Tomasz
Pietrzak, Umlauty, Szczecin,
Bezrzecze „forma” 2014
Umlauty to samogłoski typowe dla języka
niemieckiego, mające odmienny sposób odczytania niż zrobiłby to
niewtajemniczony (nieznający podstaw) w język. Dla obserwatora z boku pojawiają
się i znikają bez uzasadnienia, ale mają one swoje usprawiedliwienie w historii,
przez co ciągle powracają jak przeszłość, która wkrada się w codzienność. W
naszym języku ich nie ma. Ale czy aby na pewno? Przecież były. A co z
obcokrajowcami, którzy wchodzą w nasze społeczeństwo ze swoimi cechami i
umlautami? Są obcy, a jednak stanowią element społecznej układanki. Podobnie
jest z podmiotami lirycznymi wierszy: są zagubieni między płciami, nacjami,
poglądami, zwyczajami i czasem na swą przeszłość patrzą przez pryzmat bliskich,
którzy nie dowierzają:
„Trop”
Mieliśmy
w rodzinie Żyda,
może
nawet kilku i oni weszli w nas.
Teraz,
kiedy kochamy się z mężem,
on
nie wierzy, że jestem po Żydzie.
Straciliśmy
ich po drodze, na zakręcie,
w
pośpiesznej żeniaczce z Niemcami.
O
genach przypominają jedynie
ciemniejsze,
niż u innych genitalia.
Czytałem
gdzieś, że tak mają Semici,
ale
ludy germańskie podobno też.
Podmiot liryczny, będący kobietą zmienia
perspektywę płci. Czyżby mąż szukał potwierdzeń żony, a może to obserwator całego
zamieszania z mieszaniem ras? Badacz? Ciekawski przeciętniak zbawiający świat
za pomocą swojej tandetnej pracy, by skończyć po śmierci we fleszach, bo tak
zwyczaj nakazuje? Wielowiekowe upamiętnianie zmarłych, portrety trumienne to
była niemal specjalność sztuki dawnej Polski. Mieć taki portret na swoim
ostatnim łożu po wieki to było coś: świadczyło o bogactwie, pozycji, bo kto
rozsądnie zarządzający majątkiem i mający go niewiele wyrzuci pieniądze na taką
wątpliwą przyjemność? Czasy się zmieniły i owa przyjemność przeniosła się na
wszystkich. Fotka z trupem w tle, a raczej fotka trupa z bliskimi w tle, jak w
wierszu, będącym – jednym z wielu – obrazkiem z codzienności:
„Ujęcie
5”
Dziwne
imprezy
mają
na gwarnym Śląsku.
Trupek
w trumnie,
a
oni mu cykają zdjęcia,
doświetlają
mordkę.
I
jest gładki, jak ta lala.
W
tle też cuda –
jakieś
travesti, trzy ciotki,
okno
z upalnym widokiem.
Żywi
na to w roztopie.
I to
fotograf obejdzie.
Gdzie
trzeba zgasi,
pojaśni
wuja, resztę postawi
do
pionu przefiltruje.
Tylko
tego co leży
i ni
dycho trudno zgumować.
On
się rozłazi, wychodzi wywołany.
Pakuje
się w skrzynkę poleconym
i w
bąblach, z życzeniami zdrowia
i
słojem letniej konfitury.
Mimo tego zachłannego upamiętniania
drastycznych chwil wielu ludziom brakuje zdjęć bliskich. Przeszłość zakopali,
spalili, aby nie było dowodów. Przeszłość jest niebezpieczna, przodków trzeba
pochować do szaf pamięci i ich nie pokazywać, nie chwalić się nimi, bo
przyjdzie inna koniunktura i pojawią się problemy. Tak jest w wierszu „Skład”
(tak jak skład węgla wieziony pociągami?). Eliminacja pewnych jednostek nie
udała się. Zostały resztki, które wymieszano razem by mogły tworzyć całość bez
korzeni i przeszłości.
„Skład”
Jestem
z tego, co nie odesłali
w
czterdziestym piątym
i z
tego, co nawieziono latem
w
bydlęcych od wschodu,
dlatego
oczy mam wciąż otwarte
i
uszy nasłuchujące;
podskórnie
przeczuwam
oddech
ciężkiego zwierzęcia –
zbliża
się, choć jeszcze nie wie,
że
wzbiera się w nim głód.
Właśnie przez ową niepewną historię
rodzin o niektórych przodkach się nie mówi, nie wspomina ich dokonań, obecności
genów. Trzeba ich ukrywać:
„Bezkost”
W
moim domu przechowujemy
tylko
niektóre zdjęcia.
Trudno
więc sięgnąć do początku, wejrzeć w zaranie.
Dlatego
zazdroszczę
tym
małym gadom i płazom,
co
się ostały, bo wiedzą,
że
zanim skarlały do reszty,
przed
nimi było coś wielkiego,
godnego
gabloty.
Wiersze niosą w sobie wielki ładunek
historii, która czasami jest powiedziana wprost, a innym razem trzeba się jej
domyślać. Dzieje ludzi są tu ukazane jak wielkie zawirowania, które rzucają
jednostki z miejsca w miejsce i zmuszają do ukrywania się. Polecam osobom,
które lubią posiedzieć nad książką i pomyśleć. Zbiór, w którym życie poddano
wyszydzeniu jest doskonały na samotne, refleksyjne spacery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz