środa, 14 czerwca 2017

Teresa Monika Rudzka "Wszystkie dżinsy M."



Teresa Monika Rudzka, Wszystkie dżinsy M., Warszawa „Poławiacze Pereł” 2017
Strata bliskiej osoby zawsze wywraca życie do góry nogami. Tak było w przypadku Michasi, bohaterki "Wszystkich dżinsów M.". Mająca szczególną więź z mamą Kateńką nastolatka nie może pogodzić się z odejściem rodzicielki, która do ostatnich chwil podtrzymywała wszystkich na duchu i starała przygotować na swoje odejście. Niesamowicie radosna i pulchna kobieta podbijała serca całego otoczenia, a jej śmiech i optymizm dodawał otuchy.
Powieść zaczyna się stypą. Nie jest to typowe przyjęcie po pogrzebowe, ponieważ urządzone jest w klubie cioci Kitty i z uwzględnieniem wszystkich wskazówek zmarłej, czyli z muzyką tańcami, dobrym jedzeniem, ładnymi strojami, czyli wszystkim, co uwielbiała Kateńka, która chciała, aby bliscy dalej cieszyli się życiem i pamiętali tylko radosne chwile z nią. Z tego powodu też zrezygnowała z drugiego wyniszczającego leczenia, które mogło tylko o kilka tygodni wydłużyć jej życie. Mimo wskazówek dotyczących wyglądu przyjęcia pożegnalnego rodzina wcale nie ma ochoty na zabawę. Nawet kilkuletni Jaś, który nie do końca jest świadomy powagi sytuacji jest smutny.
Niesamowity optymizm Kateńki sprawiły, że Wiktor zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Tworzyli idealną parę, dla której przeciwności losu to stan przejściowy. Nieprzejmująca się niczym, przyjazna dla ludzi, bardzo pomocna Kateńka z nadmierną wagą zjednywała sobie otoczenie. Każdy, kto miał okazję ją poznać ulegał czarowi jej uśmiechu, śmiechu i pozytywnego spojrzenia na życie.  Na pierwszym roku Kateńka zaszła w ciążę. Urodzenie dziecka otwarło nowy rozdział w jej życiu, ale nie zamykało poprzedniego. Dzięki pomocy mamy i teściów młode małżeństwo mogło stopniowo realizować swoje życiowe plany: kończyć studia, znaleźć pracę, cieszyć się życiem. Jej słowa otuchy niejednokrotnie pocieszały bliskich. Wydawałoby się, że sielanka będzie trwać. Jednak czytelnik od początku wie, że jest ona równie ulotna jak złe chwile, że sielanka szybko zmieni się w umieranie.
W kolejnych rozdziałach wchodzimy w świat Kateńki i Michaliny, ich niezwykłej relacji opartej na wyszukiwaniu pięknych dżinsów, cieszenia się z życia, zarażania innych dobrym humorem. Młoda matka zamiast stroić córkę w sukienki wyszukuje jej najpiękniejsze spodnie, dzięki którym dziewczynka wygląda wspaniale. Każdy mały sukces, święta i inne okazje są pretekstem do kupowania kolejnej pary, będącej czymś w rodzaju nagrody i wyrazem bliskości.
Nie zabraknie tam poważnego tematu narodzin rodzeństwa, utraty uwagi mamy i zrozumienia, że to przejściowe, ponieważ brat nie jest samodzielny i potrzebuje opieki, która wcale nie jest łatwa ani przyjemna. Młode małżeństwo z dwójką dzieci na pewno nie raz przeżywało trudną sytuację finansową. Jednak dzieci nigdy jej nie doświadczyły, a wszystko dzięki pozytywnemu nastawieniu do życia Kateńki widzącej tylko same pozytywne strony.
Niemająca pracy i opiekująca się dziećmi pełna optymizmu i energii Kateńka oddała się pasji, która później zapewniła jej bardzo dobry dochód, pozwoliła na kupowanie coraz ładniejszych i droższych dżinsów córce. Żywiołowa młoda matka pędzi przez życie z wielkim uśmiechem i wydaje się, że nic nie jest w stanie jej powstrzymać. Jednak sielanka nie trwa długo. W życie Michasi wkracza choroba mamy Kateńki. Obserwowanie powolnego procesu odchodzenia, walki z chorobą i jednoczesne kamuflowanie cierpienia i wielkości problemu przed dziećmi i namawianie ich na wczasy oraz zakupy. To tylko chwilowo pozwala na stworzenie pozorów normalności.
Powolne odchodzenie mamy jedenastoletniej Michasi zakończone pogrzebem wywołuje w dziewczynce bunt. Z dobrej i grzecznej, pełnej pozytywnego nastawienia do świata dziewczynki zmienia się w szkolnego łobuza złoszczącego się na wszystkich za utratę matki będącej siłą napędową rodziny. Nastolatka stara się kierować słowami matki, ale złość na niesprawiedliwość przeważa. Jakby jej żalu z powodu odejścia rodzicielki było mamy w ich życiu pojawia się Agnieszka, do której Michasia od pierwszego wejrzenia nie pała sympatią.
„Wszystkie dżinsy M.” Teresy Moniki Rudzkiej to powieść o akceptowaniu nawet najgorszych zmian, próbie dalszego życia bez oglądania się wstecz, akceptacji cierpienia wywołanego utratą bliskiej osoby oraz otwieraniu się na kolejne zmiany, otwieraniu drzwi swojego serca żywym bez ograniczenia się do rodziny.
Narracja, podobnie jak emocje bohaterki, rwie się. Pisarka przeskakuje z tematu na temat, pokazuje gamę uczuć nastolatki, która ma szczęśliwe dzieciństwo, bywa zazdrosna o brata, a później przeżywa stopniowe odchodzenie matki, której śmierć staje się podważeniem wszelkich wyuczonych wartości. Dżinsy stają się tu symbolem dopuszczania do swojego świata innych. Michalina od czasu śmierci nie chce, aby ktoś kupował z nią spodnie, których zakupy były zarezerwowane dla mamy. Mimo poważnego tematu lektura daje nadzieję, pokazuje, że śmierć to pewien etap w życiu, a po odejściu bliskich musimy dalej cieszyć się z tego, co mamy, dostrzegać dobre strony. Pisarka bardzo subtelnie poucza, że nie można krzywdzić innych z powodu własnych nieszczęść.
Książka wyróżnia się formatem i prostą grafiką. Wysoka książka ze skrzydełkami wizualnie sprawia wrażenie grubszej broszury lub czasopisma.
„Wszystkie dżinsy M.” to lektura adresowana do nastolatek. Z jednej strony pokazuje młodym dziewczynom, że ciąża od razu po liceum to nie koniec świata i nie musi być barierą do realizacji własnych celów, z drugiej oswaja ze śmiercią. Do tego pozwala zrozumieć jak ważne są dobre relacje społeczne, chęć niesienia i umiejętność przyjmowania pomocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz