Dave Lewman, Trolle.
Cała prawda o trollach, tł. Paulina Zagórska, Warszawa „Egmont” 2016
Małe, rozśpiewane, roztańczone, kolorowe, radosne trolle
lubią spędzać czas na przytulaniu się i dbaniu o dobrą zabawę. Z powodu
wesołości pewnego dnia przyciągają uwagę bergenów. Smutny, ponury stwór zjada
jednego ze szczęśliwych stworków i ma wrażenie, że z tego powodu zaraził się niezwykłym
uczuciem: szczęściem. W swoim plemieniu stał się on prekursorem „Dnia Trolla”,
czyli dnia, w czasie którego bergeni zjadają trolle, aby poczuć szczęście. Z
powodu wielkiego znaczenia takiej potrawy, królewska kucharka staje się
niesamowicie ważną osobą. Przekonani o niesamowitej mocy serwowanych przez nią
trolli bergeni traktują ja niemal jak władczynią. Wszystko do czasu, kiedy
znikają dające szczęście stworki. Wyrzucona poza granice miasta kucharka
obmyśla plan powrotu w łaski króla.
W tym czasie trolle budują nową osadę i ciągle cieszą
się każdą chwilą. Księżniczka Poppy wymyśla różne powody do radości: od czyiś
narodzin, przez śluby po pogrzeby. Tu nikt nie może się smucić. No, może poza
jednym, jedynym szarym trollem o imieniu Mruk. Bardzo sceptycznie podchodzi on
do wszelkich zabaw mogących zwabić bergenów, którzy na nowo mogą stać się ich
zagrożeniem. Już nikt mu nie wierzy, że faktycznie takie niebezpieczeństwo
istnieje. Mimo tego troll ciągle pracuje nad swoim bunkrem, w którym może
przetrwać. Odmienne spojrzenie na świat, inny cel, żal, że nikt mu nie wierzy
sprawiają, że jest on szarym samotnikiem i pewnego rodzaju wizjonerem. Nie
musiał długo czekać na fatalne zakończenie przygotowanej przez księżniczkę
Poppy imprezy.
Po wieloletnich poszukiwaniach, przeczesywaniu lasu
wygnana berganka słyszy odgłosy zabawy, widzi fajerwerki wystrzelone przez
trolle. Nie ma wątpliwości z czym ma do czynienia. Od razu rusza na polowanie.
Doskonale przygotowana zaskakuje radosne stworki. Złapanie sporej ilości trolli
nie jest trudne. Z nimi łatwe jest też wkupienie się w łaski młodego króla.
Przygotowania do nowego „Dnia Trolla” trwają.
W tym czasie wyrusza ekipa ratunkowa, czyli
księżniczka Poppy. Czy Mruk do niej dołączy? W jaki sposób zdoła uratować
swoich współplemieńców? Zdradzę Wam tylko, że zapowiada się niesamowita odmiana
stosunków między bergenami i trollami.
„Trolle. Cała prawda o trollach” to interesująca
opowieść o odmianie losu, sile przyjaźni i magii wewnętrznego poczucia
szczęścia. Opowieść oparta jest na historii z filmu animowanego i będzie
doskonałą alternatywą do siedzenia przed telewizorem. Żywy i prosty język,
szybka akcja sprawiają, że książkę czyta się bardzo dobrze także na głos.
Lekturę można uzupełnić ćwiczeniami „Trolle. Piękne
scenki do wyklejania”. U nas te dwie książki pięknie ze sobą współgrały. Córka
kleiła, przeglądała wyklejankę, a ja na głos czytałam. Duża ilość naklejek
sprawia, że dziecko w czasie słuchania całej lektury ma nad czym się skupić i
może jednocześnie słuchać ćwicząc podzielność uwagi, koncentrację, rozwijając
umiejętności motoryczne. Piękne kolory pomagają przenieść się w bajeczny świat.
W opowieści o trollach nie brakuje przemocy, ale
wspaniałe zakończenie sprawia, że obrazy z pierwszych stron nie są tak ważne.
Książkę można czytać przedszkolakom oraz uczniom nauczania początkowego. Myślę,
że drugo- i trzecioklasiści powinni sobie poradzić sobie z nimi samodzielnie.
Lektura na pewno będzie miłą niespodzianką dla miłośników filmu.
Książka super, zapiszę do kupienia na święta dla córki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń