środa, 18 października 2017

Jeremy Whitley "Mój Kucyk Pony: Przyjaźń to magia. Tom 9" il. Andy Price, Hearter Breckel



Jeremy Whitley, Mój Kucyk Pony: Przyjaźń to magia. Tom 9, il. Andy Price, Hearter Breckel, tł. Jacek Drewnowski, Warszawa „Egmont” 2017
Komiksy o kucykach należą do tej samej grupy, co rysunkowe opowieści o Transformersach: powstały po powodzeniu zabawek i w celu promocji figurek. Kojarzące się z serialem „My Little Pony: Przyjaźń to magia” kucyki projektu Bonnie Zacherle doskonale wpisały się w dziecięce potrzeby. Kucyki charakteryzowały się kolorowymi ciałami, długimi, kolorowymi grzywami i ogonami wykonanymi z nylonowych włosów oraz znaczkami na bokach. Od czasu powstania pierwszych figurek ich wygląd kilka razy ulegał zmianie, a ostatnia „poprawka” wiąże się z powstaniem serialu i komiksów opartych na serialu, który stworzyła Lauren Faust, znana też z „Atomówek” i „Domu dla zmyślonych przyjaciół pani Foster”. Posiadający elementy humorystyczne i pouczające serial przyciąga wielu widzów nie tylko wśród dzieci. Wtedy też moda na kucyki nieco się rozszerzyła.
Akcja wszystkich odcinków skupia się wokół Twilight Sparkle, młodego jednorożca lubiącego uczyć się magii pod okiem księżniczki Celestii panującej nad Equestrią. Jej pomocnikiem jest młody smok Spike. Kiedy przychodzi czas na poznanie najważniejszej tajemnicy magii: magii przyjaźni, księżniczka wysyła swoją uczennicę do Ponyville, gdzie ma za zadanie znaleźć sobie przyjaciół i raz w tygodniu pisać list z informacją czego się nauczyła. Nie zabraknie tam walk z siłami ciemności, zabawy, organizowania ważnych wydarzeń. Każdy odcinek jest odrębną opowieścią i można po nie sięgać wybiórczo, ponieważ nie nawiązują do wcześniejszych wydarzeń i nie każą ich pamiętać. Nowe przygody obfitują w nowe niebezpieczeństwa i zagrożenia dla świata kucyków.
Dziewiąty tom zabiera swoich czytelników w złowrogi świat. Nad głowami kucyków kłębią się ciemne chmury, a wróg zamierza opanować ich krainę. Mimo tych mrocznych klimatów nie zabraknie też sporej dawki humoru, pozytywnego spojrzenia na świat oraz szczęśliwego zakończenia.
Kolejna przygoda poucza, że nie ma takiego zła, które nie wróci, jeśli jest tylko tymczasowo zwalczone, wygnane. Tak jest ze wszystkimi łotrami pozostawionymi na arktycznym pustkowiu znajdującym się za Kryształowym Królestwem. To nieprzyjazne miejsce skrywa bestie, których nawet kucyki nie znały i nie miały wcześniej okazji ich poznać, do tego tak stare, że zaginęły o nich wszystkie zapisy, ale nie one same.
Pojawienie się tajemniczej, zakapturzonej postaci wędrującej przez nieznane ziemie i namawiającej różne potwory do przyłączenia się do niej doskonale zapowiada kłopoty. Składana propozycja jest nie do odrzucenia: uzyskają siłę, która pomoże im odegrać się na kucykach i jednocześnie pomóc ich wybawcy.
Wesołe miejsce, jakim jest jarmark staje się miejscem konfrontacji: kucyki muszą zmierzyć się z licznymi wrogami chcącymi zniszczyć Królestwo. Po raz kolejny sytuacja naszych bohaterów wygląda beznadziejnie. Uratować może ich świadomość z jaką siłą mają do czynienia. Jak na komiks przystało fabuła jest prosta i ze szczęśliwym zakończeniem, do którego wiedzie wyboista droga z wyzwań wobec kucyków.
Dziewiąty tom jest zdecydowanie bardziej mroczny od wcześniejszych komiksów „My Little Pony: Przyjaźń to magia”. Mimo tego nie zabraknie w nim humoru, satyry i dużej dawki słodyczy wynikającej z charakterów kucyków, dla których przyjaźń jest najważniejszą i najpotężniejszą siłą jaką dysponują. Mimo wielu trudów, podstępności zła, które się zjednoczyło w walce z dobrymi kucykami serca bohaterów – mimo wkradającego się tam mroku - pełne są nadziei. Mimo świadomości, że wszystko musi skończyć się dobrze czytelnik z zainteresowaniem śledzi akcję i ciekawi go jak do owego szczęśliwego zakończenia dojdzie.
Rewelacyjne rysunki Andy’ego Price’a doskonale przyciągają wzrok i sprawiają, że młodzi czytelnicy z zainteresowaniem sięgają po kolejny tom. Twórca graficznej strony doskonale oddaje klimat mrocznej opowieści i jednocześnie nie zapomina o tym, że muszą one jednocześnie być urocze i słodkie, czyli kucykowe. Przy spełnieniu tych warunków autor zaskakująco bardzo dobrze radzi sobie ze stworzeniem postaci potworów, które z jednej strony są straszne, a z drugiej miłe dla oka.
Zdecydowanie polecam wszystkim miłośnikom opowieści o kucykach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz