Jarosław Maślanek, Ferma ciał, Szczecin, Bezrzecze „Forma. Fundacja Literatury imienia
Henryka Berezy” 2015
Zamknięte osiedle staje się teatrem ze scenami,
które- dopóki trwa na nim gra - można oglądać z różnych perspektyw. Jarosław Maślanek
w „Fermie ciał” zabiera nas w świat osobowości, które możemy mijać każdego dnia
na ulicy lub sami zobaczyć w nich siebie. Nie zabraknie tu młodszych i
starszych toksycznych rodziców, kobiet i mężczyzn przeżywających depresję lub
obłęd, ludzi kurczowo przywiązanych do osiągnięć młodości i traktujących dzieci
jak intruzów.
Nowoczesne osiedle staje się wylęgarnią negatywnych
uczuć podsycanych brakiem pieniędzy, obojętności, podglądactwa, walki o swoje
granice, brak samotności. Izolację potęguje odcięcie osiedla przez plac budowy
i błoto, zaspy. To zamknięcie, uwięzienie sprawia, że nowe, modne, wygodne,
strzeżone osiedle staje się więzieniem, z którego wyjazd wymaga przepustki i
cierpliwości, a wyjście przez warunki otoczenia staje się niemal niemożliwe.
Niewinny spacer z dzieckiem w wózku staje się niemalże wielką wyprawą.
Przyzwyczajeni do otwartych przestrzeni mieszkańcy duszą się.
„Ferma ciał” to doskonała powieść o ludzkim
uporze prowadzącym do samozniszczenia. Nawet chciwie wciągany dym papierosów
może przybliżyć do uwolnienia się od teraźniejszości, w której kredyt jest
pętlą trzymającą młodych, oddalających się od siebie ludzi razem. Praca,
obowiązki, tajemnice, przeszłość, brak pomocy czy zainteresowania na
jakimkolwiek etapie życia sprawia, że młodzi ludzie gubią się w codzienności.
Stary kawaler, którego matkę-aktywistę pochłaniała praca i konspiracja, po jej
śmierci czuje pustkę, którą próbuje zapełnić idealnym obrazem dzieciństwa z
aspołeczną, ale za to gotową na poświęcenie się rodzinie matką. Tej samej pustki
doznaje bohaterka, którą - ze względu (ich zdaniem) na niewłaściwy wybór męża –
odrzucają. Podobne emocje towarzyszą mężczyźnie, który przekazał córce dorobek
swego życia. Wrogość, nienawiść, pustka, zazdrość towarzyszą również stróżowi,
który powinien być tylko widzem, a staje się aktorem podsycającym negatywne
emocje, ponieważ musi pilnować tych, którzy mają w życiu lepiej, musi biegać do
punktów kontrolnych i potwierdzać obchód, a do tego nikt nie docenia jego
pracy. Młody, stróżujący inwalida gorycz utraty marzeń przelewa na osoby
napotykane.
Czytając „Fermę ciał” ma się wrażenie kontaktu
z ciałami obijającymi się o ściany osiedla, które miało być ostoją spokoju, a
stało się miejscem niebezpiecznym, w którym we właściwym czasie windy potrafią
prześladować ludzi, a zakapturzone postacie ze płotem z siatki wydają się być
sępami czekającymi na słabszą i nieuważną ofiarę. Pieniądz staje się tu ważnym
czynnikiem rozpadu relacji międzyludzkich oraz jedną z przyczyn prowadzących do
katastrof: od rodzinnych po osiedlowe.
„Ferma ciał” Jarosława Maślanka przez sposoby
pokazywania otocznia przypomina film. Czytelnik może zobaczyć, jak dane
wydarzenie wyglądało z różnych perspektyw. Patrzymy na świat oczyma stróża,
młodej matki, samotnego mężczyzny, kobiety szukającej swojego miejsca. Dzięki
zmianie perspektyw pozwala nam poznać przeszłość i emocje bohaterów, ich
wzajemne, przypadkowe obserwowanie się przez okna, balkony.
Książkę polecam wymagającym czytelnikom. Będzie
to dla nich doskonała podróż w relacje międzyludzkie, odkrywanie codzienności
za pomocą innego spojrzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz