poniedziałek, 7 grudnia 2015

Marek Świerczek "Skowyt"

Marek Świerczek, Skowyt, Gdynia „Novae Res” 2015
PRL jest coraz wdzięczniejszym tłem do różnych, niewytłumaczonych wydarzeń. Szarość, niechęć, samotność, zawiść, bieda, kiczowatość, bylejakość, smród brudu lub kiepskich środków czystości – to zostało w mojej pamięci z tamtych czasów. Marek Świerczek doskonale wprowadza nas w ten klimat świata udającego bogatą idyllę, który obecnie kojarzy nam się z pokazywanymi z Rosji filmami dokumentalnymi, w których zwykły człowiek jest tylko trybikiem nastawionym na zło i doznającym złego. W takim świecie nie żyje się łatwo i tak jest w przypadku książkowego bohatera „Skowytu”. Poza nieprzychylnymi czasami ma on jeszcze inny problem: jest czymś nieokreślonym, bestią pragnącą dobrego otoczenia i wymierzającą sprawiedliwość.
W „Skowycie” znajdziemy mieszankę horroru, thrillera, romansu. Autor jako tło wykorzystał czasy upadku Polski Ludowej, transformacji państwa totalitarnego w demokratyczne. Podobnej przemianie ulega bohater – bestia, który dzięki odmianie staje bliżej swojej natury, czyli szczerych, silnych uczyć.
W powieści nie zabraknie obnażania ludzkiego zła, wyśmiewania, przerysowywania naszych najgorszych cech. Spojrzenie na świat z perspektywy istoty odmiennej pozwala na nabranie dystansu.
Wielkim plusem książki jest ciągłe trzymanie czytelnika w napięciu, klimat pozwalający przenieść się do czasów pozornie odległych, ale ciągle wyłaniającego się na każdym rogu polskich miejscowości. Paradoksy spotykane w lekturze ciągną się i obecnie. Bogata galeria postaci mogłaby śmiało przenieść się w i w nasze czasy nasączone manią spiskowania lub widzenia wszędzie działania różnorodnych organizacji terrorystycznych i pogłębiających och szarość, ciągłą bylejakość, biedę wyzierającą zza zakrętu w dzielnicach średniozamożnych.
„Skowyt” polecam miłośnikom kryminałów oraz opowieści o wilkołakach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz