wtorek, 26 lipca 2016

Język a nierówność. Dlaczego musimy mężczyzn prosić o pomoc?

-Jak ty to robisz, że Dominik tak chętnie ci we wszystkim pomaga? – pyta świetnie wykształcona znajoma na kierowniczym stanowisku.
-Co robi? – pytam lekko zdziwiona.
-No pomaga ci we wszystkim. Olą się zajmuje, posprząta – tłumaczy mi znajoma.
-Ale on mi nie pomaga – stwierdzam zgodnie z własnymi przekonaniami.
-Jak to nie? Przecież mówiłaś, że Olą się zajmuje -próbuje przemówić mi do rozsądku znajoma.
-Czy kiedy ja zajmuję się Olą lub sprzątam to mówię, że pomagam mężowi czy może po prostu wykonuję swoje obowiązki? – próbuję nakierować znajomą na właściwy tor myślenia.
-Wykonujesz obowiązki.
-A jak ty coś robisz w domu to komuś pomagasz czy robisz to, co do ciebie należy? – zadają kolejne pytanie, żeby rozjaśnić sprawę.
-No, a kto miałby to robić? Pewnie, że robię co do mnie należy.
-A mąż ci pomaga?
-Pomaga.
-Dlaczego ci pomaga? -dziwię się.
-Ponieważ go proszę – tłumaczy znajoma, będąca w pracy poważną szefową.
-A kiedy ty sprzątasz jesteś przez kogoś proszona?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo jak trzeba coś zrobić to się to robi.
-Z tego powodu Dominik mi nie pomaga w domu. Jak trzeba coś zrobić to po prostu to robi.
-I on tak umie bez proszenia? – dziwi się koleżanka
-Kształcił się tyle lat, wykonuje w pracy skomplikowane rzeczy, uczy studentów jeszcze bardziej skomplikowanych to nie wiem jaki problem miałby mieć z obsługą szmaty, mopa i dziecka skoro robią to osoby dużo gorzej od niego wykształcone.
Koleżance szczęka opadała. Na chwilę zamilkła i podjęła temat.
-Ale powiedz mi jak to zrobić, żeby mój też tak umiał?
-Zmienić język komunikacji.
-Nie rozumiem.
-Przestajesz używać słowa pomaga lub zaczniesz mówić „kochanie, to ja ci teraz pomogę i zajmę się chwilę dzieckiem/posprzątam i tak dalej” i chwal się: „wytarłam blat w kuchni/ włożyłam naczynia do zmywarki”, zadawaj pytania „kochanie, coś trzeba zrobić w domu?”.
-I to działa? – pyta się zdziwiona znajoma.
-Na początku nie, ale powoduje zdziwienie, a zdziwienie jest dobrym wstępem do wytłumaczenia, że skoro oboje pracujecie, oboje przynosicie bardzo dużą pensję do domu to oboje musicie tak samo angażować się w życie domowe.
-A jak mu wytłumaczyć, żeby w weekendy nie wychodził z kolegami tylko spędził czas ze mną?
-Piszesz mu w piątek po pracy SMS-a, że wracasz w niedzielę wieczorem.
-A co z dzieckiem?
-On się zajmie. Jest dorosły, jest ojcem.
-A jak nie będzie chciał?
-To zatrudnij nianię.
-No dobra, piszę SMS-a, że mnie nie będzie do niedzielnego wieczoru i co dalej?
-Robisz to na co masz ochotę, czyli na przykład odwiedzasz dawno niewidzianą koleżankę, która mieszka daleko. Na hotel cię stać, więc organizujesz sobie czas dla siebie.
-A jak będzie się awanturował po moim powrocie?
-To udajesz zdziwioną i ciągle mówisz mu: „Ale powiedz mi dokładnie o co ci chodzi, bo ja nie rozumiem. Przecież chciałam tylko spotkać się z koleżanką. Przecież mam do tego prawo”.
-Jakbym słyszała męża – zaśmiała się znajoma.
Minęło kilka miesięcy i koleżanka pisze do mnie:
„Mój mąż sprząta!!! Nie prosiłam go o to!!! On robi to SAM”.
Takie zdziwienie, kiedy dorosły, inteligentny mężczyzna zaczyna sam sprzątać w domu, sam zajmować się dzieckiem.
Nierówność zaczyna się w domu i same ją sobie robimy przez używanie języka, który utwierdza mężczyzn, że nam pomagają, a nie po prostu wykonują domowe obowiązki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz