niedziela, 12 października 2014

Jacek Ostrowski (o życiu i pisaniu)



Jacek Ostrowski to pisarz, który ujął mnie dwiema swymi książkami („UT” i „Posiadłość w Portovenere”) ze swoistym przesłaniem etycznym. Każda proponuje inne rozwiązanie patrzenia na nadchodzącą „sprawiedliwość”. Poza poruszaniem trudnych tematów autor z Płocka stara się szukać innych dróg własnej twórczości. Dziś zapraszam na rozmowę o pisaniu i życiu.
AS: Napisał pan już kilka książek i staje się coraz bardziej znany z metafor, którymi zaatakował czytelników w „UT” i w „Posiadłości…”. Jest pan również autorem dość przewidywalnych, ale za to doskonale wpasowujących się w szersze gusty czytelnicze takich książek jak „Mężczyzna z tatuażem” pisanej w odmiennej konwencji. Jaki sposób pisania jest panu bliższy?
Jacek Ostrowski: Oczywiście klimat „UT” bardziej mi leży, ale lubię eksperymentować. Żeby użyć słowa „oczywiście” najpierw musiałem się przekonać, coś sobie udowodnić  i dlatego napisałem „Mężczyznę z tatuażem”. W gruncie rzeczy nie za dużo sobie udowodniłem, bo powieść „Mężczyzna z tatuażem” została bardzo ciepło przyjęta przez czytelników i w związku z tym przeżywam obecnie duże rozterki duchowe. Za kilka dni podpiszę umowę na publikację następnej powieści klimatycznie pokrewnej „UT” i „Posiadłości w Portovenere”. Nie chcę za dużo zdradzić, ale wielbiciele poprzednich pozycji nie będą zawiedzeni.  
AS: Jaki powinien być pański modelowy czytelnik?
Jacek Ostrowski: To jest bardzo interesujące pytanie. Chciałbym pisać dla wszystkich, ale to jest niemożliwe. Dobrze sobie z tego zdaję sprawę. Chcę dać czytelnikowi trochę relaksu, odskocznię od trudów codziennego życia, przenieść go w inny świat, często ciut magiczny, nieraz kompletnie nierealny, ale miły jego duszy. Trochę pomarzyć nikomu nie zaszkodzi, a przy okazji przemyśleć pewne sprawy. Kiedyś jakiś recenzent napisał, że mam śpieszący się styl pisania i chyba coś w tym jest. Takie jest dziś życie, wciąż się gdzieś spieszymy. Czytelnik często nie ma dużo czasu, więc i pisarz powinien być elastyczny, podporządkować się tej gonitwie. Chcę przekazać jak najwięcej, jednocześnie tak wciągnąć czytelnika w galop mojej książki, żeby nie miał czasu wysiąść po drodze i doczekał do stacji końcowej. Czytelnik nie powinien zasypiać podczas czytania, ale dopiero wtedy, kiedy dojdzie do tylnej części okładki. Reasumując, nie mam modelowego czytelnika, chyba, że takim jest typowy Polak wciąż goniący za… no właśnie, za czym? 
AS: Jak blogosfera wpływa na postrzeganie twórców?
Jacek Ostrowski: Internet ma w sobie gigantyczną siłę, kto tego nie docenia ten przepadł. Szanuję blogerów, bo robią świetną robotę. Na czym ona polega? Przede wszystkim na promowaniu twórców, którzy nigdy by nie mieli możliwości zaistnieć na półkach nowości w salonach księgarskich molochów, czy w dziale recenzji dużych tygodników lub programach telewizyjnych. Są pasjonatami książek, jedni z fachowym przygotowaniem, inni jedynie lub aż z wrażliwością duszy. Piszą z serca i to jest ważne. Wywodzą się z grupy normalnych czytelników, są niezależni od polityki medialnej, układów. To taki naturalny, oddolny ruch czytelniczy i nie można go lekceważyć. Mam nadzieję, że w przyszłości nie zatraci swojego charakteru. Można się nieraz nie zgadzać z ich opiniami, ale trzeba je ze spokojem przyjąć. Czytelnik ma prawo do własnego zdania, czy nam się to podoba, czy nie. To jest taki internetowy głos ludu.
AS: Jest pan bardzo aktywnym pisarzem. Poza książkami dostarcza pan swoim czytelnikom opowiadania grozy na blogu. Skąd pomysł na wyjście do czytelnika przez stronę internetową?
Jacek Ostrowski: Opowiadania grozy to jest trochę za dużo powiedziane. Owszem, tak to kiedyś ująłem, ale jest to określenie z przymrużeniem oka. Lubię nieraz coś krótkiego napisać. W przyszłości nie planuję wydać zbioru opowiadań, więc niech idą w świat tylnymi drzwiami. Dla pisarza najważniejszy jest czytelnik.
AS: Wykorzysta pan te pomysły w swoich przyszłych książkach?
Jacek Ostrowski: Nie, to są zamknięte tematy. Nie sądzę, że zabraknie mi pomysłów na książki, prędzej życia na ich spisanie. O tym dobrze wiedzą ci, którzy mnie znają. Kiedy w jakimś filmie widzę scenę, a w niej pisarza siedzącego nad pustą kartką i przeżywającego istne duchowe katusze to tego nie rozumiem, nie potrafię wczuć się w jego rolę. Życie to kopalnia pomysłów, wystarczy się tylko schylić i je pozbierać. Każda śmieszna lub tragiczna sytuacja może być początkiem świetnej historii, małym ziarenkiem, z którego powstanie dorodna roślina.
AS: Co pana cieszy w życiu?
Jacek Ostrowski: To jest najtrudniejsze pytanie. Przeżywam różne radości, mniejsze i większe. Cieszy mnie Rodzina, sukcesy Magdy( córka), rosnące grono czytelników, a od wczoraj zwycięstwo piłkarzy. Cieszy mnie, kiedy politycy zwaśnionych partii podają sobie ręce, kiedy sąsiedzi są uśmiechnięci, kiedy kierowca przepuści mnie na pasach i wiele, wiele innych sympatycznych gestów.
AS: Co czuje ojciec córki, która jako dorosła kobieta odnosi duże sukcesy w swojej dziedzinie?
Jacek Ostrowski: Jestem z niej dumny i wzruszony. Trudno mi mówić o swoich uczuciach, to takie osobiste. Powiem krótko, to jest piękna sprawa.
AS: Dzieli się pan z nią swoją pasją, a ona z panem?
Jacek Ostrowski: To jest bardzo skomplikowane. Jej jest łatwiej zrozumieć moją powieść, niż mnie jej pracę naukową. J Magda jest jedną z pierwszych czytelniczek moich książek i jednocześnie surową recenzentką, ja z trudem czytam jej publikacje i nic z nich nie rozumiem. Dopiero później tłumaczy mi je na język zwykłych ludzi. Wiem, że robi wielkie rzeczy i liczę, że doczekam przyznania jej Nobla w dziedzinie nauki, bo że go dostanie, to tego jestem pewien.
AS: Bardzo dziękuję za interesującą rozmowę. Trzymam kciuki za pańskie sukcesy i proszę pogratulować córce sukcesów.
Jacek Ostrowski: Również dziękuję. Na pewno to zrobię.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz