wtorek, 10 lipca 2018

Jean Ure "Po prostu ja"


Jean Ure, Po prostu ja, tł. Dominika Repeczko, Warszawa „Jaguar” 2017
Grzeczniutka, cicha, nieśmiała i przeciętna Peachy jest przeciwieństwem wszystkich członków swojej rodziny, która robi wiele zamieszania gdziekolwiek się pojawi. To sprawia, że bardzo skutecznie przyciągają uwagę tłumu, stają się obiektami uwielbienia nauczycieli, a do tego wszyscy chcą się z nimi kolegować, ponieważ są nie tylko hałaśliwi, ale też potrafią odnosić sukcesy w tym, co robią. Nawet jeśli w domu okazują się nieporadnymi, zagubionymi i wymagającymi ciągłej opieki nawet wtedy, kiedy trzeba się tylko ubrać, znaleźć swoje zeszyty czy zrobić jakąkolwiek banalną rzecz. Wszystkich łączy też samouwielbienie, zapatrzenie w siebie, robiony dookoła siebie szum. Peachy na tym tle wypada bardzo mizernie, wręcz wydaje się ginąć w nadmiarze krzyków (bardzo głośnej mowy) i nadmiaru aktywności innych członków rodziny. Uwieńczeniem całego tego obrazu jest ojciec odnoszący sukcesy w radiu. Peachy jest zmęczona panującą wokół jej rodzeństwa atmosferą w szkole. Do tego wszyscy mają wziąć udział w najnowszym przedstawieniu. Wszyscy poza nią.
Nastolatka po skończeniu szkoły podstawowej nie tylko nie chce brać udziału w szkolnej inscenizacji, ale też nie chce wcale chodzić do tej samej placówki, co jej rodzice. Wynajduje sobie nieelitarną, a do tego publiczną szkołę znajdującą się jak najdalej od je obecnej. Pół biedy wiedzieć czego się chce, ale próbować to oznajmić rodzicom, którzy wiecznie albo są zajęci sobą albo jej rodzeństwem. W końcu udaje się jej to dokonać w sobotni poranek. Nowy rok szkolny to dla Peachy z jedne strony uwolnienie się od rodziny, a z drugiej duże wyzwanie. Nie jest to szkoła, do której planowała pójść, ale… będzie tam anonimowa i będzie mogła poznać nowe osoby, zawrzeć interesujące przyjaźnie.
„Po prostu ja” to przede wszystkim bardzo prosta opowieść o odkrywaniu własnych mocnych stron, własnej drogi życiowej oraz zaprzyjaźnianiu się ze sobą. Kolejne dni w nowej szkole dla Peachy to czas zaprzyjaźniania się przede wszystkim ze sobą, odkrywania w sobie piękna i wielu talentów, a do tego uświadamianie sobie istnienia innego życia, w którym wypady do restauracji to nie codzienność. Nastolatka nauczy się też akceptować swoich bliskich, ich sposób bycia, nauczy się przebijać przez ich gwar, stawiać na swoim. Rok w innej szkole to bardzo ważny kurs asertywności i wybierania tego, co chciałaby robić.
W książce znajdziemy rodzinne konflikty, codzienne zamieszanie wokół dzieci, zaganianą matkę starającą się wszystkich (poza Peachy) niańczyć, despotycznego ojca bujającego w chmurach przez sukcesy w pracy i uwielbienie żony. W tle pojawia się bardzo rozsądna babcia, która zawsze ma czas, żeby porozmawiać, wysłuchać, wesprzeć i poprzeć, a do tego bardzo trzeźwo patrząca na rodzinę jej sławnego syna. Jak na książkę dla młodzieży przystało nie zabraknie tu również motywu pierwszej miłości, randkowania.
Jean Ure po raz kolejny porusza problemy bardzo bliskie dzieciom oraz młodzieży. Brak samoakceptacji, umiejętności postawienia na swoim, ciągła uległość sprawiają, że Peachy nie wierzy w siebie i za bardzo nie przepada za bliskimi ciągle narzucającymi jej swoją wolę, traktującymi ją jak marionetkę. Pisarka w swojej niedługiej powieści młodzieżowej pokazuje również problem różnicy w zamożności, biedy. Jean Ure zachęci do rozmów o tym czy warto oceniać ludzi po wyglądzie oraz tym, gdzie mieszkają, jakich mają rodziców. Tym razem nie zabraknie też tematu niepełnosprawności i odpowiedniego podejścia do osób inaczej funkcjonujących.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz