środa, 25 kwietnia 2018

dziadek

Jestem psem spokojnym, ale strasznie nie lubię, kiedy ktoś mi się po ogrodzie kręci. Nie żebym ludzi nie lubił, ale kiedy się ktoś kręci to ja nie wiem, jakie on ma intencje, dlatego sobie pomrukuję.
Siedzę na kocu i widzę dziadka. Wchodzi do garażu. Wychodzi z garażu. Dołki kopie w trawniku, a przecież wiadomo, że co jak co, ale w trawniku dziur nie wolno robić. Nawet ja to wiem. Więc leżąc i patrząc przez drzwi na ogród mruczę, żeby dotarło, że nie wolno, a on mnie ma w poważaniu. Znowu idzie do garażu. Znowu wychodzi. Mruczę.
-Tutek, przestań mruczeć. To tylko dziadek. Dziadka trzeba kochać, bo cię podkarmia.
Aż usiadłem z wrażenia. Co jak co, ale zaników pamięci jeszcze nie mam i stwierdziłem, że pani na pewno się coś pomyliło. Spojrzałem na nią wymownie przekrzywiając łebek.
-Może nie osobiście podkarmia, ale daje pieniądze na to, co ci babcia czasami przynosi.
Uniosłem brwi. Popatrzyłem na panią. Zaskoczyła mnie, a już myślałem, że niczym mnie nie zaskoczy. Poprzewracałem oczami w zadumie,  spoglądałem raz na nią, raz na dziadka na ogrodzie, popatrzyłem na kopane dołki...
-Ogród też jest dziadka, więc może sobie dołki kopać, a ty zajmij się piłeczką.
Taaa piłeczką - pomyślałem - a to będzie miał siły na obowiązki, jak ja się piłeczką zajmę? Zresztą wolałbym dołki pokopać z dziadkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz