Święta, choinka, ciepły kocyk, prezenty, śnieg – do takich
znanych atrakcji przygotowuje się Greg. Niecierpliwe oczekiwanie przeplatane z
katastrofami w czasie przygotowań przerywa wiadomość od rodziców: wyjeżdżają na
święta do tropików. Jakby złych wiadomości było mało okazuje się, że podróż ma
być ich prezentem, więc prezentów nie będzie i mają lecieć samolotem, co Grega
jako przeciwnika zamykania go w małej przestrzeni i do tego w powietrzu nie
cieszy. Później jest już tylko gorzej. Spokojne przygotowanie świąt sprawiało Heffleyom
wielki problem, a wycieczka okaże się naszpikowana samymi niebezpieczeństwami i
niemiłymi doświadczeniami, które zaczynają się tuż po puszczeniu domu. Jazda na
lotnisko w korku, kiedy każda minuta do odlotu jest ważna sprawia, że rośnie
napięcie. Kiedy już docierają na lotnisko i mogą spokojnie odsapnąć, że zdążyli
okazuje się, że wypakowanie bagaży z samochodu i wejście do portu to już wyższa
szkoła jazdy. Rozdzielenie się członków rodziny nie zmniejsza ich pecha, ale
wydaje się wręcz zwiększać. Wyścig z czasem na lotnisku, nieprzyjeżdżający
autobus, który ma zabrać z parkingu do portu, kolejki, przeszukiwania, nadbagaż
i kiedy już wszystko jest dobrze i można lecieć na wymarzone wakacje (a raczej
święta w tropikach) okazuje się, że samolot się spóźnia. Złe warunki
atmosferyczne fundują im kilkugodzinne oczekiwanie. W samolocie wcale nie jest
lepiej. Pech bardzo skutecznie prześladuje Grega. Siedzenie w czasie lotu między
rodzicami niemowlaka nie należy do miłych atrakcji. Maraton przeżyć kończy się
dotarciem do Isla de Corales, gdzie Heffleyowie wydają się uczestniczyć w
konkursie na największych pechowców w kurorcie: nie mogą spokojnie zjeść,
wyspać się, a do tego gdzieś zginęła ich walizka z rzeczami i… mają tylko parę
rzeczy, które upchali do bagażu podręcznego. Atakująca ich zewsząd egzotyka sprawia,
że stają się ofiarami jaszczurek, ptaków, pająków, a nawet najbardziej jadowitych
ameb. Do tego okazuje się, że wszystkie reklamowane przez kurort atrakcje
zostały już zarezerwowane, a im pozostaje cieszenie się własnym, bardzo pechowym,
towarzystwem. Kiedy mamie cudem udaje się załatwić przejażdżkę na bananie czy
nurkowanie przy rafie koralowej wiemy, że to nie może skończyć się dobrze. Cały
pobyt kończy się wyrzuceniem rodziny z kurortu oraz pościgiem ochrony. A
wszystko przez to, że Heffleyowie są mistrzami pakowania się w tarapaty.
We wszystkich tomach „Dziennika cwaniaczka” akcja
mknie niczym pociąg pośpieszny (oczywiście nie w Polsce), a wydarzenia nieuchronnie
następują po sobie niczym w dominie: jeden przewrócony klocuszek powoduje
prawdziwą lawinę zdarzeń, które jedynie może zatrzymać przewrócenie się
wszystkich.
Całość napisano w formie dziennika wzbogaconego
ilustracjami. W poszczególnych akapitach pierwszoosobowy narrator (Greg) przeskakuje
z tematu na temat, co sprawia, że lektura jest bardzo interesująca i
wciągająca. Zdania w stronie czynnej, duża dawka humoru – to wszystko sprawia,
że kolejny tom „Dziennika cwaniaczka” wciąga od pierwszych stron i po
przeczytaniu jednej części nie sposób nie sięgnąć po kolejne, dlatego
zdecydowanie polecam wszystkim młodym czytelnikom, którzy uważa, że książki są
nudne. Tu nie ma czasu na znudzenie. Akcja galopuje, do tego kolejne wydarzenia
okraszone prostym humorem sytuacyjnym sprawiają, że lektura zdecydowanie
poprawia humor.
Fabuła każdego tomu zawsze ma temat przewodni. Raz są
nim wakacje, innym razem święta, nauka w gimnazjum, relacje z rodzeństwem,
twarde wychowanie, dojrzewanie, konsekwencje złych czynów, pierwsze związki, rodzinne
wyprawy czy kult przeszłości rodziców. Niedługie nakładające się na siebie
scenki wprowadzające kolejne elementy napięcia i kończące się zabawnym
rozwiązaniem sprawiają, że lekturę czyta się bardzo szybko i z
zainteresowaniem. Aby dodatkowo urozmaicić czytanie w książce nie zabraknie
elementów komiksowych, dzięki czemu sięgają po nią również przeciwnicy
spędzania wolnego czasu z książką.
"Dziennik cwaniaczka. No to lecimy" to lektura
doskonała do czytelników powyżej czwartego roku życia. Niewinna fabuła kryje w
sobie wiele prawd, nad którymi można rodzinnie dyskutować, a do tego rozbawi
zarówno dzieci, jak i dorosłych, a opornych czytelników zachęci do czytania.
Książka ma tak duże powodzenie, że powstają kolejne tomy, wznowienia,
tłumaczenia, a nawet filmy o przygodach pechowego Grega. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz