wtorek, 24 lipca 2018

Peyo "Smerfuś"

Peyo, Smerfuś, tł. Maria Mosiewicz, Warszawa „Egmont” 2018
Życie bez dziecka może i jest sielanką przeplataną gorszymi momentami, a pojawienie się dziecka wywraca całe życie do góry nogami i wydaje się uciążliwe, ale jego zniknięcie sprawia, że tracimy sens życia. I tak właśnie jest u Smerfów, których przygody poznajemy w wydanym przez Egmont albumie „Smerfuś” należący do tych komiksów Peyo, które wcześniej nie pojawiły się na polskim rynku wydawniczym.
Najnowszy album zawiera cztery opowieści: Smerfuś, Pracuś, Wielkie malowanie i Zabawa u Smerfów. Pierwszą opowieść rozpoczynają dziwne wydarzenia w czasie nocy, kiedy na niebie pojawia się błękitny księżyc, na którego tle widzimy bociana z zawiniątkiem. Zmierza on do wioski Smerfów, gdzie podrzuca małego Smerfa. Początkowo wszyscy w ukryciu przekazują sobie zawiniątko z malcem traktując jak niechciane, aż w końcu trafia ono pod drzwi Smerfetki obdarzającej malca wielkim uczuciem i dbającej, aby dobrze się czuł. Wszyscy zarażają się jej podejściem i nagle mamy wioskę pełną opiekunów niesfornego malca. Każdy stara się, aby Smerfuś miał się jak najlepiej. Nie zabraknie też zabaw na cześć małego bohatera. Jednak pewnego dnia przybywa bocian z listem wyjaśniającym, że malec do wioski trafił przez pomyłkę. Mieszkańcy osady są zrozpaczeni, a mały Smerfuś przeżyje wiele niebezpiecznych przygód. Wszystko oczywiście kończy się dobrze. Opowieść porusza ważny problem miłości i przywiązania oraz odpowiedzialności.
Kolejna historia pokazuje nam do czego prowadzi nadgorliwość. Wszyscy w wiosce każdego dnia ciężko pracują, aby wspólnie żyło się lepiej. Nie zawsze im to wychodzi, ale liczą się intencje. Jednak pewnego dnia, tuż przed 542 urodzinami Papy Smerfa Kucharz się rozchorował i ktoś musi go zastąpić. Robi to Smerfetka. Pomagają jej inne Smerfy. W tym czasie Pracuś zajęty jest wymyślaniem kolejnego wynalazku: najlepszej wiertarki. Zachwycony swoją maszyną wszędzie robi dziury, ale okazuje się, że jest ich za dużo, a do tego w miejscach, w których wcale ich nie powinno być.
Następna przygoda zabiera nas w świat wielkich porządków, reperowania, a także sprytnego Gargamela, który wynalazł farbę pozwalającą mu na bycie niewidzialnym. Jak sobie z tym zagrożeniem poradzą Smerfy? Na pewno znajdą na nie radę.
Ostatnia opowieść to wielka zabawa u Smerfów, a kiedy one się bawią to nie może zabraknąć też i Gargamela marzącego o uczestnictwie w takim wydarzeniu. Tylko co zrobić, aby zabawa była bezpieczna?
Smerfy to jedne z komiksowych postaci znane kilku pokoleniom miłośników opowieści o małych, niebieskich stworkach wykreowanych rzez belgijskiego rysownika komiksowego Pierre’a Culliforda znanego jako Peyo. Smerfy szybko stały się bohaterami filmów oraz serialu animowanego, a popularność postaci sprawiła, że po śmierci artysty jego syn, Thierry Culliford, przy współpracy z artystami tworzy kolejne historie. To właśnie wielkie zainteresowanie sprawia, że co jakiś czas do miłośników Smerfów trafiają nie tylko gadżety, ale i nowe odsłony przygód. Nie brakuje też wznowień.
Album „Smerfuś” należy do oryginalnej twórczości belgijskiego rysownika. Każda z opowieści posiada morał, każda pozwala pokazać dziecku odmienny problem. Obecna seria na rynku wydawniczym jest od 1963 roku i wszystkie opowieści znane są nam z serialu. Jednak miło zobaczyć je w formie komiksu.
Opowieści są bardzo lekkie, zabawne, z elementami grozy (wywołanej obecnością Gargamela). Całość dopełniają klasyczne, cartoonowe rysunki. Prostota znana z wczesnych komiksów jest również obecna w albumach tworzonych przez syna twórcy postaci komiksowych.
Smerfy polecam każdemu dziecku. Dzięki tym niebieskim stworkom młodzi czytelnicy pokochają czytanie.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz