czwartek, 7 marca 2019

Laurent Bourgeois "Ogród w skrzynkach. Uprawa roślin przyprawowych i leczniczych"


Laurent Bourgeois, Ogród w skrzynkach. Uprawa roślin przyprawowych i leczniczych, tł. Zofia Pająk, Kielce „Jedność” 2018
Ostatnio zafascynowana jestem zieleniną. I to nie taką kupowaną w sklepie tylko samodzielnie uprawianą. Zresztą te zainteresowania u mnie sięgają dzieciństwa, kiedy to twardo powiedziałam, że będę pomagała w plewieniu ogrodu, kiedy mama wygospodaruje mi odpowiednio duży kawałek, w którym będę mogła robić, co chcę. Dostałam kawałem trzy na cztery metry. Najgorszy, najbardziej zachwaszczony i jeszcze niewysprzątany, czyli taki, który i tak nie był nigdy uprawiany. Tam posadziłam pierwsze moje rośliny: szałwię, miętę, nasturcję, maciejkę (ta mnie rozczarowała), rzodkiewkę, różne gatunki pomidorów tyczkę z groszkiem i dynię oraz wilec, które pięknie się rozrosły. Pamiętam, że byłam tak zafascynowana tym, że mogą sama decydować, że kiedy tylko pojawiał się jakikolwiek chwast od razu go usuwałam. W susze podlewałam, po burzy pędziłam oczyścić z kiełkujących lebiod. Plony miałam zaskakująco piękne i po ich zebraniu podkradłam dziadkowi pszenicę by dobrze obsiać ten mój skrawek, aby mogła ona zakiełkować, a później stać się nawozem dla kolejnych roślin oraz zabierać przestrzeń niechcianym chwastom. Miałam wówczas dziewięć lat. Od tamtej pory minęło wiele czasu, ale ten skrawek ziemi już nigdy nie był nieuprawiany. Oczywiście już nie przeze mnie, bo wyjechałam na studia, wyprowadziłam się z domu i obecnie nie mam własnego ogródka, ale mam duże donice. I właśnie taka uprawa sprawiła, że z zainteresowaniem sięgnęłam po książkę „Ogród w skrzynkach”, ponieważ w moich donicach rośliny już nie rosną tak pięknie ja te pielęgnowane w dzieciństwie. Do tego chcę córce przekazać cenne informacje o roślinach.
Książka Laurenta Bourgeoisa jest niewielka (wielkości 80 kartkowego zeszytu) i posiada wiele pięknych zdjęć zachęcających czytelnika do stworzenia takiej namiastki ogrodu nawet na tarasie czy balkonie. Skrzynie przypominają to, co ja znam z dzieciństwa: drewniane pojemniki na rośliny ustawiane na parapetach. Wtedy nie było plastiku, więc ludzie musieli sobie jakoś radzić i myślę, że to był dobry sposób sadzenia roślin: miały przepływ powietrza, drewno utrzymywało wilgoć, nie nagrzewało się tak szybo na słońcu, a taka długa „donica” z ziołami i przyprawami była w zasięgu ręki. Nawet w bloku. Do tego pięknie pachną.
W książce „Ogród w skrzynkach” znajdziemy informacje o początkach takiej uprawy, jak wyglądały pierwsze skrzynki, jakie są zalety takiego ogrodu, co skutecznie powinno Was zachęcić do takiej uprawy na balkonach i parapetach. Z publikacji dowiemy się w jaki sposób zrobić takie skrzynki, gdzie je ustawiać, jakie rośliny w nich uprawiać, jak przygotować podłoże, jak nawozić, w jaki sposób samodzielnie przygotować odżywki dla roślin. Dokładnie opisano zarówno sadzenie, wysiewanie, przycinanie, podlewanie, przechowywanie zbiorów, tworzenie domowych herbat, zapachowych zawieszek, mydeł, sałatek, łakoci. Do tego dowiemy się jakie rośliny mogę cieszyć nasze oko także zimą oraz które łatwo uprawiać w skrzyniach. Nie ma ich zbyt wiele, ale jak na początek i na balkon mający pachnieć roślinnością całkiem sporo. Zmotywowana lekturą zaczęłam uprawiać miętę i szczaw w donicach. Efekty są zaskakujące, a wszystko dzięki odpowiedniej glebie. Myślę, że ta publikacja będzie bardzo przydatna do takich laików jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz