poniedziałek, 2 marca 2015

Jan Brzechwa "Sto bajek"

Jan Brzechwa, Sto bajek, il. Jerzy Srokowski, Poznań „Siedmioróg” 2013
Nie znam osoby, która nigdy nie zetknęłaby się chociaż z jedną z bajek Jana Brzechwy. Nazwisko stało się niemal symbolem dzieciństwa i każdy z nas ze sentymentem wspomina bajki na swojej dziecięcej czytelniczej półce. Ja też miałam. Po starszym kuzynie. Wydanie, które niemal wszyscy znają, czyli z globusem, lisem, dzięciołem i sową na okładce: „Brzechwa dzieciom” wydane przez poznańską oficyną. Jako dziecko nie przepadałam za tamtymi ilustracjami. Były takie jak ówczesne dzieciństwa: skąpe, z dużą ilością szarości, niesamowicie uproszczoną formą, byle jaką okładką, kiepskim papierem. Brzechwę pokochałam dopiero w szkole podstawowej. Kilka lat po upadku starego systemu wydawcy inwestowali we wydawanie pojedynczych utworów ilustrując je pięknie. Z roku na rok tych ślicznych książeczek przybywa.
Zawsze, kiedy sięgam po publikacje, w których zebrano wszystkie utwory mam nadzieję, że i tam znajdę tę tendencję. Niestety często przychodzi rozczarowanie. Okładki są piękne, twarde i kuszą na półkach czy stronach internetowych, ale zawartość poza utworami nie oferuje dziecku zbyt wiele: bardzo mało ilustracji i z przewagą zimnych kolorów. Nawet warzywa na straganie wydają się być jakieś ponure, jesienne. Do tego dochodzi nienajlepszy papier. Książka wewnątrz doskonale imituje dawne wydania. Pamiętając moje nastawienie do zbioru przy podobnie ilustrowanym wydaniu byłam przekonana, że nie spodobają się córce, dlatego książka automatycznie wylądowała na półce. Okazało się jednak, że te ilustracje nie odstraszają, a przyciągają, ponieważ doskonale odzwierciedlają jej poziom umiejętności manualnych i dobór kolorów oraz odróżniają książkę od wielu podobnych, w których ilustracja staje się ważniejsza od tekstu. Tu jest inaczej. Ważniejsze są zabawne wierszyki, których bohaterami są zwierzęta, dzieci, zjawiska.
Książka jest skierowana do uczniów klas czwartych, ale na pewno spodobają się i młodszym czytelnikom. Polecam nie tylko do czytania do poduszki, ćwiczenia pamięci, ale i podczas nauki czytania oraz wymowy trudnych wyrazów. Zbiór stu wierszy sprawi, że dziecko nie będzie się nudziło. Moja córka znalazła interesującą lekturę, która odpowiada jej potrzebom odmiany, a ja będę czekała na kolejne wydania, które może zaspokoją moje braki z dzieciństwa.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz