niedziela, 5 listopada 2017

kopec

Wiem, że dla Was to normalne, kiedy Wasze 6 letnie dzieci mówią, opowiadają, komunikują się tak,że większość jesteście wstanie zrozumieć bez większego wysiłku, że podekscytowanie pojedynczymi słowami wypowiadanymi przez Wasze dzieci przeżywaliście 5 lat temu. U nas jest inaczej. Chodzę podekscytowania jak matka rocznego dziecka i żebrzę o kolejne słowa, zastanawiam się czy Ola będzie mówiła, a później przychodzi chwila, kiedy dziecko w markecie namierza ciasto w pudełku do zrobienia i stanowczo mówi:
-Kopec.To to. Kopec,to. To tam.
No i musiałam kupić "Kopec", czyli kopiec kreta, bo dwa dni z rzędu uparcie stała i baardzo prosiła, że koniecznie "kopec". Gorzej było z cierpliwością w czasie przygotowania. Powiem krótko: trwało to tak długo, że Ola nawet nie chciała już spróbować.
A teraz jeszcze jedna ciekawostka: nigdy nie piekłam kopca kreta, nigdy nie kupowałam, nigdy nie opowiadałam, bo też wcześniej nigdy nie jadłam. Nie pokazywałam też, które to opakowanie!
Wniosek taki: Ola usłyszała od dzieci w przedszkolu i musiała sama przeczytać, że to jest to

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz