piątek, 2 stycznia 2015

Rosy Canale, Emanuela Zuccalà "Prywatna wojna Rosy"



http://ksiegarnia.bernardinum.com.pl/pl/p/Prywatna-Wojna-Rosy/732
Rosy Canale, Emanuela Zuccalà, Prywatna wojna Rosy, tł. Aleksandra Bozowska, Pelplin „Bernardinum” 2014
Kobiety pod nadzorem i poddane wielu ograniczeniom – to była i jest codzienność we wielu krajach. Włochy należą do tej tradycyjnej części świata, który w płci pięknej widział tylko mechanizm rozrodczy, który musi być nietknięty do ślubu, aby wybrany przez rodzinę mężczyzna mógł nacieszyć się niewinnością. Wkraczanie postępu, technologii i wzorców z innych krajów sprawia, że wiele młodych kobiet zaczyna się buntować. Tak jest i w przypadku Rosy, która opowiada o losach swoich i kobiet, które znała. Są one jedynie tłem wielkich rozgrywek między mężczyznami, którzy prowadzą między sobą wojny rodów. Wrogość prowadzi do częstych rozlewów krwi. Niemal zwierzęce znaczenie terenu sprawia, że cierpią niewinni i słabi.
Rosy Canale i Emanuela Zuccala wprowadzają nas w świat nieco egzotyczny znany z filmów pokazujących mafijne układy, ale tu świat jest nakreślony piórem kobiecym z ich perspektywy, czyli z punktu widzenia jednostek, które nic nie mogą. Bunt przeciwko dotychczasowym układom może doprowadzić do zagłady.
„Prywatna wojna Rosy” to złączone w całość obrazy z życia wielu kobiet. Łączy ich jedna osoba: są znane przez buntującą się Rosę, która nie potrafi być grzeczna dziewczynka posłusznie kończącą liceum. Agresywnym mafiom po piętach depczą władze, przez co nie zabraknie powolnego demaskowania kolejnych ojców chrzestnych i rozkładania struktur, w których miejsce wyrastają kolejne. Proces walki jest długi i męczący oraz przerywany niedługimi lub pozornymi zawieszeniami broni. Nie zabraknie również obrazów świętowania, radości, ale nad wszystkim ciągle pojawia się widmo mafii kalabryjskiej, która może zburzyć spokój.
„Prywatna wojna Rosy” to doskonała lektura dla miłośników opowieści o mafii, przemianach ludzi oraz twardych bohaterach. Urywki różnych obrazów i brak chronologii sprawia, że mamy bardziej obraz regionu niż powieść dążącą w konkretnym kierunku. Takie podejście do sprawy przyczynia się z jednej strony do konieczności czytania w skupienia, a z drugiej pozwala poddać się urokowi klimatu, zwyczajów, by później uświadomić sobie, że to nie fikcja, a strumienie przelewanych krwi znaczyły ulice.

1 komentarz: