W pierwszym tomie zatytułowanym
„Zniknięcie” wchodzimy do świata dzieciaków widzimy zwyczajne miasto pełne
gwaru. Ludzie są zabiegani. Każdy skupia się na swoich obowiązkach,
przyjemnościach i codzienności. Jedni odrabiają lekcje, uczą się, inni grają w
gry, a jeszcze inni muszą walczyć o przetrwanie. Każdy z bohaterów jest inny,
ma odmienne pochodzenie, pozycję i inaczej wygląda codzienność. Dla jednych
życie jest przyjemne, a dla niektórych to ciągła konieczność obrony. Wszystko
oczywiście do czasu, gdy dzieje się coś niezwykłego i pięcioro dzieciaków budzi
się w opuszczonym Fortville, w którym będą musieli przetrwać i nauczyć się nim
zarządzać oraz radzić sobie z niebezpieczeństwami. Z każdym tomem akcja jest
coraz ciekawsza i pozwala na poruszenie kolejnych ważnych tematów. Między
bohaterami (Dodjim, Leïlą, Yvanem, Camillą i Terrym) dochodzi do licznych
spięć. Nim jednak to nastąpi muszą się odnaleźć. Do tego odkryć, że świat pełen
jest niebezpieczeństw, którym trzeba będzie stawić czoła. Każdy z tomów to
historia z innym tematem przewodnim. W pierwszym przede wszystkim bohaterzy
będą musieli zrozumieć, że zostali sami w obliczu zadziwiających wydarzeń i
zjawisk. Co jest tego przyczyną? To bohaterzy odkryją dopiero za kilka tomów i
będą starali się rozwiązać ów problem. Do tego muszą zmierzyć się z własnymi
lękami.
W drugim tomie zatytułowanym „Nożownik z
Fortville” widzimy narastające wśród bohaterów konflikty. Dzieciaki z „dobrych”
domów traktują nowe doświadczenie jak zabawę bez zastanowienia się nad
konsekwencjami. Strzelają z pistoletu, domagają się uwagi, gromadzą zabawki i
gadżety. Prędzej czy później musi dojść między nimi do konfliktu.
Odpowiedzialny Dodji ma dość niańczenia rówieśników. W czasie samotnej wędrówki
natrafia na tajemniczą postać nożownika, który atakuje wszystkich znajdujących
się na jego drodze. Dzieciaki będą musiały się zjednoczyć, aby przetrwać. Do
tego zakończenie naprawdę nas zaskoczy. Muszę szczerze przyznać, że Dodji
zdobył u mnie kolejne punkty. To świetny, poukładany i empatyczny dzieciak,
który nieświadomie zapobiegnie katastrofie.
W trzecim tomie zatytułowanym „Klan
Rekina” przenosimy się poza miasto. Dzieciaki wędrują po spustoszonym przez
ogień terenie. Sprzeczają się, droczą, narzekają na niewygody, z jakimi muszą
się mierzyć w swoim pojeździe. Odkryją też, że takie codziennie utarczki to nic
ważnego, kiedy w grę wchodzi starcie z wygłodniałym stadem psów, które potrafią
być groźniejsze od wilków, bo bez strachu atakują ludzi. Ratuje ich dzieciak,
który okazuje się przywódcą Klanu rekinów. Jeden ze złapanych przez niego psów
ląduje w paszczy rekina. Nasi bohaterzy poznają innych ocalałych oraz całą masę
zasad obowiązujących w osadzie rządzonej twardą ręką przez dyktatora. Chłopak
ma dwóch idoli: ojca i Hitlera. Autorzy zabierają nas w świat, w którym
manipulacja i terror stają się narzędziem zastraszania. Do tego mamy tu
dzieciaki bezwzględnie i całkowicie podporządkowane rozkazom przywódcy.
Przypomina to wszystko to, co działo się w czasie II wojny światowej i będzie
to doskonały tom do zaprezentowania młodym czytelnikom czym jest dyktatura,
wskazania sposobów obrony.
Czwarty tom, „Czerwone kurhany”, stawia
przed bohaterami nowe wyzwania. Po doświadczeniach z młodym dyktatorem życie
dzieciaków, które wróciły do znanego im miasta może wydawać się nudne. Szybko
okazuje się, że walka o przetrwanie to nie tylko codzienne zdobywanie
pożywienia i przywożenie zwierząt do prowizorycznej zagrody. Poruszone będą tu
takie problemy etyczne jak zabijanie i zjadanie zwierząt. Do tego pojawi się
kolejne zagrożenie, któremu bohaterzy będą musieli stawić czoła. W czasie
kolacji do ich obozu przychodzi znany im nożownik chodzący w masce. Jest ciężko
ranny i przyniósł ubranko podopiecznej. Dzieciaki rozpoczynają śledztwo. Trop
prowadzi do małp budujących dziwne kurhany, zakładających różne stroje i
zachowujących się agresywnie. Muszą znaleźć porwane dziecko. Pilnowany przez
małpy teren wydaje się nie do przejścia. Do tego pojawia się problem
bezgranicznego i bezkrytycznego zaufania chłopakowi, którego wybrali na
przywódcę. Jakby wyzwań było mało nowi członkowie grupy są dziwni i wydają się
niebezpieczni. Jak skończy się ta historia?
„Mroczny wir” wprowadza nas w śledztwo. Grupa stoi przed dwoma ważnymi
zadaniami: muszą wybrać nowego przywódcę i znaleźć mordercę, który zamordował
Dodjego. Znalezienie jego ciała jest dla bohaterów szokiem. Wokół nich narasta
napięcie. Inne dzieciaki też czują się zagrożone. Do tego na jaw wychodzą
mroczne sekrety.
„Wymiar czwarty i pół” to opowieść o walce o przetrwanie. W mieście pojawił się
młodociany dyktator, z którym mieli już do czynienia. Powoli ze zgormadzonymi
dzieciakami zagrabia kolejne obszary miasta odcinając bohaterom dostęp do
strategicznych punktów. Walce o przetrwanie będzie też towarzyszyła próba
odkrycia, co stało się w pierwszym tomie. Dzieciaki już zrozumiały, że nie
żyją. Muszą jeszcze poznać okoliczności własnej śmierci oraz zrozumieć,
dlaczego trafili do jednego miejsca.
Seria oparta jest na prostych chwytach historii postapokaliptycznych i
fantastyki, ale nie zabraknie tu naprawdę ważnych etycznych tematów, które będą
świetnym punktem wyjścia do dyskusji o karze, terrorze, totalitaryzmie,
empatii, pomocy, nieposłuszeństwie, prawie. Od początku mamy narastające
poczucie zagrożenia i nie mija ono po zniknięciu ludzi. Dzieci obserwowane są
przez tajemnicze oczy patrzące na nie zza krzaków. Do tego coś tłucze lustra
znajdujące się na wystawie w sklepie. W drugim tomie ścigane są przez
tajemniczą zamaskowaną postać. W każdym kolejnym tomie pojawiają się różne
sposoby budowania napięcia. Czasami jest to wyścig z czasem i pokazanie
bezsilności bohaterów, którzy przybywają na miejsce zajęte przez konkurencję,
przez co nie mogą zdobyć istotnych informacji oraz środków pozwalających na
przetrwanie. Nie znajdziemy tu jednak brutalnych scen. Obrazy są złagodzone
mimo odczuwalnych emocji. Twórca wrzuca tu czytelnika w wir wydarzeń i bardzo
szybko poznajemy codzienność głównych bohaterów, którzy odnajdują się w pustym
mieście i nawiązują współpracę, a później udają się na wyprawę. Wartka akcja,
napięcie i elementy zaskoczenia są elementami napędowymi i świetnie przyciągają
uwagę młodych czytelników.
Mistrzostwem jest to, że po pierwszych kilku stronach pierwszego tomu już wiemy
z jakich środowisk pochodzą poszczególne postaci, jakie mają zainteresowania,
talenty, charaktery. Później to wszystko pięknie jest wykorzystywane, aby
pokazać zgrzyty między bohaterami, zobaczyć, w jaki sposób uczą się współpracy
i zrozumienia. A nie będzie to łatwe. Zwłaszcza, że widzimy rozkapryszonego
dzieciaka, który po rozwodzie rodziców i próbę przypodobania mu się przez
weekendowego ojca nauczył się manipulowania wszystkimi, aby osiągnąć swój cel.
Do tego przebojowa i troszkę opiekuńcza nastolatka. Mamy też kujonkę, która tak
skupiła się na nauce, że zwykłe ugotowanie ryżu przerasta ją i jest bardzo
dziecinna. Do tego syn bogatych i wiecznie zapracowanych rodziców, którzy dali
mu wszystko, ale nie zapewnili poczucia ciepła oraz nie dali uwagi, dlatego
skupia na sobie uwagę wymyślaniem różnych teorii. A na koniec czarnoskóry
osierocony chłopak przenoszony z sierocińca do sierocińca, przez co doświadcza
przemocy agresywnych, ale uczy się bronić i jako jedyny potrafi zachować zimną krew
oraz szuka rozwiązań. Ta wybuchowa mieszanka charakterów pozornie nie ma szans
na nawiązanie współpracy. Zwłaszcza, kiedy niektórzy zaczynają robić głupstwa i
niepotrzebnie narażać. Kolejne tomy to też możliwość wprowadzenia kolejnych
postaci i pokazania innych problemów. Do tego widzimy, że nowi bohaterzy mają
prawo do autonomii, nie zawsze dołączają do pierwotnej piątki tylko stają się
motorem napędzającym fabułę, stawiającymi nowe wyzwania przed nimi. Drogi
czasami krzyżują się z tymi, których już wcześniej poznaliśmy i to oni
przysparzają kolejnych wyzwań naszym bohaterom.
Fabuła dla doświadczonego czytelnika jest dość schematyczna, ale przecież nie
on jest odbiorcą tylko nastolatki i uważam, że jest to ciekawa propozycja
czytelnicza dla tej grupy wiekowej. Rysunki Bruna Gazzottiego dopełniają
całość. Widać w nich dbałość o szczegóły, ale jednocześnie nie ma przesady.
Często możemy zauważyć zapożyczone z różnych animacji szczegóły. Za pomocą
odpowiednich kadrów doskonale buduje atmosferę napięcia. Bardzo dobrze dobrane
kolory, pojawiające się i znikające tło pomaga na uwypukleniu tych rzeczy,
które w danym momencie są istotne. Ilustracje czasami są uproszczone, ale tylko
wtedy, kiedy pojawia się szersze spojrzenie na otoczenie, obejmujemy kadrem całą
ulicę. Do tego przemoc mamy zasugerowaną.