Roman
Praszyński, Córka Wokulskiego,
Warszawa „MWK” 2012
W 1880 roku wydano książkę
Emila Zoli „Nana” z naturalistycznej perspektywy opisującą swobodne obyczaje
paryżan. W 1885 do rąk czytelników trafił jego „Germinal”. Wszelkie
przemilczenia brzydoty ludzkich zachowań unicestwiono, przekroczono granice
przyzwoitości, które w Polsce na początku XX wieku będzie naśladował Władysław
Reymont w „Chłopach”. Współcześni Bolesława Prusa w swoim dążeniu do
odzwierciedlania rzeczywistości byli bardzo delikatni subtelnie przemilczając
gorszące zachowania. Wydawałoby się, że w tej pełnej cnót epoce nie ma miejsca
na lubieżność, zdrady. Kradzieże może i tak, ale w nieco inny sposób dokonane
niż w książce „Córka Wokulskiego”. Świat polskich pozytywistów jest pełen idei
walki o wolność. To sprawia, że kwestie pierwszych fermentów myślowych są
przemilczane. Powód był jeszcze jeden: Polacy dążenie do wolności mieli we
krwi, a klasowość nie była takim problemem jak w Rosji, w której ludzie padali
z głodu, chociaż i u nas na przednówku jeszcze w XX wieku prowincjonalni
lekarze i księżą liczyli trupy. Pisarze też liczyli, ale tylko te polityczne.
Roman Praszyński wrzuca nas
we wir rewolucyjnych spisków, politycznych walk o względy cara i zaspokajania
swoich wszelkich potrzeb ze szczególnym naciskiem na seksualne. Pijący wielkie
ilości alkoholu Rosjanie nie są niewinnymi pensjonarkami, ale żądnymi kobiet
samcami. Polacy we wyczynach nie zostają z tyłu. Kobietom pozostaje
wykorzystywanie ich słabości, żeby zarobić na mniej lub bardziej biedną codzienność.
Nieliczne mogą poszczycić się skarbami zdobytymi nieuczciwie.
W „Córce Wokulskiego”
spotkamy wachlarz postaci historycznych oraz znanych nam nie tylko z „Lalki”
Prusa. Po kilkunastu latach od zakończenia powieści przez pozytywistę życie
jego bohaterów toczy się dalej. Ludzie żyją plotkami, domysłami i chęcią przetrwania. Wydany w 1890 roku obraz warszawiaków Prusa wydawałoby się, że
powinien zawierać lata późniejsze. Praszyński wprowadza nas w swój świat w 1884
roku, kiedy konspiracja polityczna pojawiająca się już w książkach Fiodora
Dostojewskiego w Rosji zaczyna być problemem.
„Córkę Wokulskiego” czyta
się dość szybko. Stylizowana na powieści pozytywistów pozwala nam inaczej
spojrzeć na ówczesny świat, dostrzec wiele mankamentów, a kobietom uzmysłowić,
po co im równouprawnienie. Pierwsze sufrażystki spychane ze sceny politycznej
są tu bezradne, mogą sobie pozwolić na samodzielność w granicach, na jakie
pozwalają im mężczyźni.
Książkę polecam miłośnikom „Lalki”
oraz pozytywistów, ale również i tym, którzy przez owe lektury przebrnęli z
trudem. Tu jest znacznie mniej opisów, więcej akcji, spisków, trupów. Nie
zabraknie też wątku miłosnego i spojrzenia na miłość z męskiej perspektywy, co
wielu czytelników może zgorszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz