środa, 13 grudnia 2017

oszukany

Zostałem dziś perfidnie oszukany. Wszystko zaczęło się dość niewinnie. W południe Pani oznajmiła, że obowiązki wzywają, więc grzecznie podbiegłem do drzwi. Później powiedziała mi w tajemnicy, że pójdziemy też do kotów, które staramy się odwiedzać. Nie codziennie nam się udaje, ale staramy się, żeby było to dość często. Bardzo lubię koty i chciałbym mieć braciszka kota, ale Pani powiedziała, że to wymaga naszej cierpliwości: ja muszę pokazać kotom, że nie gryzę tylko chcę lizać, Ola, że umie być dobrą właścicielką (ja tym kotom w psim języku tłumaczę jak u mnie w domu świetnie), a kot musi zaufać i poczuć się bezpiecznie. Na początku naszych odwiedzin trzymały się daleko od nas, a z każdą wizytą są odważniejsze.
Nastawiłem się na odbiór Oli i odwiedziny u kotów, a trafiłem do psiego raju. Zwykle go mijałem i wysoko unosiłem nos. Pachniało bosko. I dziś te wszystkie zapachy mnie otaczały. Pani wzięła jakiś pojemnik, włożyła pod wózek i zabrała ze sobą ten skrawek raju. Od razu zrozumiałem, że teraz to ja muszę koniecznie być bardzo grzeczny. Inaczej ominie mnie nagroda. Pani zawsze pilnuje, abym dostał nagrodę jak jestem najlepszym pieskiem na świecie, a jak rozrabiam to wszystko zjada lodówka, z którą troszkę w domu rywalizuję o jedzenie i nie rozumiem, po co ją karmią: przecież ani się nie rusza, ani Oli nie odbiera. Czasami coś tam sobie pomruczy i na tym się kończy jej zaangażowanie w życie rodzinne.
Wracając do skrawku raju pod wózkiem:szedłem tak pięknie równo, że ignorowałem wszelkie psy, koty, ptaki, murki. Nikogo i niczego nie chciałem wąchać tylko pojemnik pod wózkiem. Szedłem tak ślicznie, że słyszałem komplementy: "Ten pies idzie tak ślicznie jakby unosił się nad ziemią". I wiecie co? Nawet te komplementy ignorowałem. Nim zauważyłem byłem u kotów i pani dała zawartość jedzenia kotom, a ja popatrzyłem na nią i spytałem się: "A ja?".
-Tutuś, ty i tak nie możesz mięsa. Później masz problemy z trawieniem. - Wytknęła mi pani. - Kto później będzie po tobie sprzątał? - Zadała głupie pytanie, bo wiadomo, że odpowiedzialny właściciel nawet w takich wypadkach sprząta po swoim kochanym psie.
Żal mi było tego skrawka raju, ale pani powiedziała, że one, czyli koty, muszą cały czas na dworze siedzieć, bo boją się ludzi i mi się ich żal zrobiło. I znowu pomyślałem, że przygarnę je wszystkie. Nawet za cenę wyjadanych mi kotletów.
#Kot #pies #jakkotzpsem #jakpieszkotem #kotlety #psiopiekun

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz