Spotkałem się dzisiaj z.... chomikiem. Pani odwiedziła
osobę, którą uwielbiam (a że uwielbiam wszystkich to jest takich osób dużo) i
wyjaśniła się zagadka tajemniczego zapachu, jakim ta pani zawsze pachniała.
Okazało się, że ma takie bardzo małe zwierzątko, które na szczęście się mnie
nie bało. Musze przyznać, że nie wiem, kto był bardziej zainteresowany
poznaniem: ja czy on? Wykorzystał moment, kiedy Ola miała wziąć go na ręce i...
skoczył do mnie. Zderzyliśmy się nosami. On krzyknął z przerażenia, że niby
byłem zbyt brutalny moim nosem. Ludzkość zamarła w oczekiwaniu na rozwój
wypadków, a ja powiedziałem coś, co nie zabrzmiało zbyt pochlebnie:
- O ja cię kręcę, ale jesteś mały! - niestety w tamtej
chwili nic innego nie przyszło mi do głowy...
Chomik oczywiście się obraził na te słowa, bo uważał,
że jest duży i dzielny i do tego był przekonany o tym, że wszyscy powinni go
słuchać, czego dał wyraz w wydawaniu mi rozkazów. Powiedział w tym swoim
piskliwym języku, że mam usiąść. Usiadłem. Chciałem go bliżej poznać, więc nie
mogłem go przestraszyć. Nawet łapę podniosłem na zgodę. Chomik jednak źle
zrozumiał intencje. Ugryzł mnie w łapę i uciekł do swojej pani, która z
przerażeniem obserwowała rozwój wypadków. Moja pani powiedziała tylko:
-On tak już ma: tylko chce wąchać i lizać inne
zwierzęta. Żadnego jeszcze nie próbował zjeść.
Dobrze, że nie pamięta tych żab, które w czasie
lizania niechcący połknąłem, a wszystko przez to, że były bardzo małe.
Jaszczurka też jakaś się trafiła. Miałem wtedy niezłe wyrzuty sumienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz