wtorek, 17 grudnia 2019

Ubóstwo i bieda jako powody nierówności szans


Ubóstwo i bieda będą moim tematem przewodnim, jako najważniejszy i najbardziej widoczny czynnik prowadzący do nierówności społecznych sprzyjających rozwoju patologii w społeczeństwie. Pisząc o patologii mam świadomość, że nie tylko warstwy niskie są twórcami zachowań nieodpowiadających normom obowiązującym w danym społeczeństwie. Będę próbowała podkreślić, w jaki sposób bieda źle wpływa na warstwy wyższe, zamożne. Nierówność wiąże się nie tylko z brakiem posiadania pieniędzy, ale i ograniczonym dostępem do edukacji, a co za tym idzie, brakiem szansy na polepszenie swojej sytuacji, brakiem dostępu do władzy, większą zachorowalnością i śmiertelnością. Bieda jest tu podstawą szeroko rozumianej nierówności prowadzącej do wykluczenia społecznego, którego najgorszym przejawem jest śmierć głodowa i bezdomność, a najdelikatniejszym ubóstwo mimo pracy. Pragnę poruszyć wszystkie kwestie dotyczące nierówności i ich konsekwencji. Dlaczego jest to temat ważny? Göran Therborn, autor książki „Nierówność, która zabija” podkreśla: „Nierówność to naruszenie ludzkiej godności; to zablokowanie przyrodzonej każdemu człowiekowi zdolności do rozwoju. Przybiera wiele postaci i ma różne skutki, takie jak: przedwczesna śmierć, pogorszenie stanu zdrowia, upokorzenie, podległość, dyskryminacja, brak dostępu do wiedzy, wykluczenie z głównego nurtu życia społecznego, ubóstwo, bezsilność, stres, niepokój, brak poczucia bezpieczeństwa, brak poczucia własnej wartości i pewności siebie, odebranie pewnych możliwości i szans życiowych. Nierówności nie mierzy się więc tylko zawartością portfela. Jest to pewien porządek społeczno-kulturowy, który większości z nas ogranicza możliwość prowadzenia w pełni ludzkiego życia, wpływa negatywnie na nasze zdrowie i szacunek do siebie oraz na nasze zasoby pozwalające uczestniczyć i działać w świecie” (Therborn 2015, s. 1).
Tematyka nierówności jest tematem nowym. W czasach panowania arystokracji nie rozważano jej istnienia, nie zajmowano się problemami ubogich i głodujących. Sytuację tę najlepiej obrazuje przypisywane Marii Antoninie stwierdzenie zamieszczone w Wyznaniach Jeana Jacqueas Rousseau „Nie mają chleba? Niech jedzą ciastka”. Prace filozofów oraz rewolucje sprawiły, że problem biedy był coraz częściej rozważany. Nie podejmowano jednak tematu nierówności, która jest obecna na każdym szczeblu drabiny społecznej. Pojawia się ona w pracach Davida Ricardo (Theborn 2015, s. 1) w pierwszej połowie XIX wieku, ale dopiero w latach 80 XX wieku zaczęła pojawiać się jako element badań (Theborn 2015, s. 2).
Ogólna dyskusja teoretyczna dotycząca nierówności została przeniesiona z filozofii na grunt nauk społecznych przez Amartyę Sena (ekonomistę), Michaela Marmota i Richarda Wilkinsona (epidemiolodzy) (Theborn 2015, s. 2). W socjologii zagościła nieco później. Jednak to filozofia jest najważniejszą nauką, która problem klasowości porusza od początku istnienia „matki” nauk i to właśnie w tej „dyscyplinie” umysłowej powraca on regularnie. Rozważania często miały za zadanie usprawiedliwić zaistniałe podziały, brak dostępu do dóbr, czego dowodem może być choćby „Polityka” Arystotelesa przekonująca, że kobiety nie są w pełni dostosowane do pełnienia ważnych ról społecznych. Szowinistyczną narrację w Europie bardzo długo wzmacniała pozycja chrześcijaństwa. Kolejne przewroty i przełomy pozwoliły na podważanie zastanej sytuacji.
Obecność nierówności w badaniach nauk społecznych wiąże się ściśle ze zjawiskami zachodzącymi w społeczeństwie. Rosnąca świadomość tego, że można chcieć mieć wpływ na swoje życie, coraz częstsze strajki i protesty przeciwko wkluczeniom sprawiają, że nie można obok nierówności przejść obojętnie i usprawiedliwiać jej „wolą Boga” lub innych sił rządzących światem. W swoim referacie spróbuję uchwycić wybrane spojrzenia z różnych dziedzin na poruszany problem mający ważne znaczenie w etyce. Spróbuję także odpowiedzieć na pytanie dlaczego nierówności są złe? Dlaczego prowadzą one do dyskryminacji? W jaki sposób wpływają negatywnie na życie społeczne? Dlaczego mówienie o nierównościach i poszukiwanie odpowiednich rozwiązań społecznych jest ważnym zadaniem etyki?
„Nierówność zabija”(Theborn 2015, s. 9) – podkreśla Göran Therborn, który w kolejnych stronach zasypuje nas przerażającymi statystykami. Niebyło by w tym nic złego, gdybyśmy całkowicie nie mieli wpływu na istnienie nierówności. Jest ona jednak wynikiem naszych poglądów, naleciałości kulturowej, uprzedzeń, osobistych wyborów prowadzących do osobistych tragedii. Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu podejmuje decyzję o zabijaniu, ponieważ w mniejszym lub w większym stopniu akceptuje istnienie nierówności, a czasami wręcz jej żąda jako sposobu dbałości o trwałość kultury. Mimo ważności w tym miejscu rozważań etycznych dotyczących zabijania pominę je na rzecz uogólnienia: „Zabijanie jest złe”. Ono będzie wyjściem do spojrzenia na nierówność jako czegoś przyczyniającego się do zła, w którym każdy z nas ma swój współudział: albo jako ofiara albo jako decydent. Społeczne godzenie się na wpływ spekulacji niewielkiej liczby osób sprawia, że dajemy przyzwolenie na przemoc ekonomiczną, psychiczną oraz fizyczną wpływającą na wiele aspektów życia każdego z nas.
„Śmiercionośne konsekwencje nierówności dotyczą zarówno osób ubogich i słabo wykształconych, jak i zamożnych, sławnych oraz dobrze wykształconych” (Theborn 2015, s. 16). Brytyjski epidemiolog Richard Wilkinson wysunął prowokacyjną hipotezę, że nierówności (ekonomiczne) negatywnie wpływają nie tylko na życie osób z dolnych szczebli drabiny społecznej i w ten sposób poruszył problem ubóstwa relatywnego, czyli poczucia, że żyje się gorzej niż znane nam osoby (należące do naszej klasy społecznej) zarabiające więcej, otrzymujące więcej wyróżnień i mających zdolniejsze dzieci. Ciągle niewiele wiemy o zależności mechanizmów psychosomatycznych  łączących status społeczny ze stanem zdrowia i długowiecznością, ale dane empiryczne nasuwają wnioski, że nierówność na każdym szczeblu zabija (Theborn 2015, s. 16). Być może problem tkwi w wychowaniu opierającym się na rywalizacji, a nie na nauce współpracy, co prowadzi do braku umiejętności postrzegania podmiotowości nieznanych nam osób.
Poruszając kwestie nierówności ważne jest wyjaśnienie najważniejszych pojęć: ubóstwo bezwzględne i ubóstwo względne: „Pojęcie ubóstwa bezwzględnego opiera się na pojęciu minimum życiowego- elementarnych warunków, jakie muszą być spełnione, aby jednostka mogła przetrwać fizycznie i zachować zdrowie. Ubóstwo dotyczy tych, którzy są pozbawieni tych podstawowych środków- jak wystarczająca ilość pożywienia, schronienie i ubranie” (Giddens 2004, s. 332). Ubóstwo względne mierzy się przez odniesienie do standardu życia panującego w danym społeczeństwie.
Każde z nich prowadzi do nierówności, przyczynia się do wzrostu śmiertelności i wrogości. Trzeba jednak pamiętać, że jedno działa całkowicie destrukcyjnie i zniechęca do jakichkolwiek działań (ubóstwo bezwzględne), a drugie może (choć nie jest to zasada) być motorem do działania (ubóstwo względne). Zdaniem niektórych badaczy właściwsze jest pojęcie „ubóstwa względnego”, ponieważ potrzeby ludzi mieszkających w różnych społecznościach są różne (Giddens 2004, s. 332). Anthony Giddens dodaje też: „Nie można stworzyć jednolitego opisu kategorii ››ludzi biednych‹‹. Ubóstwo ma wiele twarzy i wciąż się zmienia” (Giddens 2004, s. 337). Zaznacza również, że pewne kategorie ludzi częściej popadają w ubóstwo niż inne. Są to zazwyczaj ludzie, którym źle się wiedzie w innych aspektach życia. Mogą to być bezrobotni, chorzy, emeryci, niepełnosprawni, dzieci, kobiety, członkowie dużych rodzin czy mniejszości etniczne (Giddens 2004, s. 337).
Właśnie owa niechęć do dostrzegania trudności z jakimi borykają się ludzie prowadzi do biedy. Nieświadomość braku środków do życia, osobiste skupienie się na walce o przetrwanie i bogacenia prowadzi do wyparcia tego, że jesteśmy uczestnikami wielkiej machiny, w której spora ilość ludzi umiera z niedożywienia, a w przypadku dzieci (poza dużą ilością zgonów) widoczne jest karłowacenie. Masowe niedożywienie wywiera olbrzymi wpływ na rozwój jednostek i często ciągnie się przez kilka pokoleń. Niedożywienie ma również znaczący wpływ na rozwój mózgu, a co za tym idzie, decyduje o wykształceniu, możliwości znalezienia pracy i stworzenia warunków dla kolejnych pokoleń. W szerszej perspektywie niedożywienie to zabieranie szansy na pełny rozwój intelektu. W znacznym stopniu to kultura opierająca się na wykluczeniach przyczynia się do tworzenia owych problematycznych nierówności spowalniających rozwój i bogacenie się społeczeństw (Theborn 2015, s. 19).
„Główny problem związany z nierównością ekonomiczną polega na tym, że prowadzi ona do rozrywania więzi społecznych, marnotrawstwa ekonomicznego oraz degeneracji życia politycznego i powstawania dyktatur” (Theborn 2015, s. 26). Charles Murray (2001) dostrzegł, że nierówności prowadzą do rozpadu społeczeństw, przyczyniają się do wzrostu biedy, poszerzają liczbę osób zależnych finansowo od państwa. Charles Murray prezentujący prawicowy punkt widzenia i wini biednych za nieumiejętność dostosowania się oraz proponuje zjednoczenie się w nowym religijnym przebudzeniu. Mimo tych mankamentów jego praca jest cenna ze wzglądu na pokazanie rozłamu między ubogimi a bogatymi, rosnącej obojętności jednych grup społecznych lub jednostek na problemy innych grup i jednostek.
Wydawałoby się, że prostym sposobem zlikwidowania nierówności jest pomaganie. Problem ten dość często pojawia się zarówno w pracach socjologów, ekonomistów jak i filozofów. Fernando Savarer nawołujący do podmiotowego traktowania ludzi, pomagania jednocześnie zauważa, że przesadna pomoc społeczna sprawia, że ludzie stają się intelektualnymi, duchowymi i fizycznymi inwalidami. Trzeba zachować umiar w pomocy innym (Savater 1996, s. 170). Hiszpański myśliciel jest zwolennikiem równości, ale jest to równość uwzględniająca odmienne predyspozycje: „Niewątpliwie my, ludzie, jesteśmy podobni, niewątpliwie byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli osiągnąć równość (równość szans przy urodzeniu, a potem wobec praw), lecz oczywiście nie jesteśmy identyczni ani nie powinniśmy się upierać przy tym, by nimi być” (Savater 1996, s. 135). Czy jednak ten brak identyczności usprawiedliwia jakiekolwiek nierówności? Przecież zamożni tego świata także nie są identyczni. Nie dowiedziono również, że dzieci osób, którym udało się stworzyć imperia biznesowe predysponują wyjątkowymi umiejętnościami usprawiedliwiającymi ich lepszy start. Czy istnieje argument usprawiedliwiający ich miesięczne zarobki kontrastujące z miesięcznymi dochodami ubogich robotników należących do prekariatu?
Loïc Wacquant w „Więzieniach nędzy” porusza poważny problem wykluczenia opartego na biedzie, która idzie w parze z różnego rodzaju nierównym traktowaniem przez system prawny. Do tych rozważań dotyczących podziałów społecznych doszedł analizując jak wielkie znaczenie ma podział na dzielnice bogaczy oraz obszary biedy miejskiej (Wacquant 2008). Problem „miejskich wyrzutków” często opisywany jest jako zjawisko faweli w przestrzeni miejskiej, której mieszkańców pozbawiono szans awansu społecznego, braku dostrzegania związku między ciężką pracą, a rozwojem osobistym i bogaceniem się. Ludzie zamieszkujący takie obszary miejskie chcąc osiągnąć wyznaczone przez siebie cele nie mają wystarczających środków do ich realizacji, czyli wykształcenia, sieci kontaktów, kwalifikacji i środków materialnych, czyli mają zablokowaną możliwość awansu. Problem ten doskonale pokazuje w swojej książce Paulo Lins „Miasto Boga”. Miejsce akcji to tani kompleks mieszkaniowy powstały w ramach projektu rządowego mającego zapewnić dach nad głową oraz lepsze warunki życia mieszkańcom dzielnic nędzy zniszczonych przez powódź. Nowe budynki z kiepskich materiałów i architekturze kojarzącej się Polakom z pegeerowską rzeczywistością zyskały mieszkańców wywodzących się z brazylijskich slumsów, przez co przeprowadzka nie zmienia ich sytuacji życiowej: ci sami biedni sąsiedzi, te same niewielkie szanse na zmianę swojej sytuacji życiowej ludzie. Pisarz pokazuje również, że od przemocy w dzielnicach biedy nie da się uciec. Zmiana miejsca zamieszkania, bez możliwości polepszenia warunków życiowych nie rozwija w mieszkańcach wrażliwości, nie pomaga awansie społecznym. Mimo zmiany miejsca zamieszkania ludzie ciągle są członkami swojej pozbawionej możliwości poprawy bytu klasy.
„W epoce nowoczesnej szanse znalezienia pracy i kariera zawodowa zależą w dużej mierze od wykształcenia i kwalifikacji”(Giddens 2004, s. 515). Te z kolei zależą od miejsca zamieszkania. Pisząc o Oscarze Lewisie Anthony Giddens podkreśla: „Jego zdaniem wielu ludzi ubogich żyje w kulturze ubóstwa. Ubóstwo nie jest wynikiem niedostosowania jednostek do rzeczywistości społecznej, ale ogólnego klimatu kulturowego, w jakim przebiega socjalizacja dzieci w ubogich rodzinach. Kultura ubóstwa jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, ponieważ młodzi ludzie od dzieciństwa są chowani w przekonaniu, że posiadanie aspiracji nie ma sensu, więc fatalistycznie poprzestają na życiu w ubóstwie” (Giddens 2004, s. 339). Ten opis doskonale pasuje do warunków, w jakich żyją bohaterzy powieści „Miasto Boga”. Charles Murray (2001, s. 12) zauważył, że istnieją jeszcze grupy osób ubogich losowo. W ich przypadku ubóstwo nie należy do „kultury wyuczonej bezradności”, co pozwala na szybsze wyjście z chwilowego stanu.
Wykluczenie społeczne może przybierać różnego rodzaju formy. Najczęściej związane jest to z ubóstwem, nierównością, przynależnością do niższych klas społecznych mieszkających w gorszych, podupadających dzielnicach z kiepskimi szkołami, ograniczonym rynkiem pracy, gorszymi warunkami mieszkaniowymi. Ważnym problemem jest wykluczenie społeczne młodych osób, które mają problem z wejściem w dorosłe życie i integracje ze społeczeństwem (Giddens 2004, s. 346-349).
Wykluczenie to nie tylko problem miejski. Również na obszarach wiejskich ludzie są narażeni na wykluczenie społeczne. „W małych wioskach i na obszarach słabo zaludnionych dostęp do dóbr, usług i obiektów użyteczności publicznej jest mniejszy niż na terenach gęściej zaludnionych” (Giddens 2004, s. 350). Niejednokrotnie mają oni ograniczony dostęp do pomocy lekarskiej, kościołów, bibliotek, urzędów państwowych. Pozycja społeczna i możliwość prawidłowego funkcjonowania zależna jest tu od posiadania środka transportu (samochodu) lub dobrze zorganizowanej komunikacji publicznej (autobusy, pociągi), dzięki którym możliwe staje się podjęcie pracy w innej miejscowości, odwiedzanie krewnych i znajomych oraz korzystanie z instytucji państwowych.
Nierówność szczególnie dotkliwa jest na samym dole drabiny społecznej. Poważnym problemem we współczesnym społeczeństwie jest bezdomność. Ze względu na nieposiadanie miejsca zamieszkania osoby należące do tej grupy mają utrudnioną możliwość podjęcia pracy oraz ze względu na poczucie bezradności, braku wpływu na własne życie mają mniejszą motywację do poprawy swojego losu, co utrwala ich wykluczenie społeczne, prowadzi do dyskryminacji na rynku pracy (Frysztacki 2009, s. 97-102).
Wielu badaczy stwierdza, że owo poczucie bezradności zaczyna się już w dzieciństwie przez socjalizację w ramach kultury wyuczonej bezradności. Göran Therborn. opisując szwedzkie szkolnictwo pokazuje nam jak bardzo niebezpieczna może być przynależność do klasy osób ubogich, w której każdy z nas może się znaleźć. Zamieszkiwanie faweli, bycie bezrobotnym, a do tego emigrantem przyczynia się do społecznego wykluczenia rodzącego nieufność i hamującego rozwój społeczeństwa. Wprowadzone przez rząd ulgi podatkowe na naukę, za którą trzeba zapłacić prowadzi do wzrostu wykluczenia, ponieważ tylko klasa średnia może sobie na takie dodatkowe wydatki związane z edukacją pozwolić (Theborn 2015, s. 30). Wykluczenie rodzi nieufność. Ta z kolei przyczynia się do wzrostu przemocy, konieczności zatrudnienia większej ilości osób strzegących porządku, a przez to zwiększa koszty utrzymania ładu w społeczeństwie, które można byłoby zniwelować wprowadzając inne rozwiązania w szkolnictwie na wszystkich jego szczeblach. „W każdym razie, ubóstwo jest traktowane jako zjawisko zagrażające dobru całego społeczeństwa – czy to z powodów bardziej aksjologicznych, dotyczących sprawiedliwości ekonomiczno-społecznej, czy to z powodów bardziej funkcjonalnych, związanych z obroną interesów systemu” (Frysztacki 2009, s. 89).
Suzana E. Flores (2017, s. 34-40) zauważa, że owo wykluczenie widoczne jest również na portalach społecznościowych, gdzie osoby biedne – podobnie jak w przypadku zamieszkania w dzielnicach nędzy – mają biednych znajomych, niewykształceni - niewykształconych. Anonimowość i możliwość tworzenia nowych kont, poznawania nowych osób wcale nie wyrównuje szans, ponieważ osób należących do średniej i ubogiej klasy jest dużo więcej niż tych bogatych. Aktywność na serwisach ogranicza się obcowania we własnych kręgach społecznych, a pozorne przekraczanie granic jest tylko złudzeniem.
Problem biedy, wykluczenia, nierówności jest, więc bardzo ważnym zjawiskiem ograniczającym ludzki postęp. Miguel de Unamuno, filozof, który miał okazję na własne oczy widzieć zarówno biedę, jak i wojnę pisze: „Największym złem związanym z biedą jest to, że rozprasza energię, stępia umysł i uniemożliwia mu zajęcie się własnym zdrowiem i chwałą Bożą. Troska o jutro utrudnia myślenie o wieczności. Dziś rzadko można spotkać ubogiego, który żyje jak lilie polne i ptaki powietrzne, który nie troszczy się o to, co będzie jadł i pił i który pozwala, aby każdy dzień sam troszczył się o siebie. A jednocześnie bieda czy raczej nędza, pobudza uczucia niezadowolenia i urazy, skłania do kradzieży i do wiarołomstwa, jak powiada Eklezjastyk.
(…) Ten, kto ma zapewniony byt materialny swego cielesnego życia, może w sposób bardziej wolny troszczyć się o swe życie duchowe.
(…) Postęp, dar Boga, jest przyczyna zatracenia się wielu narodów, które nie biorą go za narzędzie zbawienia dusz, oswobodzonych dzięki niemu z więzów zwierzęcości. Stąd bierze się dekadencja narodów i cywilizacji” (Unamuno 2004, s. 24).
Napisane sto lat temu słowa ciągle są aktualne i to nie ze względu na poruszanie kwestii przemocy, jako zjawiska towarzyszącego, ale ukazanie wpływu na ludzką umysłowość, poczucie możliwości decydowania o sobie i osobistej odpowiedzialności za czyny, czyli szeroko rozumianej wolności (Berlin 2000, s. 229-233). Ów wpływ na psychikę jest jednym z ważnych tematów badań psychologów, pedagogów, genetyków i neurologów(Kataryn Asury, Richard Plomin 2015).
Jednym ze zjawisk prowadzących do biedy jest bezrobocie najczęściej sięgające ludzi niższych klas społecznych i gorzej wykwalifikowanych utwierdzając ich lub nawet degradując na drabinie społecznej. Bezrobocie niszczy struktury społeczne, powoduje, że ludzie rzadziej angażują się w życie społeczne, mniej korzystają z biblioteki, szybciej się zniechęcają (Giddens 2004, s. 427- 433). Pisząc o tym zjawisku Anthony Giddens zaznacza: „Trzeba zwrócić uwagę, że osoby należące do różnych klas różnie przezywają bezrobocie. Dla osób o najniższych dochodach bezrobocie jest ciosem ekonomicznym. Zauważona natomiast, że jednostki należące do klasy średniej najsilniej odczuwają nie tyle finansowe, ile społeczne skutki bezrobocia” (Giddens 2004, s. 433).
Podobnie jak między bezrobociem i ubóstwem ścisły związek istnieje między samotnie wychowującą matką a ubóstwem. Ciągle należą one do najniższych warstw społecznych, a wszystko przez niższe płace przy jednoczesnej konieczności utrzymania dzieci, a nawet koniecznością całodobowej opieki wykluczającej z rynku pracy i uniemożliwiającej posiadanie jakichkolwiek dochodów. W obecnym systemie społecznym przy obecnych rozwiązaniach prorodzinnych ten stan rzeczy może być zmieniony przez powtórne małżeństwo (Giddens 2004, s. 203).
Istnienie paradoksów prawnych, brak odpowiedniej polityki społecznej sprawia, że coraz więcej osób postrzega walkę z biedą nie tylko jako coś naturalnego, ale i koniecznego. Mimo usilnych starań, prób pomagania z pominięciem zadbania o równe szanse działania nie przynoszą pozytywnych rezultatów. Rozrastająca się klasa biednych uświadamia nas, że pomoc społeczna w obecnym wymiarze nie jest wystarczającym narzędziem. Znaczna część ludzi pracuje za minimalne stawki, niepozwalające na normalne życie lub przy nieprzemyślanej polityce społecznej- ze względu na nieopłacalność - rezygnuje z pracy na rzecz pomocy socjalnej dla najuboższych. Praca przynosząca bardzo niskie dochody nie staje się możliwością poprawy warunków bytowych tylko służy jako sposób na przetrwanie, ale nie pozwala wyjść z ubóstwa. O tym paradoksie Krzysztof Frysztacki pisze: „Praca i ubóstwo występujące jednocześnie to zatem pewna zasadnicza i wprawiająca co najmniej w zakłopotanie sprzeczność. Tak nie powinno być, ale tak jest, co w szczególności we współczesnych społeczeństwach o zaawansowanych gospodarkach, rozpowszechnionej zamożności, a także wysokim poziomie konsumpcji, pozostaje w opozycji do dominujących przekazów w komunikacji społecznej, obietnic polityków, potocznego domniemania o właściwym stanie spraw. Być bezrobotnym i mieć w związku z tym dotkliwe kłopoty materialno-życiowe, to zrozumiałe, ale pracować, niejednokrotnie ciężko, a mimo to takich właśnie kłopotów doświadczać, to ››nielogiczne‹‹. Owa sprzeczność oraz nielogiczność w systemie społeczno-ekonomicznym domagają się swoistego komentarza, zmuszają do odpowiedzi” (Frysztacki 2009, s. 93). Tę sytuację próbują skomentować poszukujący rozwiązań badacze z różnych dziedzin. Dostrzegają oni przykre zjawisko braku konieczności współpracy między poszczególnymi warstwami społecznymi. Właściciel koncernu nie martwi się o strajki w swoich fabrykach. Po prostu przenosi je w inne obszary świata. Groźba utraty miejsca pracy sprawia, że ludzie godzą się na istniejącą sytuację, ponieważ ta nisko opłacana praca pozwala im przeżyć następny miesiąc. Malejąca potrzeba współpracy między obywatelami w poszczególnych krajach, brak jedności grup pracowniczych czy klasowych to wynik powstania nowej, bardzo niejednorodnej klasy prekariatu. Ta nowa kategoria społeczna powstała w okresie późnego kapitalizmu obejmuje osoby zatrudnione na podstawie elastycznych form (umowy zlecenia, czasowe i o dzieło. Wprowadzone przez Guya Standinga pojęcie jest neologizmem powstałym przez połączenie dwóch słów: prekarious (niepewny) i proletariat. Pomaga ono uchwycić zmiany zachodzące w wielu krajach od czasów pomysłów Margaret Thatcher będących początkiem istnienia klasy ludzi pracujących od umowy do umowy. Guy Standing w swojej książce „Prekariat” pokazuje nietypowe oblicze tej nowej zbiorowości, którzy próbują jednoczyć się pod sztucznymi symbolami, ponieważ nowa grupa społeczna nie posiada potencjału więziotwórczego i grupotwórczego przez niepewność zatrudnienia, która pozornie rzuca człowieka z jednej grupy do drugiej. Brak możliwości tworzenia związków zawodowych, czy innych wspólnot zmusza do szukania innych dróg prowadzących do jedności. Tym potrzebom wychodzą naprzeciw symbole
„Symbole są ważne. Pomagają zjednoczyć grupy w coś więcej niż wielość obcych sobie ludzi. Pomagają uformować klasę i zbudować tożsamość, pielęgnując świadomość wspólnoty i podstawę dla solidarności lub fraternité [siostrzeństwa/braterstwa]” (Standing 2014, s. 36-37).
Zmiany technologiczne wydają się ułatwiać życie, a dobrobyt, jakim dysponuje Zachód nie wyjaśnia powstania nowej formy zatrudnienia i kształtowania się klasy ludzi, w skład której wchodzą jednostki od słabo do bardzo dobrze wykształconych. Zjawisko prekaryzmu dotknęło również środowiska uniwersyteckie. Takie zmiany dają duże szanse, ale też stanowią ogromne zagrożenie dla nauki. Zwłaszcza w czasach kształtowania się nowego porządku, który nie gwarantuje zapewnienia społecznych hamulców bezpieczeństwa: od zasiłków dla bezrobotnych, których zatrudnieni na umowy zlecenia lub o dzieło nie dostają po naturalną śmierć emerytur czy nawet świadczeń zdrowotnych lub edukacyjnych. To, co wielu rewolucjonistów zmian pokazuje nam, jako raj (np. płatna edukacja nieobciążająca państwa i podatników) jest tu postrzegane jako zawężanie szans, wypieranie poza społeczeństwo tych mniej dynamicznych.
Guy Standing analizując zmiany przekonuje nas, że niepewność jutra niszczy związki międzyludzkie, które już nie mogą opierać się na zaufaniu, ponieważ brakuje w nich stabilnej sytuacji finansowej. Z „Prekariatu” dowiemy się jak bardzo nowe warunki kształtują spojrzenie na świat młodych ludzi, a starsi tracą przez nie grunt pod nogami, kiedy muszą wkroczyć na globalny rynek, na którym stosuje się wątpliwie dobre zasady etyczne. Zachodzące zmiany wymagają nowego spojrzenia na wiele problemów społecznych, poszukiwania rozwiązań etycznych pomagających na unikanie krzywdzenia.
Rynek pracy jest brutalny, a powstawanie nowych zmian pozbawia pracowników wielu gwarancji spychając ich do nowej klasy. Obecne posiadanie stabilnej pracy nie gwarantuje nam, że będzie ona zawsze i że uda nam się znaleźć podobną na podobnych warunkach. Nowe formy zatrudnienia pozbawiają gwarancji odpowiedniej możliwości zatrudnienia, ochrony pracownika przed zwolnieniem, posiadania pracy, ochrony zdrowia, zapewnienia rozwoju zawodowego przez pracodawcę, stałej pensji. Nową klasę dzieli wykształcenie, doświadczenie, umiejętności, pochodzenie, a łączy niepewność, brak możliwości planowania życia, przez co coraz bardziej szerzy się model bycia singlem. Brak poczucia jedności rodzi obojętność, przedmiotowe traktowanie ludzi. Göran Therborn (2015, s. 32-37)  dostrzega, że jedynie różnego rodzaju katastrofy mogą wybudzić ze snu obojętności oraz przemocy rosnącej pod wpływem zwiększających się nierówności będącą wynikiem marnotrawienia dóbr społecznych przeznaczając je na niepotrzebne wojny i zwalczanie jej skutków (pomoc finansowa dla inwalidów wojennych). Innym z czynników marnotrawienia środków, okradania społeczeństwa i zwiększającego nierówności jest offshoring. John Urry porusza problemy, o których można przeczytać zarówno w książce Görana Therborna (2015), jak i  Guy’a Standinga (2014), czyli wojnie bogaczy prowadzonej przeciwko biednym. John Urry skupia się jednak na poczynaniach klasy bogaczy prowadzących do ujarzmienia wszystkich biedniejszych od nich. Można do nich wliczyć takie banalne posunięcia, jak przenoszenie firm do rajów podatkowych (przez co społeczeństwo jest okradane z możliwości rozwoju struktur, finansowania edukacji dla wszystkich ze względu na brak środków), manipulowanie politykami za pomocą odpowiednich kwot, aby uchwalali korzystne dla bogatych prawa, przenoszenie zakładów pracy w miejsca, w których ludzie skłonni są pracować za niższe stawki (zwiększając bezrobocie w macierzystym kraju, który z podatków musi wesprzeć najbardziej potrzebujących) i manipulacja mediami (np. pokazanie, że biedni skorzystają na braku podatku od dziedziczenia). Z podobnym przerażającym obrazem zaciskającej się pętli na szyi biednych spotykamy się w „Wyspach skarbów”, gdzie świat władzy działa w trybie offshoringu, manipulacji, zastraszania, okradania, zrywania więzi społecznych, zaniku suwerenności państw zależnych od kapitału koncernów (Shaxon 2011). Ortegowski (s. 159) idealny świat bez granic dający możliwości wyzwolenia się z narodowej ciasnoty, którą Kenichi Ohmae (1990) postrzega jako możliwość rozwoju nauki, technologii, lepszej współpracy, nowych możliwości biznesowych okazuje się korporacyjnym demonem pochłaniających słabszych, osłabiającym suwerenność państw i prowadzącym do wykluczenia. Zanikanie przestarzałych formy państwowości nie rozwiązuje problemów społecznych, z którymi narody w obliczu przenoszenia kapitału na „wyspy skarbów”, jakimi są raje podatkowe nie radzą sobie. O tym problemie pisze Zygmunt Bauman (2012) zaznaczający (podobnie jak inni uczeni), że granice przestały mieć znaczenie nie tylko dla towarów, postępu, nauki, ale i dla negatywnych zjawisk: terroryzmu, katastrof ekologicznych, biedy, przestępczości, handlu żywym towarem, wykluczenia. Ostatni problem stał się podstawą do refleksji nad sytuacją uchodźców, którzy – mimo zaniku granic – trzymani są poza możliwością przedostania się do „raju bez wojny”, w którym zamyka się ludzi za drutami kolczastymi utwierdzając ich życie w biedzie i wykluczeniu zamiast dać możliwość zmiany życia na lepsze (Bauman 2016). Czy jest to jednak możliwe? Anthony Giddens zauważa: „W 2007 roku około 79 milionów obywateli UE żyło w ubóstwie, wśród nich wiele dzieci” (Giddens 2014, s 122). To uzmysławia nam, że ów „raj” jednak jest tylko ułudą. Czy w takich warunkach jest szansa na lepsze jutro? Czy istnieje możliwość wyjścia z ubóstwa? Brytyjski socjolog pisząc o tym zjawisku jest optymistyczny i podkreśla, że bardzo wiele zależy od woli, sprzyjającej sytuacji. Obok przerażającej statystyki dotyczącej biedy przeczytamy również „W 2007 roku około 40 procent osób ubogich w krajach UE-15 wyszło z biedy w ciągu 12 miesięcy” (Giddens 2014, s 122). Dalej zaznacza, że jest to grupa bardzo dynamiczna. Liczba ubogich nie oznacza znajdowania się tych samych osób w tej grupie społecznej do końca życia, ale wiąże się ze wzlotami i upadkami, umiejętnościami wykorzystania sprzyjających sytuacji, mobilności. „Klasyczne państwo opiekuńcze skupiło się na tym, żeby poprawić sytuację człowieka dotkniętego przez ubóstwo. Dziś nie jest to właściwy cel. Preferencyjna pomoc społeczna stara się raczej nie dopuścić do tego, by obywatel w ogóle popadł w biedę, a także wspierać tych, którzy się z niej wydźwignęli. Duże znaczenie ma tu model elastycznego bezpieczeństwa, ponieważ w odróżnieniu od tradycyjnych świadczeń zachęca on do powrotu do pracy, kładąc nacisk na przekwalifikowanie pracowników” (Giddens 2014, s 123). Poruszana przez Anthonego Giddensa kwestia jednak nie dotyczy osób niewykształconych, ale absolwentów studiów, którzy mogą skorzystać z uczelnianych kursów internetowych, studiów wieczorowych bądź zaocznych i przekwalifikować się zanim wykonywany przez nich zawód przestanie istnieć. Osoby mniej wykształcone mają mniejsze szanse na przekwalifikowanie.
Walce z ubóstwem sprzyja też partnerski model rodziny, w którym oboje rodziców pracują i dzielą się obowiązkami. Wejście kobiet na rynek pracy sprawiło, że obecnie ubóstwo jest zupełnie inne niż sto lat temu. Duże znaczenie ma tu polityka prorodzinna, czyli powstawanie państwowych przedszkoli, szkół, ośrodków szkoleniowych, pozwalających na większą swobodę zwłaszcza samotnym rodzicom.
„Stwierdzamy zatem, że współczesny przeciętny człowiek dysponuje możliwościami życiowymi, które niegdyś zarezerwowane były jedynie dla mniejszości stojących na najwyższych szczeblach hierarchii społecznej. Otóż ludzie przeciętni to jakby powierzchnia, po której toczą się dzieje każdej epoki; w historii są oni tym, czym w geografii jest poziom morza” (Ortega 1997, s . 21) – sto lat temu podkreślał José Ortega y Gasset, będący przeciwnikiem równości, jako zaprzeczeniu podziału społeczeństwa na elity i masy. Jednak nierówność w ujęciu hiszpańskiego myśliciela nie miała być zniewalaniem, pozbawianiem godności, lecz braniem odpowiedzialności za kształt i sposób funkcjonowania społeczeństwa. Elity to ta klasa, która mądrze zarządza i wymaga od siebie więcej niż od innych, przez co nie jest to grupa odpowiadająca obecnemu jednemu procentowi bogatych.
Jeśli patrzymy w przeszłość to może nam się wydawać, że obecnie bieda i nierówność nie są takie złe. Statystyki i ekonomiści przekonują nas, że ciągle się bogacimy. Zarówno Vaslav Smil (2016), jak i Angus Deaton (2016, s. 288 – 347) dostrzegają, że owo bogacenie się dotyczy niewielkiej grupy osób oraz państw. Dostrzegają też problem niesienia pomocy międzynarodowej, zapewnienia dostępu do odpowiednich produktów czy bezpieczeństwa. Angus Deaton (2016, s. 346-347) podkreśla, że pomoc finansowa w krajach ubogich wręcz przyczynia się do ugruntowania przepaści, utwierdza biednych w biedzie. Dawanie pieniędzy biednym krajom w ramach pomocy międzynarodowej nie zimniejszy ich ubóstwa. Tylko działania indywidualne, zachęcające do polepszenia bytu wspierane niewielkimi datkami niepowiązanymi z dochodami pomagają wyjść z biedy, ponieważ są nieregularnym i niepewnym wsparcie zachęcającym do działania, Vaslav Smil (2016, s. 214-270) z kolei zauważa, że pomocą dla ubogich może być nieemitowanie środków trujących, dbanie o przyrodę, a przez to zmniejszanie liczby chorób wśród biednych.
„Dotkliwość ubóstwa zależy też zazwyczaj od tego, jaki odsetek ludzkości w nim żyje” (Therborn 2015,s. 53). Im więcej ludzi ubogich tym trudniej osiągnąć polepszenie sytuacji życiowej, dlatego należy te grupy wspierać, by pomóc im wyjść ze szkodliwego dla całego społeczeństwa ubóstwa hamującego samodzielność oraz chęć poprawy swojej sytuacji. Trwałe ubóstwo często wynikające z ideologii (dyskryminacji płciowej, rasowej, światopoglądowej i religijnej) zamyka możliwość rozwoju społeczeństwa i dzieli ludzi na wyzyskujących i wyzyskiwanych. Göran Therborn (2015, s. 70-73) jako ważny mechanizm tworzący nierówności prowadzące do wykluczenia oraz biedy wskazuje dystansowanie nastawione na wyłanianie najlepszych jednostek w społeczeństwie. Przy czym owe osiągnięcia są zależne od kultury, w której jednostka żyje, a nie rzeczywistego wkładu, ale od tego czy jednostka należy do grupy osiadającej „osiągnięcia” czy jest członkiem „wyzyskiwanych”, czyli osób spychanych do grupy wykluczonych przez tworzenie kulturowych przeszkód w możliwości osiągnięcia awansu bez logicznego wyjaśnienia mniejszego wkładu.
Problemy nierówności i biedy często się przeplatają i łączą, ale nie są tożsame. To doskonale widać na przykładzie XIX wiecznych arystokratek, których życie całkowicie zależało od woli męża, a nie można przecież powiedzieć, że żyły w biedzie. Nierówność powstawała w wyniku przekonań o słabościach i predyspozycjach określonych płci. Wykluczona z możliwości o decydowaniu płeć piękna z wysokich warstw wiodła lepsze życie niż mężczyźni należący do klas niższych. Nierówność to przede wszystkim hierarchizacja wzmacniająca brak możliwości polepszenia swojej sytuacji życiowej, co szczególnie bolesne było i jest dla kobiet z najniższych warstw społecznych. Samotna matka ma mniejsze szanse na rynku pracy nie dlatego, że jest gorszym pracownikiem, ale ze względu na pozycję społeczną, brak odpowiedniego wsparcia przez państwo. Taka sytuacja bardzo często prowadzi do ubóstwa i dziedziczenia tego stanu przez dzieci, czyli tworzenia nierównych szans na początku życiowej drogi (Szlendak 2012, s. 292). Göran Therborn zauważa, że „Dochody dorosłych podczas kariery zawodowej zależą w dużym stopniu od tego, jakie dochody i wykształcenie mieli w okresie ich dzieciństwa ich rodzice” (Therborn 2015,s. 137). Czyli ubogich bardzo często są ubogimi dorosłymi, ponieważ nie mają szansy na polepszenie swojego życia. Tomasz Szlendak (2012, s. 245) podkreśla, że wiąże się to również z nastawieniem do edukacji i pracy, które nie są postrzegane jako możliwość awansu. Zmiana tej sytuacji wymagałaby szerszą edukację państwową, lepiej zorganizowaną pomoc dla dzieci i osób edukujących się, aby zwiększyć szanse ludzi biednych na rynku pracy. Göran Therborn (2015,s. 55) dostrzega, że nie jest to zadanie takie łatwe, ponieważ nawet skończenie studiów nie gwarantuje podobnego startu, a to ma swoje źródła w tym jaki kierunek studiowaliśmy, czy mamy odpowiednich znajomych, czy otrzymujemy odpowiednie wsparcie na start. Polityka prorodzinna kładąca nacisk na wspieranie ciągłej edukacji ma tu duże znaczenie, ponieważ umożliwia uniknięcia wykluczenia społecznego i zepchnięcia do klasy ubogich.
O ile negatywny nierówności na biednych jest doskonale widoczny to już nieco mniej jest on widoczny w klasach bogatych, ale ma on taką samą siłę utraty chęci walki. José Ortega y Gasset podkreśla, że taki brak motywacji do dbania o swoje umiejętności, kształtowanie charakteru oraz umiejętności ważnych dla rozwoju ludzkości. Taka postawa nie różni się niczym od tego, czym w życiu kierują się masy, czyli osoby, które bardzo łatwo mogą znaleźć się w grupie ludzi biednych. Różnica jednak polega na tym, że biedny swoją postawą mniej szkodzi otoczeniu, a od bogatego zależy większa ilość osób (np. w przypadku własciciela koncernu zwiększa się wyzysk pracowników). „Świat o nadmiarze możliwości rodzi automatycznie poważnie zdeformowane, patologiczne typy ludzkie – można je wszystkie określić wspólnym mianem «człowieka -dziedzica», «arystokrata» jest jedynie szczególną odmianą tego typu , inną odmianą jest rozpuszczone dziecko, a jeszcze inną, najpełniejszą i najbardziej radykalną, jest współczesny człowiek masowy”  (Ortega 1997, s. 100). Przekonanie warstw wyższych o tym, że wyzysk jest dobry i traktowanie go jako narzędzia kontroli społecznej prowadzi do uprzedmiotawiania ludzi. Owo podejście doskonale uwypukla film „Dyktatura jednego procenta”[1], w którym twórcy podkreślają niechęć zajmowania się problemami biednych przez bogatych i skupienie na powiększaniu dóbr bez jakiegokolwiek własnego zaangażowania. Problemem nie jest rosnące bogactwo, ale obojętność i brak chęci zaangażowania się w trudne problemy społeczne.
Powyżej opisane problemy pomagają zrozumieć znaczenie badań etycznych w tym obszarze. Refleksja nad różnymi modelami jako dążeniem do dobra jednostki i społeczeństwa może pomóc w znalezieniu odpowiednich narzędzi do walki z biedą, nierównościami. Poszukiwanie rozwiązań opartych tylko na ekonomicznych badaniach jest niewystarczająca. Szeroka perspektywa na jaką pozwala etyka czerpiąca zarówno z kultury, moralności i jednocześnie potrafiąca zdystansować się do nich.
Bibliografia
Asury Kataryn, Richard Plomin (2015), Geny i edukacja, tł. Małgorzata Guzowska, Warszawa.
Bauman Zygmunt (2012), Straty uboczne. Nierówności w epoce globalizacji, tł. Justyn Hunia, Kraków.
Bauman Zygmunt (2016), Obcy u naszych drzwi, Warszawa.
Berlin Isaiah (2000), Dwie koncepcje wolności, tł. D. Grinberg, [w:] Cztery eseje o wolności, Poznań, s. 229-233.
Deaton Angus (2016), Wielka ucieczka. Zdrowie, bogactwo i źródła nierówności, tł. Jan Halbersztat, Warszawa.
Flores Suzana E. (2017), Sfejsowani. Jak media społecznościowe wpływają na nasze życie, emocje i relacje z innymi, tł. Katarzyna Mojkowska, Warszawa.
Frysztacki Krzysztof (2009), Socjologia problemów społecznych, [w:] Wykłady z socjologii, pod red. Piotra Sztompki, t. 7, Warszawa, s. 97-102
Giddens Anthony (2004), Socjologia, tł. Alina Szulżycka, Warszawa.
Giddens Anthony (2014), Europa. Burzliwy i potężny kontynent, tł. Olga Siara, Warszawa.
Ken’ichi Ōmae (1990), The Borderless World
Murray Charles (2001), Bez korzeni, tł. Paweł Kwiatkowski, Poznań.
Ortega y Gasset José (1997), Bunt mas, tł. Piotr Niklewicz, Warszawa 1997.
Rousseau Jeana Jacques, Wyznania
Savater Fernando (1996), Etyka dla syna, tł. Janusz Wojcieszak, Warszawa.
Shaxon Nicholas (2011), Treasure Islands, London 2011; dużo można też przeczytać na blogu autora: http://treasureislands.org/
Smil Vaclav (2016), Tworzenie bogatego świata. Perspektywy w ekonomii, przemyśle, środowisku, tł. John Wiley, Warszawa.
Standing Guy (2014), Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa, wstęp. Jacek Żakowski, tł. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, Warszawa.
Szlendak Tomasz (2012), Socjologia rodziny. Ewolucja, historia, zróżnicowanie, Warszawa
Therborn Göran (2015), Nierówność, która zabija. Jak globalny wzrost nierówności niszczy życie milionów i jak z tym walczyć, wstęp Adam Leszczyński, tł. Paweł Tomanek, Warszawa.
Unamuno Migiel de (2003), Dziennik intymny, tł. Piotr Rak, Kęty.
Wacquant Loïc (2008), Urban Outcasts, Cambridge (o tym problemie faweli można również przeczytać: Wacquant L., Anatomia nowej miejskiej biedy, „Le Monde Diplomatique”, nr 2/72, Warszawa 2012; skrót dostępny również: http://numery.praktykateoretyczna.pl/PT_nr5_2012_Logika_sensu/12.Wacquant.pdf
Wacquant Loïc (2009), Więzienia nędzy, wstęp i tł. Michał Kozłowski, Warszawa.



[1] https://www.youtube.com/watch?v=tXMpLyaIrF8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz