sobota, 4 listopada 2017

Zofia Stanecka "Wielka księga przygód 4. Basia" il. Marianna Oklejak



Zofia Stanecka, Wielka księga przygód 4. Basia, il. Marianna Oklejak, Warszawa „Egmont” 2017
Każdy z nas lubi bohaterów, z którymi się identyfikuje. Podobne spojrzenie na świat, przeżywane przygody, dorastanie do określonych sytuacji, konieczność zmierzenia się z trudnymi sytuacjami, a do tego temperament sprawiają, że do jednych bohaterów odczuwamy większą do innych mniejszą sympatię. Ze względu na to, że jestem już dorosłym czytelnikiem nie wiem, co takiego ma w sobie Basia stworzona przez Zofię Stanecką, ale dzieci ją uwielbiają. Pokazywanie świata z punktu widzenia dzieci i wchodzenie w sposób ich rozumienia otoczenia sprawia, że szczególnie młode czytelniczki chcą poznawać kolejne historie. Wśród wiernych miłośniczek kolejnych tomów przygód Basi jest i moja sześcioletnia córka od trzech lat sięgająca po książki Zofii Staneckiej. Fenomen wszystkich tomów polega na tym, że pisarka bardzo dba o język, dzięki czemu książki bardzo przyjemnie czyta się na głos. Duża czcionka, interesujące ilustracje Marianny Oklejak i naprawdę ważne dla dzieci tematy. Zofia Stanecka opowiada o świecie z punktu widzenia dziecka, czyli czasami obserwuje dziwne zachowania dorosłych, czasami jest do czegoś zmuszana, czasami rodzice zakazują wielu rzeczy (słodyczy, bezmyślnego kupowania zabawek, wielogodzinnego oglądania telewizji), ale ma też dzieciństwo pełne niezwykłych przygód i zabaw oraz odkrywania świata. Świat Basi to po prostu świat przedszkolaka, który musi się dostosować do dorosłych, próbuje być indywidualistą i zdobyć wiedzę, posiada koleżanki i kolegów, którzy ulegają stadnym pędom naśladowania mody. Razem z Basią przedszkolaki odkryją, że „odgapianie” nie zawsze jest dobre, a wizyty u dentystów mogą być przyjemne.
Każda przygoda zawarta jest w jednym tomie, ale od czasu do czasu pojawiają się grubsze czytanki zawierające przygody, które można kupić w postaci oddzielnych tomów. Jeśli spodobała Wam się którakolwiek przygoda Basi i nie chcecie mnożyć książek na półkach to taki zbiór będzie doskonałym rozwiązaniem.
Jakiś czas temu do naszych rąk trafił już czwarty tom: „Wielka księga przygód 4. Basia”. Po raz kolejny dzieci przeniosą się do świata im bliskiego, pełnego przekonania, że bycie dzieckiem w skomplikowanym świecie dorosłych nie jest łatwe. Dziwne ograniczenia i wymogi stawiane przez rodziców są niezrozumiałe zwłaszcza, kiedy ma się koleżanki i kolegów, których rodzice oddają się pasji kupowania mnóstwa niepotrzebnych rzeczy, jedzenia dużej ilości słodyczy, oglądania telewizji, zaopatrywania dzieci w nowe wynalazki techniki. Na szczęście Basia ma rodzinę, która się kocha. Może i czasami się kłócą, dąsają, przepychają, ale posiadanie starszego i młodszego brata ma swój urok, a mama pracująca w domu to prawdziwy skarb, który czasami już nie ma cierpliwości dla ciągłych pytań i zachcianek oraz porównywania z innymi, bo sama marzy o nowym aucie, kiedy dzieci podczas zakupów chcą naciągnąć ją na zabawki, którymi za chwilę nie będą się bawić. Odmawianie jest trudne. Odmawianie takie, by dziecko zrozumiało, dlaczego czegoś nie dostanie chyba niemożliwe, ale spróbować można.
Basia bywa słodka, miła i nieznośna, a razem z rodzeństwem tworzą mieszkankę, która czasami przyprawia mamę o zawrót głowy. Nasze pociechy czasami zastanawiają się, dlaczego wytyczamy im granice i nie podoba nam się, kiedy je przekraczają. Kolejny tom przygód Basi pozwoli im wiele zrozumieć. Autorka głosem matki wyjaśni, że nie ma rzeczy wiecznych. Wszystko w czasie używania się niszczy.
Zwłaszcza przy trójce dzieci, które mają wiele pomysłów. Fioletowy żółw na ścianie zmieniający się w wielką plamę nie jest tak dużym problemem jak cieknące rury zamieniające łazienkę w małe mokradło. Drobne naprawy jednak nie dają oczekiwanego efektu. "Nie da się żyć w domu, w którym wszystko się psuje". Trzeba zrobić remont. Mama Basi marzy o świeżym i pachnącym mieszkaniu, ale nim ono takie będzie trzeba spakować rzeczy, przeprowadzić się do dziadków i pozwolić specjalistom zrobić jeszcze większy bałagan. Basia z uwagą obserwuje kolejne zmiany, a nawet sama pod czujnym okiem malarza sięga po wałek i zamalowuje swoje arcydzieło na ścianie.
Nie zabraknie też przekraczania stereotypów płciowych. Basia jest przedszkolakiem, ma starszego i młodszego brata, bywa roztrzepana, ciekawska świata, miewa konflikty ze starszym bratem i bardzo lubi spędzać czas ze swoją rodziną. Szczególnie, kiedy można głośno krzyczeć i skakać po kanapie bez upominanie. Tak jest podczas rodzinnego oglądania meczów. Zapalonym kibicem jest tata, który swoim pociechom tłumaczy skomplikowany świat piłki nożnej. Miłość ta jest podsycana zbieraniem kart z piłkarzami oraz treningami. Basia też ma swój album, ale jej nie jest tak piękny jak starszego brata Janka, przez co chciałaby ciągle oglądać jego kolekcję. Chłopiec jednak jej nie pozwala, ponieważ boi się, że młodsza siostra może uszkodzić jego kolekcję. Pewnego dnia ginie mu jedna z kart. Poza pokazaniem dziewczynkom, że mają takie samo prawo do interesowania się sportem zostaje poruszony ważny problem przywłaszczania cudzej własności.
Kiedy rodzina ma dość miasta w piątek po pracy tata wpada na pomysł weekendowej wyprawy do lasu na grzyby. Dyskusji i poznawania przyrody przy tym sporo. Początkowo nudne i męczące odkrywanie fauny i flory zmienia się w prawdziwą przygodę obcowania z płochliwymi sarnami, ale tylko z ambony.
Jednym z wielu tematów jest wizyta Basi w bibliotece. Zofia Stanecka zaskoczyła nas jednak niezwykłym gościem w bibliotece: znana pisarka przyjeżdża do biblioteki i przedszkolaki idą na spotkanie z nią. Przy okazji mogą samodzielnie kupić książkę od pisarki, dostać autograf, dowiedzieć się interesujących rzeczy o pisaniu książek oraz samodzielnie stworzyć bohatera, o którym chcieliby napisać książkę. Pisarka uczy dzieci pochylać się nad własnymi pragnieniami, marzeniami zastanowić się nad tym jakie opowieści chcą opowiedzieć. Do tego uczą się bardzo ważnej rzeczy od pisarki: każdy artysta jest godny uwagi i każdego trzeba wysłuchać, ponieważ ich opowieści mogą być ciekawe oraz inspirujące. Biblioteczna przygoda Basi uczy dzieci, że kontakt z książkami jest ciekawy oraz pozwala na poznanie innych i siebie.
Poznanie swojej wartości wiąże się też ze świadomością obowiązków i ograniczeń. Są takie chwile, że nasze pociechy zaczynają wiedzieć lepiej i chcieć samodzielnie organizować swój czas. Wtedy zderzają się z koniecznością dostosowania do otoczenia, odkrywają jak bardzo ich wybory są ograniczone. Tak jest również w przypadku Basi, która chciałaby zostać w domu, kiedy rodzina planuje wycieczkę do muzeum. Z tego powodu wytyka rodzicom, że zabierają jej wolność. Do wyjścia nie są w stanie przekonać jej interesujące eksponaty i tylko przypadkowe wspomnienie posiłku na mieście sprawia, że marudna dziewczynka nabiera ochoty na niechcianą wyprawę. W czasie drogi zaczynamy rozumieć niechęć bohaterki: roztopy, plucha, zimno. Basia jednak bez protestów ubiera się i uczestniczy w wycieczce. Cała wyprawa nawet zaczyna ją bawić. Odkrywa, że można się ścigać z bratem, chlapać w śniegowo-błotnej brei. Niestety nie każdemu jej zachowanie się podoba. Popchnięty w czasie wyścigów brat nie ma ochoty na zabawy, chlapiąca się beztrosko Basia wywołuje negatywne emocje. Po wejściu do muzeum idzie z mamą do toalety, gdzie robi wiele bałaganu, a zwiedzając kolejne wystawy śliska się na posadzce. Liczne upomnienia rodziców dzieci podsumowują: „Nic tylko nakazy i zakazy”. Tato spokojnie tłumaczy dzieciom, że to nie zakazy, a zasady. Jesteśmy wolni, ale żyjemy z wśród ludzi i musimy się z nimi liczyć, nie możemy być hałaśliwi, przeszkadzać, zwracać uwagę na innych, aby wszystkim dobrze się żyło. Dopiero mądra opowieść taty o królach, tłumaczenie dlaczego każdy musi zachowywać się tak, aby nie przeszkadzać innym i że nawet król nie może robić to na co ma ochotę daje dziewczynce do myślenia. Miło spędzony dzień w muzeum jest prawdziwą lekcją granic własnych wolności i konieczności podejmowania właściwych wyborów.
Jesienno-zimowe klimaty zahaczają też o świąteczne przygotowania i ferie. Tata idzie do pracy na dyżur, a mama musi przygotować wszystko do świąt, posprzątać, pobawić się z dziećmi i popracować. Obowiązków ma wiele i jest przemęczona, dlatego próbuje włączyć dzieci do przygotowań. Kiedy już wydaje nam się, że sytuacja w domu została opanowana budzi się Franio (najmłodszy brat Basi). Mama idzie się nim zająć, a Basia z Jankiem tworzą w kuchni pobojowisko z… czerwonych buraków. To, ze takie pole dziecięcej twórczości nie jest niczym, co zachwyca rodziców wie każdy dorosły kochający ład. Mama po powrocie do kuchni nie jest zadowolona. Jej początkowo ostra reakcja kończy się porzuceniem obowiązków i stworzeniem z dziećmi ozdób. A święta? To nie jedzenie jest najważniejsze, ale atmosfera panująca w domu. „Nie wolno krzyczeć przed świętami” i „Przed świętami nie powinno być nerwowo” to zdania, które każdy z nas powinien pamiętać w czasie przygotowań, dbania o idealny wystrój i wspaniałą zawartość stołu. Po zakończeniu zabawy wszyscy smacznie śpią. Mama pracując zasypia na kanapie w salonie, a tata wraca do domu, który wygląda jakby przeszło przez niego tornado i rozrzuciło dookoła pełno zwierzaków.
Na ferie Basia wyjeżdża wraz z rodzicami i braćmi w góry, gdzie ma nauczyć się jeździć na nartach. Pełen zapału tata okaże się zmęczony, mama zajęta młodszym bratem. Początkowy zapał wszystkim słabnie. Zwłaszcza, że nauka jazdy na nartach Basi idzie dość opornie. Na szczęście do akcji wkracza wujek i dzięki temu Basia nie tylko szybko się uczy nowej umiejętności.
Solidna oprawa, estetyczna szata graficzna, prosty żywy język – wszystko to sprawia, że młodzi czytelnicy bardzo chętnie sięgają po kolejne książki Zofii Staneckiej. Wielkim plusem prozy pisarki jest zachęcanie dzieci do przemyśleń oraz dyskusji. Każda przygoda kryje przesłanie.
Książkę polecam przedszkolakom.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz