piątek, 22 marca 2019

Jessie Burton "Marzycielki" il. Angela Barrett


Jessie Burton, Marzycielki, il. Angela Barrett, tł. Łukasz Małecki, Warszawa „Wydawnictwo Literackie” 2019
„Marzycielki” to książka dość specyficzna. Autorka zabiera nas do egzotycznej opowieści o księżniczkach. Historia dobrze wpisuje się w znane nam baśnie, w których bohaterki pozbawia się wolności, zamyka w wieżach, zmusza do bezwzględnego posłuszeństwa wobec króla i ogranicza ich zainteresowania do marzenia o mężu podobnym do ojca, czyli nieliczącym się z ich emocjami oraz potrzebami. O ile w znanych nam baśniach córki władcy poddają się woli rodzica i wzdychają za księciem lub rycerzem przyjeżdżającym na białym rumaku, sprytnym i silnym, biorącym je za żonę razem z połową królestwa tu mamy opowieść nieco inną. Dziewczęta czują się nieszczęśliwe z powodu czekającej je przyszłości. A wszystko przez to, że każda z nich miała niezwykłe zdolności, swoje pasje, które pielęgnowała. Jedna była uzdolnioną matematyczka, inna przyrodniczką, malarką, pisarką, astronomka i wiele, wiele innych. Były zafascynowane życiem i światem. Niemożność poświęcenie się pasjom sprawia, że czują złość, ale nie poddają się.
Cała opowieść zaczyna się od śmierci królowej Laurelia, która zginęła w wypadku, ponieważ za bardzo lubiła przekraczać prędkość i czuć wiatr we włosach. Dowiadujemy się, że krajem kierował władca, oczekujący od żony, że będzie posłuszną ozdobą rodzącą synów. Ku jego rozpaczy mieli tuzin córek i ani jednego syna, przez co nie mieli następcy tronu. Laurelia była kobietą, którą trudno było sobie podporządkować i władca niechętnie się z tym godził, ulegał jej licznym zainteresowaniom, pozwalał na kształcenie córek, chociaż było to niemile widziane w ich kraju. Dzięki matce każda z księżniczek mogła rozwinąć inne umiejętności i stawały się specjalistkami w swoich dziedzinach, co uszczęśliwiało ich matkę. Laurelia nauczyła córki przekraczać granice tego, co wypada i mogą robić księżniczki. Dla ukochanej władca był gotów łamać konwenanse.
Pędząca swoim ulubionym, szybkim pojazdem władczyni osierociła córki. Zrozpaczony po śmierci żony władca robi wszystko, aby córki równie mocno cierpiały i zrozumiały, że kobiety są od rodzenia dzieci i niczego więcej. Nie pozwala im dalej normalnie żyć. Powołując się na „ich własne dobro” odbiera kolejne możliwości rozwoju i zamyka w pokoju bez okien. W mającej tylko jedno wejście ponurej sali słabo oświecanej świecami i bez dostępu do światła przyjdzie księżniczkom czekać na przyszłych mężów, bo tylko jako rodzące synów kobiety mają minimalne znaczenie, ale zawsze ich wola będzie mniej znaczyła niż jakiegokolwiek biednego i niewyedukowanego mężczyzny. Opisany przez pisarkę świat ma w sobie wiele oznak współczesności (samochody, samoloty) i jednocześnie mentalnie zatrzymał się gdzieś w czasach, kiedy kobiety wliczano do inwentarza domowego razem z bydłem i drobiem., czyli sytuacja bardzo nieciekawa.
Czekające w zamknięciu bohaterki jednak nie mają, co liczyć na mądrych wybawców, z którymi będą żyły długo i szczęśliwie. Dziewczyny nie są naiwnymi pięknościami, ale świadomymi tego, że są dla zapatrzonych w siebie bufonów i idiotów są atrakcyjne tylko ze względu na możliwość zagwarantowania im awansu społecznego, powiększenia majątku. Jak bardzo mają rację okrywamy, kiedy rękę którejś z sióstr ma dostać ten, który pomoże królowi rozwiązać sekret jego córek. Poszczególni kandydaci nawet nie zerkają na księżniczki, ponieważ to nie one są tu główną nagrodą tylko przejęcie władzy w egzotycznym Kalii. One stanowię tylko umilający życie dodatek.
Odcięte od zainteresowań i pochowane za życia księżniczki pewnej nocy znajdują przejście do drzewnego pałacu dającego im siłę, aby mogły przetrwać złe dni i pozwolić na bunt wobec planowanego przez ojca życia. Księżniczki każdego dnia pielęgnują skrawek odkrytej przez nie wolności, co oczywiście bardzo denerwuje władcę gotowego oddać państwo osobie, która rozwiąże zagadkę ich szczęścia. Zakończenie będzie oczywiście szczęśliwe i bardzo alegoryczne. Autorka pokazuje czytelnikom, że podstępnie i przemocą odebrana wolność można odzyskać tylko podstępem.
„Marzycielki” to przede wszystkim opowieść o dyskryminacji, nierówności, niesprawiedliwości, uprzedzeniach. Cała opowieść jest baśniowo mroczna i zawiera sporo fantazji. Do tego kończy się szczęśliwie: księżniczki odzyskują wolność, a przy tym i odpowiedzialność za własne życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz