sobota, 1 stycznia 2022

Aneta Maśluk "Dolina jezior"


Sięgając po książkę Anety Maśluk „Dolina jezior” byłam przekonana, że będzie to powieść obyczajowa, czyli pokazująca szerszy wycinek społeczeństwa, poruszająca problemy społeczne i dylematy etyczne. I w sumie na początku tak właśnie się zapowiadało i w całej powieści znalazłam tu wiele tych elementów, ale na pewno nie jest to tego rodzaju epika. Bliżej jej do romansu, czy nawet powieści erotycznej niż do obyczajówki, w której spotkamy zdecydowanie więcej bohaterów pochodzących z różnych grup społecznych. Tu można śmiało się pokusić, że akcja ogranicza się do trzech osób. Reszta to sporadycznie pojawiające się tło. Zwłaszcza, kiedy bohaterka ginie w wirze pracy lub szaleńczo oddaje się uczuciu. W tego typu książkach oczywiste jest, że na drodze przeciętnej, ale pracowitej i ambitnej bohaterki pojawi się ten jedyny przystojniak, a później kolejny, aby skomplikować sprawę, przez co będzie musiała wybrać między jednym, a drugim. To sprawia, że są to lektury dość przewidywalne i nie dla zawiłej fabuły się po nie sięga tylko dla emocji, które mogą wywołać. I tak jest właśnie tu.
Początek zaczyna się dość życiowo: oto młoda, pracowita i piękna kobieta traci pracę i można powiedzieć, że świat jej się zawalił. Natalie jest jednak uparta i zapragnie zawalczyć o lepszą przyszłość dla siebie. Nie chce wiecznie żyć od wypłaty do wypłaty. Z byłą szefową zawiera układ, który pozwala jej przejąć i ocalić firmę. To nie koniec przeciwności. Przyjdzie czas ciężkiej pracy, wzmożonego wysiłku i krytyki bliskich, którzy doświadczyli biedy i w każdym przedsięwzięciu widzą tylko to, co może się nie udać. Natalie jednak próbuje i odnosi sukces. Kiedy jest już szefową rozrastającej się firmy na jej życiowej drodze staje przystojniak (inni mężczyźni w takich przypadkach nigdy nie wchodzą w grę), któremu udaje się zawrócić jej w głowie. W przeciwieństwie do wielu bohaterek powieści erotycznych i romansów nie jest głupią gąską czekającą na księcia na białym koniu lub bogacza z helikopterem i łodziami. Raczej mierzy dużo niżej i jest na wyższej pozycji, co sprzyja tworzeniu partnerskiej relacji. Czy taka jest możliwa między kobietą niezależną, a mężczyzną kultywującym patriarchalne wartości?
Po kilku latach bohaterka ucieka ze stolicy na wakacje na prowincji. Dolina jezior, w której mieszka jej przyjaciółka ma być miejscem odpoczynku od partnera. Szybko okazuje się, że tu tylko skomplikuje sobie życie. A może nowa znajomość pozwoli jej rozwiązać wiele starych problemów? Tego Wam nie zdradzę. Mogę Was tylko zapewnić, że jest to bardzo dobrze napisany romans z dużą ilością scen łóżkowych i nie tylko. Aneta Maśluk ma dar malowniczego opowiadania o otoczeniu i odczuciach bohaterki.
Należę do czytelniczek omijających tego typu literaturę ze względu na to, że kojarzy mi się z powieściami erotycznymi E. L. James i Blanki Lipińskiej, czyli bardzo kiepską literaturą ze scenami porno, w których kobiety cieszą się, że mężczyźni są brutalni. Tu jest inaczej. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna są na tym samym poziomie, mają podobny status społeczny, podobną siłę w zarządzaniu ludźmi oraz podobne rozczarowania w związkach z przeszłości, a także z podobną siłą pragną bliskości oraz miłości. Do tego akcja nie została potraktowana po macoszemu, jako zapychajka lub przerywnik między kolejnymi scenami seksu. Owszem tego seksu jest dużo (dla mnie dużo za dużo), ale on nie jest wyłącznie celem tylko sposobem na okazanie sobie uczuć. Do tego przeżycia bohaterki kreślone są bardzo malowniczo. Mamy wrażenie dotykania, obserwowania otoczenia i czucia zapachów, które towarzyszą bohaterom.
Aneta Maśluk stworzyła świat bez granic. Wykreowane przez nią postacie głównych bohaterów same decydują, kiedy chcą lub nie chcą iść do pracy. Nie mają obowiązków, przez które świat by się zawalił. Potrafią oddawać się przyjemności, cieszyć bliskością, nie liczą się z wydawanymi pieniędzmi, ale nie zawsze tak było. Takie pokazanie znaczenia przedsiębiorczości, brania spraw we własne ręce sprawia, że czytelnik także może w pewien sposób poczuć się zmotywowany do działania. Nie ma nic lepszego niż popatrzenie na siebie przez pryzmat szans i to właśnie przemyca nam pisarka. Autorka też pięknie pokazała pierwszy etap zauroczenia, tego, że cały świat przestaje być ważny. Mamy tu ogrom emocji, narastające napięcie. Do tego kochankowie są osobami, które po wielu latach ciężkiej pracy mogą pozwolić sobie na ucieczkę z dala od cywilizacji. Każde z nich ma inne talenty, odmienny charakter, inne tajemnice i demony z przeszłości, które potrafią zaatakować z zaskoczenia. Czy urlopowe zauroczenie ma szansę przetrwać?
Poza wątkami miłosno-erotycznymi nie zabraknie tu prozy życia. Mamy przyjaciółkę, która po urodzeniu dziecka podjęła decyzję, że poświęca swoje hobby dla wychowania dziecka, jest skazana na czekanie na męża, który wyjeżdża na kilka dni do pracy na uczelni (jakbym czytała o sobie). Czy kiedyś odważy się na pokazanie tego, co potrafi tworzyć? Jest postać starszej pani, której życie toczyło się wokół pomagania dzieciom i dawania im nadziei na lepsze jutro. Takie małe rzeczy pokazują, co w życiu jest ważne i że niewielkie gesty mogą zmienić wiele.
Aneta Maśluk zabiera nas do malowniczej prowincji. Są tu jeziora, góry, piękne miejsca, zadziwiające budynki, ale też codzienna sielanka polegająca n budowaniu dobrych relacji, przyjacielskim nastawieniu, wzajemnym wspieraniu, gestach życzliwości, a wszystko to w pobliżu natury, która wydaje się pomagać ludziom i ich uszczęśliwiać. Nie zabraknie też drapieżnego świata biznesu kontrastującego z prowincjonalnym życiem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz