wtorek, 16 stycznia 2018

Miguel de Unamuno

Unamuno jest jednym z nielicznych filozofów, którego życie osobiste poddane było wielu próbom, które wpłynęły na całokształt jego poglądów. Skomplikowana sytuacja w XIX wieku i na początku XX sprawiła, że Unamuno wielokrotnie weryfikował swoje poglądy. To wiązało się z wielokrotnym negowaniem siebie.
Eugeniusz Górski zauważa, że „Życie Miguela de Unamuno przebiegało między dwoma tragicznymi okresami w historii jego narodu: pierwsze ślady w jego pamięci wypełnia bombardowanie rodzinnego Bilbao w 1874 r. podczas bratobójczej wojny karlistowskiej, będącej przejawem długoletniego konfliktu sił klerykalno - konserwatywnych z liberalno - demokratycznymi, a śmierć filozofa nastąpiła w klika miesięcy po wybuchu rebelii generała Franco przeciwko rewolucyjnemu Frontowi Ludowemu, w ogniu walki ludu hiszpańskiego przeciwko faszyzmowi”. Takie zawirowania historyczne połączone z osobistymi tragediami przyczyniły się do wielu radykalnych przemian.
Unamuno wychowany w rodzinie katolickiej dopiero podczas studiów zetknął się z ideami krauzyzmu i pozytywizmu. Pod wpływem pism Karola Marksa hiszpański filozof stał się zwolennikiem socjalizmu, ale nie miał dostępu do wszystkich tekstów niemieckiego myśliciela, dlatego nie do końca był zapoznany z jego ideami. To sprawiło, że posądzał Marka o chłodny ekonomizm.
Po studiach powrócił do Blibao, gdzie zajął się zgłębianiem języka baskijskiego oraz historii Basków, a prywatnie założył rodzinę. W tym czasie współpracował też z socjalistycznym czasopismem publikując artykuły pod pseudonimem. We wszystkich artykułach występował przeciwko ateistycznemu nastawieniu znacznej części socjalistów.
Początkowo zagorzały marksista pod wpływem śmierci syna przeszedł wielką duchową odmianę. Strata potomka przyczyniła się do jego obwiniania się ze względu na upatrywanie w owym wydarzeniu kary boskiej za odejście od wiary przodków. Już w 1896 roku w pismach Unamuna można znaleźć poglądy reformatorskie i odchodzenie od socjalizmu i marksizmu. Pod koniec życia owo nastawienie przerodziło się w antymarksistowską postawę. Filozof zajął się irracjonalno mistycznymi i egzystencjalnymi pierwiastkami. Górski pisze:  „Ważnym wydarzeniem w życiu Unamuna był kryzys religijny, który przeżył w marcu 1897 r. Kryzys ten okazał się momentem bardzo istotnym, jeśli nie przełomowym, w ewolucji intelektualnej hiszpańskiego myśliciela. Oznaki kryzysu pojawiły się już na długo wcześniej; poprzedziła go ponad roczna rozterka wewnętrzna i niepokój duchowy”. Ową roczną rozterką, którą wspomina Górski była długotrwała choroba syna, która doprowadziła do śmierci dziecka, co bardzo wstrząsnęło hiszpańskim filozofem. W tym czasie hiszpański filozof pisał dziennik, w którym opisywał dylematy i wątpliwości związane z wiarą. W późniejszych pismach przebija przekonanie, że do wiary trzeba zmierzać poprzez czyny, ażeby wiara ożywiła i usprawiedliwiła czyny. „Działaj tak, jakbyś wierzył, a w końcu uwierzysz, aby działać” - szczególnie mocno jest to podkreślone w Świętym Manuelu Dobrym, męczenniku.
W powieści tej tytułowy bohater, ojciec Manuel, naucza ludzi jak należy dbać o higienę, pracować w polu, a także uczy w szkole oraz wskazuje przykłady dobrego postępowania. Swoją postawą, pracowitością i pokorą zjednuje sobie ludzi, którzy dzięki niemu wierzą. Nie zostajemy zapoznani z poglądami świętego. Jednak przez jego postawę przebija wspomniane hasło z Dziennika intymnego, według którego trzeba postępować tak jakby się wierzyło. Ojciec Manuel każe światłemu Lazarowi, który stracił matkę każe modlić się i ciężko pracować dla dobra wspólnoty. Postępowy bohater początkowo opiera się, ale przekonują go słowa duchowego, który uważa, że wiara jest potrzebna zwykłym ludziom. Złudzenia i nadzieja na zbawienie są potrzebne w codziennym życiu, by łatwiej znosić trudy codzienności. Wizja odległego życia wiecznego jest jak opium – uśmierza ból i daje siły do dalszego życia. Prawda o śmiertelności mogłaby zabić wielu ludzi, więc każda religia jest dobra, która pozwala żyć duchowo. Podczas jednej z dyskusji z Lazaro ojciec Manuel mówi: „Tak, wiem, że jeden z tych tam wodzów tak zwanej rewolucji społecznej powiedział, że religia to opium dla ludu. Opium… Opium… Tak, opium. Dajmy ludowi opium, niech zaśnie, niech śni”. Ksiądz Manuel będący znakomitym przykładem postępowania pracuje ponad siły, których ze względu na obciążenie i chorobę ma coraz mniej. Jego postawa pobudza Lazara do działania. Nie wiemy czy ten ksiądz wierzył, ale swoją postawą zmieniał ludzi na lepsze. ma coraz mniej sił. Angela pyta się księdza o to, dlaczego ludzie są grzesznikami, jaki jest ich największy grzech. On twierdzi, że to, że się urodzili. Don Manuel umiera. Był dla ludzi dobry, naprawiał ich, ponieważ chciał, aby kiedyś społeczeństwo przez złudzenia stało się lepsze. Religia jest potrzebna ludziom, aby potrafili znosić trudy życia. Oni muszą śnić, że po śmierci będzie czekała na nich nagroda.
Cała twórczość od początków kryzysu do końca życia zdaniem Sáncheza Barbudo jest ekspresją niemożności wiary i wiarą na pokaz. Tę interpretację pism Unamuna podważył peruwiański badacz, Armando Zubizarreta. Unamuno chrześcijaństwo uważał za najlepszą z religii, a wspólnotę kościelną za jedyną właściwą, ale mimo swojej religijności był antyklerykalny. Pisma Unamuna odznacza wiara w socjalizm w wydaniu chrześcijańskim: „Socjalizm i komunizm. Święty komunizm komunii, uczestnictwa wszystkich w tym samym Bogu; komunia ducha”.  W swojej twórczości ciągle przypomina o konieczności równości i wspólnoty w Bogu, co nie było sprzeczne ze społecznymi myślami Marksa: „Co tworzy wspólnotę ludu, jeśli nie religia? Co łączy ludzi pod nurtem historii, w ciemnym biegu ich skromnych, codziennych zajęć? Interesy są tylko widocznym spoiwem skupiska ludzkiego, a wspólny duch bierze się z religii. Religia tworzy ojczyznę i jest ojczyzną ducha”.
Socjalizm jako ustrój polityczny nie implikuje, ani też nie wyklucza żadnych wierzeń religijnych. Był jednak przeciwnikiem zinstytucjonalizowanemu Kościołowi i jego sojuszowi z burżuazją. Podważał nieomylność papieża, Trójcę Świętą, świętość Chrystusa, grzech pierworodny i wieczność kary w piekle: „Religie pogańskie, religie związane z Państwem, były polityczne; chrystianizm jest apolityczny. Jednak odkąd stał się katolicki, co więcej – rzymski, spoganizował się, przemieniając w religię związaną z Państwem – było nawet Państwo Kościelne! – stał się polityczny. I powiększyła się jego agonia”. Z czasem wzmagało się emocjonalne przywiązanie Unamuna do religii, co przejawiało się w słabnącym zainteresowaniu socjalizmem. W pojęcie socjalizmu włączał reformizm i anarchizm.
Religia zdaniem Unamuna nie powinna zmieniać się w instytucję z hierarchią, ale być relacją człowieka do Boga, rodzajem ich wewnętrznego związku. To wykluczało również zawieranie w ramach praw przepisów religijnych, które trwałyby niezmienione przez utrwalenie ich w księgach: „Wraz z literą narodził się dogmat, to znaczy dekret. A walka, agonia, była wewnątrz dogmatu i z powodu samego dogmatu, na mocy sprzeczności, którą dogmat nosi w sobie, albowiem litera zabija”.
O przemianie wspólnoty religijnej chrześcijan we wspólnotę katolickiego prawa pisał: „Jednak po Konstantynie, kiedy zaczęła się romanizacja chrześcijaństwa, gdy litera – nie słowo – Ewangelii zaczęła przemieniać się w coś w rodzaju prawa Dwunastu Tablic, cesarze zapragnęli ochraniać Ojca, Boga Chrystusa i chrześcijaństwa. I powstała ta przerażająca rzecz zwana prawem kanonicznym. I umocniła się koncepcja prawna, światowa, społeczna domniemanego chrystianizmu. Św. Augustyn, człowiek litery, już był prawnikiem, kauzyperdą. Był nim i św. Paweł. Będąc równocześnie mistykiem. Walczył w nim mistyk z prawnikiem. Z jednej strony prawo, z drugiej łaska”. Wygrało prawo i normalizacja, co przyczyniło się do upadku początkowych idei.
Jednak po śmierci syna jego poglądy na temat zwierzchnictwa i istnienia hierarchii kościelnej uległy odmianie: „Nigdy nie byłem sekciarzem, zawsze zwalczałem wszelki dogmatyzm, powołując się na prawdę, ale w rzeczywistości czyniłem to z pychy, aby nie stawać w szeregu, nie uznawać zwierzchnictwa i nie poddawać się dyscyplinie. Chcę słuchać, żyć i umrzeć w armii pokornych, łącząc swoje modlitwy z ich modlitwami, w świętej wolności człowieka uległego”.
Po nastaniu rządów republikańskich i dyktatury Primo de Riwery ostro krytykował faszyzm i demokrację. Uważał, że republikańska idea masowego kształcenia oraz eksperymentowania na ludziach jest tak samo zła jak doświadczenia na króliczkach, które tracą cechy indywidualne. W nauczaniu mamy wiele rzeczy umownych np. zerowa masa ciasta.
Ze względu na te niebezpieczne dla rządu republikańskiego poglądy filozofa został zmuszony do życia na emigracji. Po wydaleniu z Hiszpanii na Wyspy Kanaryjskie Unamuno ciągle atakował króla i dyktatora: „Piszę tę konkluzję poza moją ojczyzną, Hiszpanią, rozdzieraną przez najbardziej haniebna i głupią tyranię, przez tyranię wojskową imbecylizmu; poza domem, rodziną, z dala od ośmiorga moich dzieci – nie mam jeszcze wnuków – i odczuwając w sobie obok walki cywilnej – religijną. Agonia ojczyzny, która umiera, porusza w mojej duszy agonię chrystianizmu. Czuję jednocześnie politykę podniesioną do rangi religii i religię podniesioną do rangi polityki. Czuję agonię Chrystusa hiszpańskiego, Chrystusa agonizującego. I czuję agonię Europy, cywilizacji, którą nazywamy chrześcijańską, cywilizacji grecko-łacińskiej czy zachodniej. A obydwie agonie są jedną. Chrystianizm zabija cywilizację zachodnią, podczas gdy ta zabija chrystianizm. I tak żyją, zabijając się”.
Unamuno początkowo poparł rządy gen. Franco. Komunizm natomiast postrzegał jako zagrożenie do Hiszpanii i jej narodu. Jednocześnie podkreślał, że idee, którymi kierują się komuniści są obce narodowi. Mentalność ludu uważał za anarchistyczną. Dyscyplina faszyzmu i komunizmu wydawała się niemożliwą do narzucenia Hiszpanom. Krytykował partie socjalistyczne za nadużycia i zbyt ostrą dyscyplinę. Polityka socjalistów nie była dostosowana do warunków hiszpańskich.
Prawicowe poglądy Unamuno nie wynikały z powiązań z jakąkolwiek z partii, ale z przekonania, że naród nie powinien ulegać bezmyślnej europeizacji tylko powinien pozostać zgodny ze swym duchem narodowym. To wiązało się z wizją idealnego imperium stojącego na czele całego świata, zarządzanego przez władcę – mnicha (żyjącego w ubóstwie materialnym i bogactwie duchowym) szerzącego wiarę przez przykład własną postawą. Idea hispanizacji Europy nie opierała się na militarnym opanowaniu kontynentu, ale na rozprzestrzenieniu języka i idei chrześcijańskich.
Najdoskonalszym ideałem państwa jest królestwo chrystusowe, w którym człowiek podlega sprawiedliwemu władcy, żyjąc we wspólnocie z innymi i porzucając troski o materialne elementy życia, które odciągają od możliwości skupienia się na zbawieniu duszy. Chrześcijanin nie może zajmować się polityką. Jego miejsce jest we wspólnocie podległych zarządzanych przez mądrego władcę.
Dbanie o osobiste zbawienie zależy od naszych zasobów i przywiązania do nich. Zbytnie skupienie na zdobywaniu środków do życia powoduje nasze zezwierzęcenie, przez które człowiek skupia się jedynie na przetrwaniu: „Największym złem związanym z biedą jest to, że rozprasza energię, stępia umysł i uniemożliwia mu zajęcie się własnym zdrowiem i chwałą Bożą. Troska o jutro utrudnia myślenie o wieczności. Dziś rzadko można spotkać ubogiego, który żyje jak lilie polne i ptaki powietrzne, który nie troszczy się o to, co będzie jadł i pił i który pozwala, aby każdy dzień sam troszczył się o siebie. A jednocześnie bieda czy raczej nędza, pobudza uczucia niezadowolenia i urazy, skłania do kradzieży i do wiarołomstwa, jak powiada Eklezjastyk.
(…) Ten, kto ma zapewniony byt materialny swego cielesnego życia, może w sposób bardziej wolny troszczyć się o swe życie duchowe.
(…) Postęp, dar Boga, jest przyczyna zatracenia się wielu narodów, które nie biorą go za narzędzie zbawienia dusz, oswobodzonych dzięki niemu z więzów zwierzęcości. Stąd bierze się dekadencja narodów i cywilizacji”.
Mimo tego chrześcijanin musi nauczyć się wyzbycia się z dóbr, które go zniewalają. Porzucenie majątku oraz uciech cielesnych, życie w stanie czystości i dołączenie do wspólnoty klasztornej, która pozwoli odciąć się odciąć od problemów świata pozwoli skupić się na najważniejszym, kontakcie z Bogiem. „Jaki jest ideał społeczności chrześcijańskiej? Został on przedstawiony w wersach od 44 do 47 drugiego rozdziału Dziejów Apostolskich:
«Ci wszyscy, którzy uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdawali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, spożywali posiłek w radości i prostocie serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia».
«Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne». Dz 4, 32”.
„Wspólnota dóbr, jedno serce i jedna dusza – oto ideał. Poszukiwanie wspólnoty bez jedności ducha jest poszukiwaniem rozdźwięków i śmierci”.
Nie można myśleć o przyszłości i dbaniu o dobra, ponieważ one dla nas są chwilowe i nieważne. Powinniśmy starać się o względy Boga, a nie bliźnich, ponieważ i oni przeminą, a Bóg jest stały i od niego zależy nasze życie wieczne: „Tym, co szlachetne, podniosłe, wielkie, jest nie myśleć o sobie ani o swym wiecznym zbawieniu i działać na rzecz ludzkości. A czymże jest owa ludzkość? Zbiorem ludzi, którzy z chwili śmierci ulegną unicestwieniu, gdyż każdy człowiek obróci się w nicość, podobnie jak jego potomstwo? Czy szlachetniej jest pracować dla przemijającej pomyślności ludzi, którzy muszą zostać unicestwieni, czy też obudzić w nich poczucie tego, co po śmierci? Ludzkość! Jeśli jest ona serią pokoleń śmiertelnych ludzi, jeśli nie ma w niej nic stałego, jeśli nie ma wspólnoty między żywymi a umarłymi, to jakże smutny jest taki altruizm!”.





Bibliografia
Eugeniusz Górski, Hiszpańska refleksja egzystencjalna. Studium filozofii i myśli politycznej Muguela de Unamuno, Wrocław 1979.

Filozofia marksistowska w Hiszpanii, pod red. Eugeniusza górskiego, wstęp E. Górski, Warszawa 1988, s. 5.

Francisco Romero Salvadó, Wojna Domowa w Hiszpanii 1936-1939, tł. Jowita Matys, Warszawa 2009.
Manuel Tuñón de Lara, Julio Valdeón Baruque, Antonio Dominiguez Ortiz, Historia Hiszpanii, tł. Szymon Jędrusiak, Kraków 2006.

Migiel de Unamuno, Dziennik intymny, tł. Piotr Rak, Kęty 2003.

Miguel de Unamuno Ciotka Tula, tł. Henryk Woźniakowski, Kraków 1978.

Miguel de Unamuno, Abel Sánchez. Opowieść o namiętności. tł. Danuta Rycerz, Kraków 1983.

Miguel de Unamuno, Agonia chrystianizmu, tł. Piotr Rak, Kęty 2002.

Miguel de Unamuno, Miłość i pedagogika, tł. Zofia Szleyen, posłowie Adam Komorowski, Kraków 1975.

Miguel de Unamuno, O poczuciu tragiczności wśród ludzi i wśród narodów, tł. Henryk Woźniakowski, Kraków 1984.

Miguel de Unamuno, Pokój wśród wojny, tł. Kalina Wojciechowska, posłowie i przypisy Karzinierz Przyboś, Kraków 1975.

Miguel de Unamuno, Święty Manuel Dobry, męczennik i trzy inne opowieści, tł. Piotr Fornelski, Kraków 1985.

Pio Moa, Mity wojny domowej. Hiszpania 1936-1939, tł. Agnieszka Fijałkowska, Katarzyna Kacprzyk, Warszawa 2007.

Problemy człowieka we współczesnej myśli hiszpańskiej, pod red. Eugeniusza górskiego, Kraków 1982.
Tadeusz Miłkowski, Paweł Machcewicz, Historia Hiszpanii, wstęp Tadeusz Miłkowski, Wrocław 1998.

Tadeusz Zubiński, Generał Franco i jego Hiszpania (1892-1975). Biografia niepoprawna politycznie, Warszawa 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz