wtorek, 9 maja 2017

Xavier Fauche, Jean Léturgie "Lucky Luke. Daily Star" il. Morris

Xavier Fauche, Jean Léturgie, Lucky Luke. Daily Star, il. Morris, tł. Maria Mosiewicz, Warszawa „Egmont” 2017
Lucky Luke należy do jednej z kultowych postaci rozpoznawanych przez pokolenie naszych rodziców (czyli 50-60 latków), nas (25-40 latków) oraz młodzież, która miała okazję widzieć serial o najszybszym rewolwerowcu na Dzikim Zachodzie. Niezwykłe wyczyny niepozornego, chudego kowboja kończące się odjazdem w stronę zachodzącego słońca to znak rozpoznawalny serialu animowanego i jego kilkuminutowych odcinków. Niektórzy kojarzą filmy aktorskie i animowane powstałe od lat siedemdziesiątych XX wieku. Jednak to nie serial ani filmy pierwsze trafiły do odbiorców tylko komiksowa seria, której twórcą był belgijski rysownik i scenarzysta Morris i francuski pisarz René Goscinny. Humor komiksy zawdzięczają ich scenarzyście. Twórca przygód kowboja słynie także z bardzo popularnej serii o Asterixie oraz książek o Mikołajku (odbijające serca odbiorców nie tylko w formie komiksu i książki, ale też i filmów). Scenarzystę z Polską łączą korzenie: jego rodzice to polscy emigranci żydowskiego pochodzenia. Znanych. Po śmierci Goscinnego ilustrator zaprosił do współpracy m.in. Lo Hartoga van Bandę, Xaviera Fauche’a, Jeana Léturgie’a.
Tytułowy bohater serii „Lucky Luke” to najszybszy (szybszy od własnego cienia) rewolwerowiec z Dzikiego Zachodu podróżujący na koniu Jolly Jumper i z psem Bzikiem. Opowieści o jego przygodach doskonale wpisywały się w stylistykę westernów (niezwykle popularnego gatunku filmowego) i trafiały do młodych czytelników, którzy przyjęli jego przygody entuzjastycznie. Od 1946 roku bohater nie traci na powodzeniu. W Polsce komiksy o nim znane są od lat 60 XX wieku, kiedy to opublikowano pierwsze jego przygody w harcerskiej gazecie „Na przełaj”. Obecnie wznowiono wydanie kolejnych tomów. Od 2016 roku Egmont Polska wydaje kolejne tomy stworzone przez Morrisa i René Goscinnego oraz wielu innych współtwórców .
„Lucky Luke. Daily Star” to album powstały po śmierci René Goscinego przy współpracy Morrisa z Xavierem Fauchem oraz Jeanem Léturgiem. Autorzy poruszają bardzo ważny i aktualny problem manipulacji mediami oraz wolności słowa. Zabierają nas na Dziki Zachód i pokazują narodziny rzetelnej prasy.
Początki prasy w małych społecznościach zawsze są trudne, ponieważ rzetelność informacji wiąże się z narażeniem się komuś. Tak jest i w przypadku Horacego Greely’ego, będącego wyczekiwanym męskim potomkiem  i utalentowanym dzieckiem, które pierwsze kroki w prasie stawiał już w szkole. O uzyskaniu odpowiedniego wieku, nabyciu wielu cennych umiejętności otrzymał od ojca wymarzoną prasę drukarską, dzięki czemu mógł ruszyć w świat i założyć własną gazetę. Owa samodzielność okazała się dużo trudniejsza niż można było przypuszczać. Każdy krytyczny artykuł sprawiał, że przepędzano młodego dziennikarza. Pewnego dnia wrzucono go wraz z prasą drukarską do rzeki i w ten sposób połączyły się jego ścieżki ze ścieżkami Lucky Luke’a, który tym razem będzie walczył o wolność słowa i uczestniczył w tworzeniu regionalnej gazety w Dead End City. O drodze nie zabraknie napadów na pociąg oraz zaskakująco szybkich wydań kolejnych numerów „Daily Star”. Horacy Greely okaże się zaangażowanym dziennikarzem i drukarzem, który nawet w najgorszych warunkach potrafi zorganizować redakcję. Ponad to komiks porusza bardzo aktualne problemy walki z wolnością słowa. W imię obrony własnych interesów lokalni przedsiębiorcy stają bandytami, których szybki rewolwerowiec musi pokonać. Tradycyjnie cała historia kończy się szczęśliwie, a główny bohater odjeżdża w stronę zachodzącego słońca.
Całość bardzo prosta, zabawna, z szybką akcją, przyciągającymi wzrok ilustracjami doskonale oddającymi uroki westernów. Tym razem zabraknie braci Daltonów obecnych w każdym tomie pisanym z Goscinnym, ale pojawi się nowa czwórka złoczyńców, którzy (ze względu na pozycję w małej społeczności) są trudni do zdemaskowania.
Komiks polecam miłośnikom westernów, Lucky Luka oraz komiksów.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz