czwartek, 5 marca 2015

Roman Praszyński "Córka Wokulskiego"


Roman Praszyński, Córka Wokulskiego, Warszawa „MWK” 2012
W 1880 roku wydano książkę Emila Zoli „Nana” z naturalistycznej perspektywy opisującą swobodne obyczaje paryżan. W 1885 do rąk czytelników trafił jego „Germinal”. Wszelkie przemilczenia brzydoty ludzkich zachowań unicestwiono, przekroczono granice przyzwoitości, które w Polsce na początku XX wieku będzie naśladował Władysław Reymont w „Chłopach”. Współcześni Bolesława Prusa w swoim dążeniu do odzwierciedlania rzeczywistości byli bardzo delikatni subtelnie przemilczając gorszące zachowania. Wydawałoby się, że w tej pełnej cnót epoce nie ma miejsca na lubieżność, zdrady. Kradzieże może i tak, ale w nieco inny sposób dokonane niż w książce „Córka Wokulskiego”. Świat polskich pozytywistów jest pełen idei walki o wolność. To sprawia, że kwestie pierwszych fermentów myślowych są przemilczane. Powód był jeszcze jeden: Polacy dążenie do wolności mieli we krwi, a klasowość nie była takim problemem jak w Rosji, w której ludzie padali z głodu, chociaż i u nas na przednówku jeszcze w XX wieku prowincjonalni lekarze i księżą liczyli trupy. Pisarze też liczyli, ale tylko te polityczne.
Roman Praszyński wrzuca nas we wir rewolucyjnych spisków, politycznych walk o względy cara i zaspokajania swoich wszelkich potrzeb ze szczególnym naciskiem na seksualne. Pijący wielkie ilości alkoholu Rosjanie nie są niewinnymi pensjonarkami, ale żądnymi kobiet samcami. Polacy we wyczynach nie zostają z tyłu. Kobietom pozostaje wykorzystywanie ich słabości, żeby zarobić na mniej lub bardziej biedną codzienność. Nieliczne mogą poszczycić się skarbami zdobytymi nieuczciwie.
W „Córce Wokulskiego” spotkamy wachlarz postaci historycznych oraz znanych nam nie tylko z „Lalki” Prusa. Po kilkunastu latach od zakończenia powieści przez pozytywistę życie jego bohaterów toczy się dalej. Ludzie żyją plotkami, domysłami i chęcią przetrwania. Wydany w 1890 roku obraz warszawiaków Prusa wydawałoby się, że powinien zawierać lata późniejsze. Praszyński wprowadza nas w swój świat w 1884 roku, kiedy konspiracja polityczna pojawiająca się już w książkach Fiodora Dostojewskiego w Rosji zaczyna być problemem.
„Córkę Wokulskiego” czyta się dość szybko. Stylizowana na powieści pozytywistów pozwala nam inaczej spojrzeć na ówczesny świat, dostrzec wiele mankamentów, a kobietom uzmysłowić, po co im równouprawnienie. Pierwsze sufrażystki spychane ze sceny politycznej są tu bezradne, mogą sobie pozwolić na samodzielność w granicach, na jakie pozwalają im mężczyźni.
Książkę polecam miłośnikom „Lalki” oraz pozytywistów, ale również i tym, którzy przez owe lektury przebrnęli z trudem. Tu jest znacznie mniej opisów, więcej akcji, spisków, trupów. Nie zabraknie też wątku miłosnego i spojrzenia na miłość z męskiej perspektywy, co wielu czytelników może zgorszyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz