środa, 4 czerwca 2014

Meg Meeker "10 zwyczajów szczęśliwych matek"


http://www.mwydawnictwo.pl/p/1084/10-zwyczaj%C3%B3w-szcz%C4%99%C5%9Bliwych-matek
Meg Meeker, 10 zwyczajów szczęśliwych matek, tł. Maria Smulewska, Kraków „Wydawnictwo M” 2013

Jeszcze trzydzieści lat temu ludzie kończyli szkołę średnią i mogli dostać pracę odpowiadającą im kwalifikacjom. Powoli zaczynał się wyścig szczurów, ale nie był w ten sposób postrzegany. Należało znaleźć pracę, żonę/męża, założyć rodzinę i cieszyć się umową o pracę, urlopami, kupionymi dzięki znajomościom drobiazgami i dzięki założeniu rodziny meblami, pralką, lodówką, a wirówką, jak się postarało o potomstwo. Motywacja do założenia rodziny była. Państwo o to dbało. Żyło się trudniej, ale mniej nerwowo. Jak nie było czegoś to wszyscy tego nie mieli. Chodzenie w ubraniach uszytych ze starszych ubrań czy po starszym rodzeństwie lub kuzynostwie było standardem. Wnukami zajmowali się dziadkowie, którym czas płynął wolniej.

Później nastąpił wielki wybuch… Zalała nas cywilizacja Zachodnia ze swoimi osiągnięciami, łatwością dostępu do wszystkiego. Oszaleliśmy na punkcie zdobywania, ulepszania życia swojego i dzieci.

Dziś każdy chce być najlepszy. Niektórzy w tych dążeniach przypisują sobie kwalifikacje wyższe i lepsze niż zdobyli oraz przekonują innych o ich posiadaniu. Nadszedł czas wyścigów. Uczelnie już nie zatrudniają magistrów, by przez dziesięć lat spokojnie robili doktorat. Dziś doktorant nadal jest studentem, a po obronie musi ostro walczyć na rynku pracy i podnosić kwalifikacje. Do tego poziom jego pracy magisterskiej jest często bardzo bliski (czasami wyższy) od dawnych prac doktorskich (naczytałam się, więc wiem, co mówię). Wszystko w imię doskonalenia, bycia ciągle lepszym od innych. Można stwierdzić, że powoli popadamy w chorobę polegającą na ciągłym zagrożeniu, że nie jesteśmy najlepsi.

Tym prądom uległy i matki, które dały się zwariować. Muszą być idealne, pracowite, zaradne, a do tego wychować geniusza. Dziecko musi znać naście języków obcych, chodzić do najlepszej szkoły, być olimpijczykiem, skończyć najlepsze studia i dostać super pracę. Nawet dzieci ustawionych politycznie jednostek twierdzą, że wystarczy tylko troszkę się wysilić i pieniądze płyną strumieniami. Nie rozumie się tych, którym w życiu wiedzie się gorzej, są mniej idealni, a ich dzieci nie zdobywają nagród tylko z trudem próbują wejść w relacje w świecie. Ich rodzice mają przypięte łatki leni. Takim ocenom szczególnie są poddawane matki. Jak one mogą być szczęśliwe w świecie nieustającej presji?

W książce „10 zwyczajów szczęśliwych matek” Meg Meeker znajdziemy kilka wskazówek, by odnaleźć równowagę. Z niektórymi się zgadzam, o innych czytałam z wątpiącym uśmiechem. Autorka podkreśla, że ważne jest życie w świecie pozytywnych myśli i ludzi. Należy unikać tych, którzy w innych widzą zło, świat w czarnych barwach oraz pełen złych zamiarów. Ważne jest poczucie własnej wartości i sensu tego, co się robi. Aby było łatwiej trzeba znaleźć cel w życiu oraz otoczyć się ludźmi radosnymi, którzy pomogą rozwiązywać problemy i których problemy nie będą sztucznie tworzone. Meg Meeker radzi również, by samemu darzyć innych dobrym spojrzeniem, pozytywnym rozwiązywaniem problemów, nauczyć się samodzielnie podejmować decyzje oraz wyzwolić od pędu, co pozwoli nam wychować niezestresowane dzieci ceniące własną wartość.

W książce na pewno znajdziemy wiele cennych rad, które sprawdzą się nie tylko w przypadku matek i kobiet, ale książka głównie do nich została skierowana. Do tego jest to pozycja skierowana szczególnie do osób wierzących, ale i ci niewierzący znajdą wiele cennych, ale oczywistych wskazówek. Niestety często bywa tak, że nawet oczywiste rzeczy, jeśli nie zostaną spisane i przeczytane nie są stosowane, więc warto sięgnąć po nią, przemyśleć i modyfikować swoje życie. Poradnik należy do tych, do których trzeba wracać, kiedy zaczynamy szukać sztucznych problemów, wyszukiwać zła, otaczać się ludźmi emanujących siłą złych myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz