piątek, 8 stycznia 2016

Robert Nowakowski "Człowiek z sową"



http://www.videograf.pl/ksiazka.php?id=549
Robert Nowakowski, Człowiek z sową, Chorzów „Videograf” 2015
Mimo upływu czasu temat wojny ciągle powraca w naszej literaturze. Wielu z nas ma w rodzinie jeszcze kogoś, kto pamięta te odległe czasy, wielu z nas lubi wchodzić w klimat tych trudnych czasów, kiedy ludzie żyli intensywniej, spieszyli się z uczuciami, życiem. Ci, którzy przeżyli mieli dwie drogi: być z władzą albo przeciwko niej (co kończyło się więzieniem, śmiercią). Pierwsza prowadziła do stagnacji, pozbawiania się uczuć znużenia, wypalenia:
„Moja żona nie mówiła o swojej nowej pracy. I ja nie mówiłem o swojej, jej dawnej. Skrzętnie pomijaliśmy ten temat, wiedząc bez słów, że praca już nic nie znaczy, że nie jest powołaniem i nie może być nim z reguły w tych czasach, ze przez pracę człowiek nie realizuje się. Życie nie powinno być pracą, zwłaszcza nielubianą, tymczasem nią było; życie nawet nie toczyło się w zaciszu domu, bo nie było prywatności, bp biorąc pod uwagę dojazd i powrót do domu, robota trwała od rana do wieczora, bo nie było czasu, by usiąść do jakiejś swojej prawdziwej pracy. W końcu nikt już powołania nie miał, wszystko ginęło w triumfalnym pochodzie stalinizmu. Nie żyli, skoro poświęcali się tylko bezsensownej pracy, nie mieli czasu na życie. Wszyscy byli tylko źle zsynchronizowanymi niewolnikami na potrzeby króla Nikt i królowej Nicość w tężejącym zamęcie powojennego świata”.
Państwowy przymus pracy, chodzenia na pochody z okazji państwowych świąt, konieczność przynależenia do partii, pisanie donosów, społeczna nieufność, traktowanie innych jako narzędzi do zaspokajania swoich celów i próba życia z bagażem doświadczeń w szarej rzeczywistości, która wydawała się dziwną próbą przetrwania. Alternatywne życie poza właściwymi (komunistycznymi) wzorcami nie istniało, ponieważ inne zainteresowania i zajęcia traktowano jako politycznie podejrzane: „W takim razie nie pozostało mi nic innego, tylko iść do pracy, jak wszyscy inni ludzie w tym kraju, zamienieni w ten prosty sposób w bydło robocze”. Później odmiana: opozycja, strajki i dwulicowość działaczy, którzy próbują zapewnić sobie miejsce wśród zwycięzców kimkolwiek oni będą. W takie realia swoich bohaterów wrzucił Robert Nowakowski.
Powieść zaczyna się pozornie bardzo prosto: scena zabójstwa i wprowadzenie prowadzącego śledztwo pułkownika Zbigniewa Pudysza, który musi rozwikłać tajemnicę śmierci Józefa Dzięgiela. Przeniesienie akcji w czasy przedwojenne, wojenne i powojenne, snucie losów kilku lwowian pozwala czytelnikowi wejść śledzić kolejne próby rozwikłanie zagadki, która jest pretekstem do opowiedzenia czegoś więcej niż historii morderstw.
W tej nudnej, szarej, powojennej, komunistycznej scenerii żyje kobieta o nietypowym imieniu (Petra) i mężczyzna (Michał) ze skrzydłami, żyjącymi własnym życiem i zaskakujące właściciela. Jego „sowa” jest stworzeniem niezwykłym i – jako symbol- doskonale oddającym charakter bohatera, który przez swój dystans, obserwację i mądrość ciągle pozostaje gdzieś na uboczu życia społecznego. Nawet, kiedy w zamieszkanym mieszkaniu drukowana jest bibuła to całość wydarzeń przepływa obok niego. Paradoksalnie bliższe kontakty na z duchami, które – jak to w czasach wojennych i powojennych – pojawiają się w różnych miejscach.
„Człowiek z sową” posiada specyficzną konstrukcję, która pozwala wędrować między wydarzeniami oraz czasami. Wielość miejsc pustych pozwala na dopowiadanie historii, uzupełnianie przez wnikliwego czytelnika. Przeskoki i retrospekcje sprawiają, że lektura nie nudzi, ale zmusza do skupienia i łączenia faktów.
Robert Nowakowski napisał świetną książkę o ludziach, ich słabościach, doskonale oddającą klimat czasów przemian i biedy materialnej oraz duchowej. Lekturę polecam miłośnikom dobrych powieści, które trudno sklasyfikować. Wielkim plusem książki jest język jakim posługuje się autor. Proste, dosadne opisy pozwalają niemal zobaczyć i poczuć opisane rzeczy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz