wtorek, 23 kwietnia 2019

"Lucky Luke" -13 i 82 tom

Lucky Luke – legenda Dzikiego Zachodu, bohater kultowego serialu animowanego, na którym się wychowałam powraca w kolejnych odsłonach: „Sędzie” i „Kowboj w Paryżu”. Pierwszy jest wynikiem pracy Morrisa i Goscinnego, a drugi powstał przy współpracy Achdé’a i Jula na podstawie planów Morrisa. Zestawienie trzynastego tomu z osiemdziesiątym drugim pozwala na dostrzeżenie ewolucji stylistyki tekstu oraz rysunku, a także porównaniem pracy kontynuatorów z pierwszymi dziełami pomysłodawcy. W opowieści o sędzim czytelników zaskoczy nieco inny wygląd bohatera niż ten, do którego przywykli. Jest on stylistycznie zbliżony do tego, co znamy z wcześniejszych tomów, ale już nieco subtelniejszy niż w pierwszym zeszycie przygód kowboja. Osiemdziesiąty drugi serwuje nam postać dużo szczuplejszą, takiego prawdziwego „kojota” przemierzającego prerię. Inne jest też tempo akcji: w pierwszych troszkę się wlecze, bohater bywa naiwny i łatwowierny, a w późniejszych mknie jak pociąg uciekający przed napadającymi pasażerów Indianami. Ucieczek i uników jest dużo więcej. Do tego akcja  w tym wczesnym komiksie brakuje słynnych braci Daltonów. Ich miejsce zastępują inni legendarni przestępcy. Jedno łączy te dwa tomy: krytyczne spojrzenie na wymiar sprawiedliwości oraz liczne odwołania do znanych z historii lub literatury ludzi. Przy czym w ostatnim aż roi się od takich postaci, ponieważ Lucky Luke zostaje wciągnięty jako ochroniarz największej kobiety świata: Statuy Wolności.
Zacznijmy jednak od głównego bohatera. Wielu osobom Lucky Luke przede wszystkim kojarzy się z animowanym serialem bardzo popularnym w latach 90 XX wieku. Pierwowzorem tej lekkiej i przyjemnej rozrywki były komiksy belgijskiego rysownika i scenarzysty Morrisa (czyli Maurica de Beverego), który pragnął stworzyć film rysunkowy o Dzikim Zachodzie. Nim doszło do realizacji studio filmowe zbankrutowało, a szkice przerobiono na komiks, który od 1947 roku podbija serca małych i dużych miłośników westernów. Od 1955 roku seria komiksów powstawała przy współpracy z Reném Goscinnym (znanym z opowieści o Asteriksie czy Mikołajku), a później kontynuowali ją miłośnicy opowieści o kowboju, dzięki czemu pomysły Morrisa nadal są realizowane. Nad przygodami kowboja pracowali Achdé, Gerra, Pessis i Jul zabierający nas w świat Dzikiego Zachodu i bardzo dobrze oddający ducha oryginału (także pod względem szaty graficznej). Pisałam również o efekcie pracy Goylouisa, Fuche, Léturgie z ilustracjami Morrisa i Janviera. Każdy z twórców wnosi do tych komiksów coś od siebie, nadaje im specyficzne tempo i humor jednocześnie trzymając się blisko zamysłowi twórcy. Opowieści są bardzo różnorodne, poruszają wiele ważnych tematów i wszystkie godne uwagi, a dziś po raz kolejny zabieram Was do kolejnych tomów wydawanych przez Wydawnictwo Egmont. Dostajemy w nich wszystko to, co znamy, czyli Dziki Zachód prażący promieniami słońca i słynący z band rozbójników, galopujących Indian i bohaterskiego Lucky Luke’a – najszybszego rewolwerowca i najgorszy koszmar wszystkich łamiących prawo. Towarzyszą mu inteligentny koń Jolly Jumper. Mimo upływu czasu komiksy z kowbojem ciągle cieszą się powodzeniem
W Wydawnictwie Egmont właśnie ukazały się dwa kolejne albumy przygód słynnego rewolwerowca będącego postrachem wszystkich przestępców na Dzikim Zachodzie. Oba są w pewien sposób powiązane ze sobą tematycznie: poruszają odmienne spojrzenie na te same kwestie. Wymiar sprawiedliwości ukazany jest tu z perspektywy samostanowienia prawa przez silna jednostkę i z rozmiłowania do więzienia bez budowy. Jego pomysły mogą nam się kojarzyć z programem Rudolpha Giulianiego, który w latach 90. ubiegłego stulecia w Nowym Jorku wprowadził strategię „zerowej tolerancji” (zero tolerance policing), co może kojarzyć się z dążeniem do tworzenia kolejnych więzień i robienie z tego biznesu, na którym można dobrze zarabiać (zainteresowanych tematem odsyłam do książki „Więzienia nędzy” Loïca Wacquanta).
Wypaczenie systemu sądzenia i karania pokazane przez autorów Lucky Luke’a pomagają pokazać bolączki wszystkich czasów. Stajemy się świadkami bogacenia się i zdobywania wpływów na wyciąganiu konsekwencji złego postępowania. W drugim jest to zdecydowanie bardziej podkreślone, ponieważ mamy do czynienia z urzędnikiem, który w imię realizowania własnych celów jest w stanie iść po trupach. Opowieść kończy wymowna scena, kiedy zarządca więzienia we więziennym pasiaku musi pracować w kamieniołomie. Całość jak zwykle bardzo prosta, zabawna, z szybką akcją, przyciągającymi wzrok ilustracjami doskonale oddającymi uroki westernów. Lucky Luke należy do bohaterów znanych mojemu pokoleniu. Niezwykłe wyczyny niepozornego, chudego kowboja kończące się odjazdem w stronę zachodzącego słońca. I to znajdziemy w obu odsłonach chociaż (jak już wspomniałam) w pierwszym z tych tomów najbardziej znany kowboj ma nieco inną urodę: jego twarz jest okrąglejsza, ale to przecież początki ciężkiej misji na prerii, więc jeszcze ma prawo do zaokrągleń. Widać, że czas i pościgi za przestępcami odcisnęły na naszym bohaterze poważne piętno: nieco go wyszczupliły, nadały rysom jego twarzy ostrości.
„Sędzia” zabiera nas na zachód od Pecos do specyficznej osady Langtry, w której mieszkańcy są terroryzowani przez Bena Roya prowadzącego salon i… sądownictwo. Do tego bardzo sprytnie łączy te dwie funkcje, aby zarobić i na piwie i na grzywnach oraz pracy społecznej ludzi, których uznał za przestępców. Pewnego dnia do mieściny trafia Lucky Luke, któremu Sędzia skonfiskował bydło. I tak zaczyna się szybka i zaskakująca przygoda najbardziej znanego kowboja na Zachodzie. Akcję urozmaica pojawienie się konkurencji i stosowane przez niż przebiegłe sztuczki. W albumie pojawi się motyw emigrantów, wyzysku, oszustwa, zjawisk nadprzyrodzonych, oswojonego misia lubiącego alkohol (co mi skojarzyło się z naszym narodowym Wojtkiem), samosądu. Autorzy pokazują, że każdy może się zmienić i swoją energię spożytkować dla dobra społecznego. Ciekawostką jest to, że Sędzia to postać historyczna (jak wiele pojawiających się w komiksie o Lucky Luke’u).
„Kowboj w Paryżu” ma nieco mniej optymistyczny wydźwięk: zły po prostu wpada w sidła, które zastawiał na innych, ale się nie poprawia. Za to ten tom obfituje w postaci znane z historii i literatury. Pojawią się budowniczowie pomników, pisarze, a nawet postacie literackie jak państwo Bovary. Lucky Luke będzie miał nie lada zadanie: ochronić Statuę Wolności przez zarządcą więzienia, który pragnie na wyspie, na której ma stanąć pomnik zbudować więzienie. Nasz główny bohater uniknie wielu zamachom i oczywiście uda mu się zrealizować – choć nie będzie to łatwe – zadanie.
Oba tomy będą świetnym pretekstem do rozmowy z dziećmi o prawie, więziennictwie, sposobach karania, wolności. Tomy są tak napisane, że zarówno niewprawiony, jak i obeznany czytelnik nie będzie się nudził.
Polecam również






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz