czwartek, 8 marca 2018

żona genderowa

Z względu na to, że opowieści o miłośniku pisu mają bardzo duże powodzenie postanowiłam częściej dzielić się z Wami moją codziennością i właśnie takimi rzeczami,które sprawiają, że człowiek stoi z rozdziawioną paszczą i zaczynają mu trybiki działać, wszystko ładnie w główce układać się w logiczną całość "Już rozumiem dlaczego pis ma takie powodzenie".
Długo nie wiedziałam, aż pewien sposób mówienie uświadomił mnie, że to wiara, a jak to z wiarą bywa: jest nielogiczna. I pokazywanie, że powinna być logiczna nie ma sensu. Logiczne tłumaczenie też mija się z celem. Pozostaną tylko scenki i dystans. Czasami jednak ten dystans trudno i zachować. Zwłaszcza, kiedy w grę wchodzą relacje damsko-męskie. Ja-feministka kocham samodecyzyjność i posiadanie własnego zdania, dlatego gender zawsze mnie wkurza.
Pewnego dnia spotykam żonę miłośnika pisu. Żona jak to żona genderowa jest idealną kurą i do tego wyznawczynią poglądów męża. Z zacięciem opowiada o światłości naszych władz. Nie wnikałam w prawdziwość lub fałszywość, bo już zaczynam mieć do tego tak duży dystans, że pytam się wyłącznie o źródła poglądów.
-Skąd pani to wie? - pytam się z zaciekawieniem.
-Jak to skąd? Mąż mi powiedział - wytłumaczyła prosto i logicznie tak, że ja zbierałam szczękę z chodnika, a uniesione brwi (nie z powodu makijażu, bo się nie koloruję) poprawiać rękami, żeby nie wyglądać głupio.
#opowiemwambajkę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz