Anna Zając, Atlantyda pod Krakowem, Gdynia „Novae
Res” 2014.
Nowe miasta czasami
kryją wielkie tajemnice. Ich odkrywanie bywa niebezpieczne, ale i jednocześnie
wciągające. Wszystko zaczyna się od miłości Daniela Cisowskiego do Nowej Huty –
miasta będącego symbolem komunizmu, symbolem upadającym razem z interesującymi
budynkami, które ze względu na pośpiech i oszczędność materiałów zbudowano
niedbale. Mimo tego miejsce to posiada swój urok: stare kamienice, tajne
przejście i tajemnicze podziemne tunele. Całej akcji towarzyszą liczne spiski,
zdrady, nowe miłości i wydarzenia, które w normalnym świecie nie uchodzą za
możliwe, ale tu sprawia, że życie bohaterów ulega zmianie. W akcję oczywiście
zostają wplątani źli Rosjanie, którzy – ze względu na dawny system – bardzo interesują
się zaginionym miastem.
„Atlantyda pod
Krakowem” to książka z wieloma zagadkami, szybką i zmieniającą się akcją oraz
wątkami miłosnymi, a także zdradami przyjaciół. Nierealny świat ociera się o
to, co dobrze znamy z życia: męsko-damska przyjaźń się nie sprawdza, a
prowadzenie interesów z najlepszym kumplem może być bardzo złe w skutkach, a do
tego skorumpowani urzędnicy, polityczne gierki, macki mafii…
Książkę czyta się
bardzo szybko. Jej prosty język, nieskomplikowana akcja, pozory akcji w
niedalekiej przyszłości, w której bohaterzy próbują całkowicie zrzucić widmo
komunistycznego miasta przyłączonego do Krakowa i tracącego swój urok
sprawiają, że zaczynamy się zastanawiać nad własnymi małymi ojczyznami i ich
losami. Książka jest doskonałą reklamą Nowej Huty: chce się tam pojechać i
zobaczyć miejsca opisane w książce. Jej przewaga nad innymi sensacyjnymi jest
taka, że to tajemnicze miejsce mamy na wyciągnięcie ręki i bez problemu możemy
wyskoczyć tam na weekend.
Książkę Anny Zając
polecam miłośnikom książek sensacyjnych z domieszką romansów. Dość
przewidywalna akcja pozwala wytchnąć czytelnikowi i cieszyć się jej realizacją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz