środa, 2 października 2024

Kit Frick "I killed Zoe Spanos"


Zapijanie to gwarancja urwanego filmu, braku świadomości tego, w czym się uczestniczyło, zaburzenia w rozróżnieniu prawdy od kłamstwa. W takich warunkach nie trudno o popełnienie wielu błędów. Niektóre mogą kosztować nas życie. I tak jest właśnie w przypadku Anny Ciccioni, bohaterki książki Kit Frick „I killed Zoe Spanos”.
Do historii wprowadza nas przesłuchanie młodej kobiety. Po wielu godzinach rozmowy z policją przyznaje się do morderstwa. Wyjaśnia też, dlaczego w określonym miejscu oraz w jaki sposób ukryła zwłoki, w jaki sposób ofiara zginęła. Jest świadoma tego, że niewiele pamięta, jej relacje mają wiele luk, ale mózg sam potrafi wypełnić miejsca puste. To sprawia, że o wydarzeniach opowiada ze szczegółami. I wszystko byłoby w porządku, gdyby one nie pokrywały się z faktami. Jak było naprawdę? Co stało się w sylwestrową noc? W jaki sposób zginęła Zoe Spanos? Co łączyło Anny Ciccioni z ofiarą?
Śledzimy, w jaki sposób zaczęła się cała historia podejrzanej z morderstwem. Anny jest przeciętną nastolatką z Brooklynu: imprezuje, pije, nie myśli za bardzo o przyszłości. W pewnym momencie postanawia zmienić swoje życie. Uważa, że zły wpływ ma na nią ma przyjaciółka Kaylee, z którą spędza dużo czasu. Wakacje mają pomóc jej w odcięciu się od niej. Wyjazd do ekskluzywnego Hamptonson w charakterze niani ma być dla niej sposobem na zdobycie pieniędzy, nabycie nowych nawyków, wyciszenie i znalezienie zainteresowań, rozwinięcie talentów. Opieka nad inteligentną, dobrze wychowaną i bardzo samodzielną Paisley ma dać jej taką możliwość. Szybko zostaje porównana do młodej kobiety, która zaginęła w sylwestrową noc. Anny zaczyna interesować się sprawą. Zwłaszcza, że niesamowite podobieństwo do Zoe nie przysparza jej sympatyków, sprawia, że mieszkańcy częściej myślą o zimowych wydarzeniach. Okazuje się też, że Paisley celowo wybrała ją na swoją opiekunkę. Wakacje w Hamptons zaczynają toczyć się wokół zdobywania wiedzy o ofierze. Poznaje jej przyjaciół, a nawet narzeczonego. Na jaw wychodzi coraz więcej tajemnic i zaskakujących wydarzeń. Poza tym sama podopieczna wydaje się wiedzieć więcej niż mówi.
Przy okazji snucia opowieści o śledztwie poznajemy mieszkańców położonej nad morzem miejscowości. Na piękne, kurortowe miasto składają się domy z olbrzymimi ogrodami i specyficzną architekturą. Widzimy też inne podejście do zawierania znajomości. Nowe osoby są tu ciekawe, wprowadzane do społeczności i rozpoznawalne. Zwłaszcza, kiedy ich praca polega na dopilnowaniu młodszych mieszkańców. Jednocześnie Anny zaczyna odkrywać, że coś ją łączy z Zoe. Nie do końca potrafi to zrozumieć. Z każdym dniem jest coraz bardziej pewna, że znała ofiarę. Prowadzone przez lokalną „dziennikarkę” śledztwo pozwala jej lepiej poznać bliskich zaginionej oraz mieszkańców małej miejscowości. Na jaw wychodzi wiele tajemnic. Te wprowadzające nas do przeszłości rozdziały przeplatają relacje z teraźniejszości, w której śledzimy kolejne etapy śledztwa oraz przygotowania do procesu. Widzimy, że dla Anny nie ma nadziei. Za swój czyn poniesie konsekwencje. Mimo jej przyznania się do winy wiele rzeczy okazuje się niejasne. Czy to wystarczy do łagodnego potraktowania morderczyni? A może to nie ona stoi za zaginięciem Zoe Spanos? Komu mogło zależeć na jej śmierci? Jakie tajemnice skrywają jej bliscy?
„I killed Zoe Spanos” to historia, w której nic nie jest pewne. Autorka wodzi czytelnika za nos, podsuwa różne rozwiązania. Kolejne wydarzenia niczym puzzle pozwalają nam na odkrycie całego obrazu. Jaką rolę odgrywały różne osoby w ostatnich chwilach życia ofiary?
Kit Frick podsuwa nam bardzo realistyczną rodzinną tragedię, w której zdesperowani bliscy gotowi są na wiele, aby znaleźć ukochaną córkę. Nie mogą jednak liczyć na pomoc policji. Mamy tu tendencyjne potraktowanie zniknięcia jako ucieczki z domu, lekceważenie próśb rodziców dziewczyny, niepoważne traktowanie wskazówek świadczących, że Zoe miała plany, angażowała się w projekty i jej zniknięcie nie jest kaprysem nieradzącej sobie z życiem osoby. Odcięcie się od bliskich i porzucenie rzeczy, którym poświęciła wiele uwagi i energii nie jest logiczne, a mimo tego temat ukrywania się ciągle powraca w czasie tłumaczenia braku efektów w śledztwie.
„I killed Zoe Spanos”  to świetnie napisany thriller, którego bohaterkami są nastolatki, ale poruszane sprawy, pokazane problemy są bardzo poważne. Mamy tu wytężoną pracę nad przyszłością, zawierane przyjaźnie, zabawę, odpowiedzialność, zagubienie, niepokój. Postacie są różnorodne i mają swoje tajemnice. To sprawia, że wydaje się, że każdy mógł być winny śmierci Zoe. Poznawanie kolejnych szczegółów z wydarzeń i życia ofiary sprawia, że Anny jest coraz bardziej zaniepokojona. Wydaje jej się, że wie, że znała Zoe, że być może wie o niej dużo więcej, że potrafi wskazać miejsce, w którym znajdują się jej zwłoki…
Zapraszam na stronę wydawcy



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz