tajemnice, które zabrali do grobu” z serii Akademia Mądrego Dziecka. Jest to publikacja do uczniów, ale mogą po nią sięgnąć także młodsi czytelnicy zainteresowani tematem lub borykający się z lękami lub emocjami związanymi ze śmiercią. Książka pozwala na oswojenie sobie tematu oraz zdobycie wiedzy na temat różnorodnych kultur.
Co w niej znajdziemy? Przede wszystkim przegląd różnorodnych szczątków, które dotrwały do naszych czasów. Na pięciu kontynentach znajdziemy klika takich miejsc i istotnych, dużych cywilizacji lub przypadkowo zachowanych przez okoliczności przyrody zwłok. Autorzy skupili się na Afryce, Ameryce, Europie i Azji. Znajdziemy tu informacje, że tajniki przeszłości pomagają nam odkryć archeolodzy. Na początku zawędrujemy do Egiptu, gdzie przyjrzymy się bardzo różnorodnym formom utrwalania ciała. Dowiemy się, że najstarsze najlepiej zachowane szczątki to wcale nie mumie tylko ciało zakonserwowane dzięki klimatowi na pustyni. Zobaczymy też różne formy tworzenia mumii i grobowców dla władców. Poznamy także władcę, który bardzo krótko władał tym krajem i przez to był słabo znany, ale dzięki naukowcom dziś stał się postacią, która kojarzy nam się ze starożytną cywilizacją. Dzięki badaniom naukowców dowiemy się, dlaczego niektóre ludy dbały o utrwalenie szczątek, a inne składały ludzi w ofierze. Przyjrzymy się też ozdobom na skórze, zobaczymy dawne tatuaże, poznamy zwyczaje związane z budową kurhanów oraz najstarsze na świecie mumie Chinchoro. Zobaczymy też podziały społeczne. Spotkamy się z podziwem dokonań dawnych ludzi. Jedno czego mi brakowało to pokazanie wyzysku poddanych. Oczywiście przy podziałach dowiemy się, że nie każdy mógł sobie pozwolić na luksusowy pochówek oraz zabiegi pośmiertne i miejsce spoczynku, ale nie ma tu wyjaśnienia, dlaczego jedni byli tymi uprzywilejowanymi, a inni wyzyskiwanymi. Odkryjemy też jak niesamowicie różnorodne pozycje społeczne miały osoby, które dokonywały pochówków, zajmowały się zwłokami. Mamy tu naprawdę podstawową wiedzę, którą powinien wiedzieć każdy kto skończy szkołę podstawową. Do tego podana jest w bardzo przystępny sposób. Mamy tu też sporo ciekawostek, które pozwolą zainteresować młodego czytelnika tematem. Uważam, że to wartościowa publikacja, która w edukacji domowej wesprze w procesie uczenia. Plusem jest też to, że rodzic pracujący z dzieckiem wcale nie musi posiadać jakiejkolwiek wiedzy na ten temat. Autorzy świetnie wszystko wyjaśnią. Znajdziemy w niej nawet mapki zabierające nas do opisanych miejsc i słowniczek ważniejszych pojęć.
„Sekrety zmarłych” to niezwykła, starannie opracowana publikacja pozwalająca pokazać młodym czytelnikom jak niesamowicie pasjonująca jest historia, archeologia i antropologia. Wejdziemyu tu w świat nauki, przyjrzymy się pracy naukowców. Dużo miejsca poświęcono załodze sir Franklina, która w I połowie XIX w. utknęła przy zamarzniętych wybrzeżach Arktyki. Znajdziemy też historię turystów, którzy w 1991 r. we włoskich Alpach  znaleźli świetnie zachowane ciało mężczyzny sprzed 5,5 tys. lat. Poza tym udamy się do Pompejów, które przez 1700 lat zniknęły po wybuchu wulkanu. Są tu też katakumby Kapucynów na Sycylii, a także różnorodne historie szczątków ludzi, których ciała przetrwały wieki, dzięki odpowiednim warunkom, w których były zakonserwowane.
Dużą dawkę wiedzy dopełnia piękna szata graficzna, przyciągające wzrok ilustracje pozwalające na wyobrażenie sobie tego, co opisano. Publikację przygotowano przy udziale The British Museum i naprawdę dostosowano do młodych odbiorców. Starsi także nie będą nudzić się w czasie czytania jej swoim dzieciom.  Całość dopełnia solidna oprawa i bardzo dobrze zszyte strony.








czwartek, 27 października 2022

Luc Parthoens i Thierry Culliford "Smerfy i wioska dziewczn. Kij Wierzby" il.Cagniat i Maggianeli


Każdy z nas kiedyś zaczynał się czegoś uczyć. Szło nam powoli, opornie, ale było warto, bo nabieraliśmy wprawy w tym, co robimy. W końcu konsekwencje i ćwiczenia czynią mistrza. Trzeba jednak mieć kogoś, kto wprowadzi nas w podstawy wiedzy, nauczy tego, co najważniejsze i najprostsze, abyśmy mogli dalej rozwijać się sami. Niestety Mięta nie miała tego szczęścia. Chcącej uczyć się ziołolecznictwa i magii smerfce przywódczyni nie daje szansy.
Zapracowana Wierzba nie ma czasu na poświęcanie czasu uczennicy i udowadnia jej, że się nie nadaje. Mięta jednak jest ciekawska, zainteresowana i ze względu na zbyt małą wiedzę często sięga nie po te rośliny, co trzeba. Nie zdaje sobie sprawy, że niektóre potrafią być naprawdę bardzo niebezpieczne. Można by rzecz, że wręcz drapieżne. W kontakcie z nimi nie trudno o kłopoty. I tak właśnie się dzieje.
W czasie jednej z wypraw po zioła Mięta trafia na dziwną roślinę, której nigdy wcześniej nie widziała. Liście nęcą i z tego powodu smerfka sięga po nie. Niestety okazuje się, że są one po to, aby przywabić ofiarę i ją uśmiercić. Inteligentna roślina atakuje Miętę. Z pomocą przychodzi jej Wierzba, która w czasie obrony łamie swój magiczny kij oraz zostaje ranna. Obrażenia sprawiają, że traci przytomność i jest w fatalnym stanie. Uleczyć może ją jedynie jej sprawny magiczny kij. Ten niestety jest złamany. Aby zrobić kolejny trzeba udać się na długą i niebezpieczną wyprawę. Razem z przyjaciółkami Mięta rusza na wyprawę w nieznane. Bohaterkom przyjdzie stawić czoła wielu niebezpieczeństwom. Odkryją też jak bardzo pozory mogą mylić i to, co piękne okaże się niebezpieczne, a to co wyglądające groźnie przyjazne i pomocne. Dziewczyny będą miały okazję poznać wiele ciekawych rzeczy, doświadczyć zaskakujących przygód.

W tym tomie podobało mi się to, że mamy sporo nawiązań do mitologii greckiej. Pojawia się lekko przerobiona opowieść o labiryncie Minotaura. Jest też kraina z kryształami, wyjące góry z dziwnymi podmuchami i straszne nietoperze kojarzące się z opowieściami o wampirach. Od czytelnika zależy, ile tych ciekawostek wychwyci. I to sprawia, że komiks staje się ciekawy dla czytelników w każdym wieku. Niedoświadczeni po prostu wejdą w ciekawą opowieść, akcję pełną niebezpieczeństw, a mający większą wiedzę o różnorodnych bohaterach i zjawiskach będą odnajdywać ich ślady na każdej stronie.
Seria „Smerfy i wioska Smerfów” to oddzielny cykl zabierający czytelników do świata znanego z komiksów Peyo. Tu kontynuatorzy nieco rozbudowują świat i dodają kolejne ciekawe wątki, pokazują ważne problemy oraz dają cenną lekcję. Podobnie jak oryginalne Smerfy w tych także jest dydaktyzm. Nie jest nachalny. To czytelnik ma wyciągnąć wnioski z akcji.
O ile w tradycyjnej serii bohaterka jest stereotypową przedstawicielką płci pięknej tu nie ma tego Genderowego kostiumu. Każda bohaterka robi to, w czym jest dobra i co lubi. Mają w sobie coś z Amazonek: wojownicze, dbające o piękno i bardzo subtelne oraz samodzielne. W serii „Smerfy i wioska dziewczyn” mamy już tomy: „Zakazany las”, „Zdrada Jaskierki”, „Kruk”, „Nowy początek” i „Kij Wierzby”. Wszystkie nawiązują do filmu animowanego o bohaterach z Zaczarowanego Lasu.
Serię tę charakteryzują opowieści o przyjaźni, rozwiązywaniu problemów bez krzywdzenia nawet złośliwych i groźnych zwierząt, które nie zawahałyby się, aby skrzywdzić innych, sile tkwiącej w tłumie i uprzedzeniach. Dowiemy się, że wioska dziewczyn działa równie sprawnie jak ta chłopaków i posiada podobne struktury. Mnie interesuje jedna ważna rzecz, której w tym albumie nie pokazano: czy w dziewczęcej społeczności też są dwa męskie Smerfy? Tego się nie dowiemy. Za to zobaczymy, że wioski chłopaków i dziewczyn potrafią pięknie ze sobą współpracować. I nawiązanie do tych relacji jest każdym albumie.
Po raz kolejny kontynuatorzy Smerfów wykazali się pomysłowością dostarczając swoim czytelnikom interesującą i pouczającą historię. Duet Thierry’ego Culliforda i Luca Parthoensa doskonale wyczuwa sposób prowadzenia fabuły przez poprzednika i również z wprawą serwuje parę zwrotów akcji, w których Smerfy mimo różnych przeciwności losu zawsze wychodzą obronną ręką.
Znane kilku pokoleniom komiksowe postaci stworzył belgijski rysownik Pierre Culliford znany jako Peyo. Smerfy szybko stały się bohaterami filmów oraz serialu animowanego, a popularność postaci sprawiła, że po śmierci artysty jego syn (Thierry) oraz córka (Nine) przy współpracy z Lucem Parthoensem, Alainem Maurym i Paolem Maddalenim, Alainem Jostem, Pascalem Garreym, tworzy kolejne historie. To właśnie wielkie zainteresowanie sprawia, że co jakiś czas do miłośników małych niebieskich istot trafiają nie tylko gadżety, ale i nowe odsłony przygód oraz świetne wznowienia. Szybka i trzymająca w napięciu akcja, poruszenie ważnych tematów. Całość dopełniają klasyczne, cartoonowe rysunki.
Całość prezentuje się interesująco i dostarcza znakomitą rozrywkę dzieciom oraz miłośnikom Smerfów. Polecam także albumy stworzone przez kontynuatorów, którzy doskonale radzą sobie ze stylem, jaki stworzył belgijski rysownik, a do tego skutecznie rozwijają i tworzą nowe wątki, wprowadzają troszkę odświeżenia, poruszają ważne, aktualne tematy. Dlatego wśród nowych albumów nie zabraknie wątków z hazardem, technologiami, skąpstwem, czy płciowości obarczonej sporymi uprzedzeniami kulturowymi, samodzielnością kobiet i wieloma innymi tematami, przez co tworzą zupełnie inne Smerfy, ale zachowują sposób pisania poprzednika raz jego kreskę i kolorystykę, dzięki czemu nowe albumy doskonale wpisują się w to, co znamy. Dzięki identyczności rysunków miłośnicy pierwotnych Smerfów będą czuli satysfakcję z czytania. Wizyta w wiosce, w której każdy Smerf ma dostęp do wiedzy bez posiadania narzędzi weryfikacji ważności informacji na pewno będzie pouczającym doświadczeniem młodych czytelników. Każdy tom niesie z sobą jakieś ważne przesłanie.
Smerfy polecam każdemu dziecku. Dzięki tym niebieskim stworkom młodzi czytelnicy pokochają czytanie. Wizyta w wiosce dziewczyn na pewno będzie pouczającym doświadczeniem młodych czytelników.