czwartek, 10 marca 2016

Agnieszka Korol



Dziś wywiad z autorką, która dzięki swoim niezwykłym smokom wkradła się do mojego serca. Moją rozmówczynią jest Agnieszka Korol, autorka książek dla dzieci i dorosłych, miłośniczka bajek. Jej zabawne, napisane bardzo prostym językiem, działające na wyobraźnię opowieści przekazują wiele prawd o życiu. Podobny klimat towarzyszy książce dla dorosłych.
Mieszkałaś już w kilku miejscach. Życie rzucało cię z miejsca w miejsce czy były to świadome decyzje?
Agnieszka Korol: Za każdym razem było to narzucone gdzieś z góry. Nigdy tych przeprowadzek nie planowałam. Nauczyłam się nawet nie przywiązywać za bardzo do miejsca, w którym w danym momencie mieszkam, bojąc się, że znowu los mnie gdzieś rzuci.
Czy w każdym miejscu odkrywałaś cząstkę siebie?
Agnieszka Korol: Zawsze żyłam „w całości”. Od dzieciństwa interesowało mnie to samo, co teraz, tylko teraz więcej wiem i zdobyłam więcej doświadczeń. W nowych miejscach szukam przede wszystkim przyjaznych ludzi, o podobnych zainteresowaniach. To na początku jest zawsze bardzo trudne.
Mieszkanie w Ząbkowicach Śląskich zaowocowało powstaniem bajek o smokach. Czym zaowocowało mieszkanie w innych miastach?
Agnieszka Korol: W wieku siedmiu lat z Warszawy przyjechałam do Ząbkowic Śląskich. To była moja pierwsza przeprowadzka. Tu się wychowywałam i uczyłam (liceum w Dzierżoniowie) do matury. Jestem związana mocno z tym pięknym miastem. Tu też zostali moi Rodzice. Jako dziecko bawiłam się w ruinach ogromnego zamku ząbkowickiego, murów miasta, baszt, Krzywej Wieży. Moja biblioteka to był i jest przepiękny, neogotycki ratusz, w sercu miasta. Jak w takiej scenerii nie dojrzeć smoków, księżniczek, rycerzy, czy też chowających się w różnych zakamarkach krasnoludków? Później znów zamieszkałam w Warszawie, również moim ukochanym mieście, które zawsze niesie mnóstwo niespodzianek. Dwa lata mieszkałam i uczyłam się w piastowskim zamku w Legnicy. Zamek i samo miasto – przepiękne, pełne wspaniałych zabytków. Nie byłam tam od wielu lat. Potem znów Warszawa i lata studiów i pracy z dziećmi. To one nie dały mi zapomnieć o świecie bajek. Jako miłośniczka historii, tańca i muzyki, korzystałam z uroków zamieszkiwania dużego miasta: bractwo miecza i kuszy, zespół tańców dawnych, chóry muzyki dawnej i związane z tymi zajęciami występy w zamkach w całej Polsce. Od dwunastu lat mieszkam teraz głównie w maleńkiej wsi Gonty, nad jeziorem Dzierzgoń, gdzie mogę spokojnie pisać. Niedaleko są Prabuty, Kwidzyn. Trochę dalej Malbork. Znalazłam się w krainie zamków krzyżackich. Tu poznałam historię bł. Doroty z Mątów – niezwykłą osobę, żyjącą w średniowieczu. Napisałam o niej sztukę, która została kilkakrotnie wystawiona przez zespół teatralny Adama Karasia w tutejszych krzyżackich kościołach.
Masz swoje ulubione miejsca w każdym mieście, w którym mieszkałaś?
Agnieszka Korol: W Warszawie to oczywiście Starówka, Trakt Królewski, Łazienki, również Żoliborz i Bielany – bo w tych dzielnicach spędziłam większość swego życia. W Dzierżoniowie – to Rynek i trasa spacerowa wzdłuż murów miejskich.
Co najbardziej lubisz w spotkaniach z małymi czytelnikami?
Agnieszka Korol: Sam kontakt z najbardziej wrażliwymi Czytelnikami. Dzieci reagują spontanicznie. Kiedy opowiadam im o swojej pracy, czytam fragmenty bajek, zadaję im różne pytania, dzieci wykrzykują, śmieją się głośno, gdy coś je rozbawi, chętnie komentują poczynania bohaterów książek, rwą się do odpowiedzi.
Czym w czasie spotkania najbardziej zaskoczyły cię dzieci?
Agnieszka Korol: Wszystkim. Zawsze zaskakują. Każde dziecko jest inne. Pamiętam pewne zdarzenie. To było po spotkaniu z dziećmi w jednej z podstawowych szkół w Kwidzynie. Siedziałam na ławce za szkołą. Nagle pojawili się chłopcy w strojach sportowych. Mieli ze sobą piłkę nożną Przez chwilę sobie grali. Nagle mnie spostrzegli. Byłam już ubrana normalnie (na spotkaniach z dziećmi zakładam strój średniowieczny lub renesansowy). Chłopcy podeszli i spytali, czy jestem tą samą panią, która pisze bajki i była dzisiaj u nich w szkole. Przytaknęłam. Wtedy powiedzieli, że jeszcze nigdy nie słyszeli tak ładnych bajek. To było bardzo, bardzo miłe.
Często słyszę i czytam, że teraz dzieci i młodzież są złe. Co sądzisz o takich opiniach?
Agnieszka Korol: Już tysiące lat temu tak narzekano. Wiadomo, każde pokolenie wychowuje się w innych dekoracjach, ma inne możliwości rozwoju. Za to jakie są nasze dzieci odpowiadamy my – dorośli, dzieci jedynie nas naśladują.
Baśnie i legendy bez przemocy – to oferujesz swoim małym czytelnikom. Skąd czerpiesz pomysły?
Agnieszka Korol: Kiedyś bajki były okrutne. Rączki i nóżki często w nich obcinano za najmniejsze przewinienie. Teraz wiemy, że literatura dla dzieci nie powinna kojarzyć się z horrorem. Pomysły? Nie wiem, może po prostu nigdy nie wyrosłam z bajek, siedzą w mojej głowie i rozmnażają się tam jak króliki.
W literaturze dziecięcej pokutował mit konieczności pokazania ścierania się dobra ze złem, co prowadziło często do pokazywania przemocy. Czy przez pokazanie wyłącznie dobrych postaw pozwala lepiej kształtować właściwe zachowania dzieci?
Agnieszka Korol: Moje postacie często nie są czarno-białe, mimo, że są bajkowe. Zdarzają się też typy naprawdę niesympatyczne, trzeba bowiem uświadamiać dzieciom, także przez literaturę, zagrożenia, z którymi mogą się spotkać i których powinny unikać. Na przykład w „Bajce o smoku podróżnym i złym czarowniku” przestrzegam przed zbyt pochopnymi przyjaźniami z nieznajomymi osobami.
Czy będą dodruki twoich książek? Gdzie można je zdobyć?
Agnieszka Korol: Nie będzie dodruków. Dla poczytnej powieści „Listy z jeziora” będę szukać nowego, większego wydawcy (obecnie Wydawnictwo Księży Marianów PROMIC). „Bajki o smokach podróżnych” jeszcze są dostępne w sprzedaży internetowej na stronie „e-media”, również w niektórych księgarniach. Kiedyś zapewne pomyśle o ich nowym wydaniu. Obie pozycje można także wypożyczyć w bibliotekach. „Przygody smoka Smakosława w Ząbkowicach Śląskich” to książka wydana przez bibliotekę ząbkowicką w tysiącu egzemplarzy, w ramach projektu: „W Ząbkowicach smoki mieszkają i o historii opowiadają”, w dużej mierze z pieniędzy unijnych. Książki trafiły głównie w ręce sześciolatków i siedmiolatków w gminie ząbkowickiej, a także do bibliotek na Dolnym Śląsku. Cztery inne tytuły o smokach zostały wydane przez Oficynę Wydawniczą RW2010 w formie e-booków. Można je nabyć w Internecie bez problemu.
Czym obecnie się zajmujesz?
Agnieszka Korol: Kończę powieść „Zamczysko” (wersja dla dorosłych i młodzieży). To opowieść w dekoracjach późnego Średniowiecza, w zamku, będącego siedzibą króla wielkiego imperium. Walka o władzę w sytuacji, gdy król dobiega stu lat, intrygi dworskie, przebieranki, przejścia podziemne, kaci, błazen Bąkajło, wiedźmy i magowie. Zajmie mi to jeszcze z kilka miesięcy. Będzie też wersja dziecięca, bajkowa. W planie mam nieskończenie wiele projektów, szczególnie scenariuszy filmowych i teatralnych.
Co najbardziej lubisz w swojej pracy?
Agnieszka Korol: Chyba to, że mogą pracować w ciszy i o dowolnej porze, że mogę dawać upust swojej wyobraźni do woli. Najbardziej jednak cieszy mnie, gdy widzę już wydrukowaną książkę, która trafia w ręce Czytelników, a także spotkania z nimi – z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi.
Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów wydawniczych. Na pewno chętnie sięgnę po twoje kolejne książki.
Agnieszka Korol: Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz