wtorek, 2 kwietnia 2019

Ravi Ravendro (Karl Siegfried Döhring) "Dzień Nang Dary"

Ravi Ravendro (Karl Siegfried Döhring), Dzień Nang Dary, tł. Halina Spis, Poznań „Sorus” 2019
Karl Siegfried Döhring piszący pod wieloma pseudonimami jest jednym z zapomnianych niemieckich pisarzy. Ten niemiecki inżynier, architekt, historyk sztuki, archeolog, pisarz i tłumacz przez wiele lat związał się Syjamem (obecnie Tajlandią), krainą barwną, egzotyczną, posiadającą odmienne od naszych obyczaje i wierzenia, kuszące Orientem, kojarzące się z mnichami w pomarańczowych strojach przypominających greckie himationy, pochodami słoni malowanych w barwne wzory, tygrysami, małpami, buddyzmem, odmiennym podejściem do czasu i bogacenia się, a jednocześnie pełne przepychu, budowlami ociekających złotem, kobietami ubranymi w jedwabie i złote ozdoby.
Zauroczony takim klimatem Karl Döhring po skończeniu studiów architektonicznych w Berlinie przeniósł się w 1905 roku do Bangkoku, gdzie zaprojektował wiele ważnych budynków i mógł lepiej poznać kulturę oraz historię kraju. Wśród jego prac znajdziemy dworce i pałace charakteryzujące się funkcjonalnością oraz próbą połączenia stylów architektury zachodniej i syjamskiej, przez co stworzył własny, rozpoznawalny styl, w którym dużą rolę odbierał klient i jego potrzeby. Po sześciu latach intensywnej pracy opuścił Bangkok. Przyczyniła się do tego śmierć pierwszej żony oraz rosnąca rywalizacja między cudzoziemcami, czego - jako miłośnik współpracy i wzajemnej inspiracji - był przeciwnikiem. W czasie pobytu w Niemczech otrzymał stopień doktora za badania nad świątyniami syjamskimi. To pozwoliło mu na powrót do Bangkoku w nieco lepszej pozycji i z szerszymi obowiązkami oraz możliwością większych wpływów. Posiadał wówczas nie tylko obowiązki architekta, ale i archeologa. Döhring był związany z tym egzotycznym krajem w czasie rządów króla Chulalongkorn (Rama V.) borykającemu się z próbą przejęcia władzy przez europejskie mocarstwa kolonijne. Liczne reformy sprawiły, że Syjam się rozwijał. Chęć imponowania zachodnim przywódcom skłoniła go do inwestowania w projekty nawiązujące do renesansu i baroku, ale jednocześnie silnie związane z lokalną architekturą. I tu bardzo dobrze sprawdził się Döhring, autor projektu dworca kolejowego Thon Buri i w Phitsanulok , willa dla króla Chulalongkorn w Phetchaburi, pałacu dla księcia Damrong Rajanubhab,  Pałac Varadis (syna króla Mongkuta, którego poznamy w powieści, o której za chwilę opowiem)), pałac dla księcia Diloka, rezydencji królowej Sukhumala Marasri i wielu innych.
Wytężona praca, ciągły stres sprawiły, że Döhring zachorował i musiał wrócić do Niemczech. Po odzyskaniu zdrowia nie mógł już pojechać do Syjamu, ponieważ uniemożliwiła mu to wielka wojna (znana nam obecnie jako I wojna światowa). Te doświadczenia sprawiły, że porzucił pracę architekta na rzecz historii sztuki, archeologii, tłumaczenia i pisarstwa, co było wówczas entuzjastyczne przyjęte, przez co w jego pracy wspierała go druga żona tłumacząc na przykład „Legendy Ramy i reliefy Ramy w Indonezji” opublikowane przez Willema Frederika Stutterheima w 1925 r. w Monachium z Georgem Müllerem.
Jednym z najpopularniejszych pseudonimów Döhringa było Ravi Ravendro (Rawi w Syjomie można przetłumaczyć jako Słońce, które było jednym z bóstw). Pod tym pseudonimem wydano m. in. cztery powieści oparte na prawdziwych wydarzeniach i wprowadzające nas w egzotyczny świat Bangkoku. Ze względu na zmieniający się klimat polityczny przeszły one wówczas bez echa i dopiero w 2012 r. po odczytaniu w berlińskim Uniwersytecie Humboldta wykładu opublikowanego w czasie wojny pod pseudonimem Ravi Ravendro na nowo zainteresowano się działalnością i twórczością niemieckiego architekta. Döhringa (jak wielu ówczesnych twórców) na wiele lat zapomniano z bardzo ważnego powodu: jego przekonywaniu czytelników o konieczności szacunku dla innych narodów i ras. W kraju, w którym głoszono nierówność, podział na rasy panów i podludzi jego namawianie do równości były niemile widziane i uważane za niebezpieczne. Do tego przedstawienie kultury azjatyckiej jako bardzo pozytywnej i kwestionowanie konieczności rozszerzenia wpływów europejskich jako tych, które wypaczają normalne rzeczy. Zmarły w 1942 roku pisarz miał 61 lat i spory dorobek, który ze względu na wojnę i odmienne wartości głoszone przez nazistów przemilczano. Po wojnie natomiast pojawili się nowi twórcy lepiej wpisujący się w polityczne rozgrywki podzielonych Niemiec. Do jego powieści historycznych należą „Tanzende Flamme Dok Mali” (Taniec płomiennej Dok Mali), „Im Schatten Buddhas. Roman eines siamesischen Prinzen” (W cieniu Buddy. Powieść syjamskiego księcia), „Dzień Nang Dary” i „Schatten im Schloß” (Cień na zamku). Mój niemiecki jest naprawdę bardzo kiepski, więc proszę mi wybaczyć tę nieudolną próbę tłumaczenia tytułów. Wszystkie te książki wydano do 1937 roku. Od tej daty każdy twórca musiał uzyskać zgodę NSDAP na publikację swoich dzieł i musiały być one zgodne z polityką kraju, czyli nie można było przekonywać, że różnorodność jest piękna, że kultury i rasy są sobie równe, bo wiadomo było (zgodnie z badaniami nazistowskich uczonych), że jest pewna rasa nadludzi.
Mam nadzieję, że nie znudziłam Was tą długą opowieścią o autorze, ale ze względu na to, że mam do czynienia z powieścią historyczną i zapomnianym pisarzem, o którym nie znajdziemy informacji na polskojęzycznych stronach uznałam, że jest ona potrzebna, aby wyjaśnić, dlaczego jego twórczość jest ważna i z jakiego powodu została zapomniana. Teraz przejdziemy do opowieści. Już na wstępie możemy przeczytać, że historia jest prawdziwa. Akcja dzieje się w czasach panowania króla Mongkuta (Rama IV, 1851-1868) w roku 1863. Poznajemy młodziutką Nang Darę, której życie toczy się wokół dbania o urodę oraz nauki w szkole i teatrze. Dziewczyna wie, że jedynym sposobem zabłyśnięcia przed władcą i zrobienia na nim wrażenia to bardzo dobre odegranie ważnej roli. Stara się, aby wypaść jak najlepiej, ponieważ marzy o byciu ulubienicą władcy. Jej siostra oraz rodzice wychowali dziewczynę w ten sposób, aby był to cel jej życia. Do tego dla nieco osamotnionej bohaterki miłość do władcy to jedyna forma bliskości z innym człowiekiem. Na początku powieści widzimy jak bardzo jej łaknie. Nie jest jednak sama w owych pragnieniach, z którymi wiąże się poczucie ważności, bezpieczeństwa, miłości i możliwość wielkich wpływów, pomocy rodzinie w awansie. To sprawia, że młodziutka Nang Dara staje się ofiarą intryg, zabiegów mających odciągnąć od niej jakąkolwiek uwagę. Na szczęście w pałacu ma też osoby, na których pomoc może liczyć i to dzięki nim udaje jej się zgrać przed władcą w czasie ważnego wydarzenia jakim jest znalezienie białego słonia. Hucznie świętowany „cud” to początek otrzymania roli uprzywilejowanej kobiety, ale też jednocześnie odkrycie, że bliskość władcy wcale nie jest tym, co dziewczyna pragnie. Wtedy rodzi się jej miłość do jednego z urzędników. Obdarowany uczuciem Pia Deng także nie pozostaje obojętny na wdzięki bohaterki przeniesionej do Pałacu Kobiet. Zakazane uczucie kwitnie i jest podsycane przez bliską służącą Nang Dary. To sprawia, że podarunki od króla nie cieszą jej tak bardzo jak powinny i nie myśli o zabezpieczeniu przyszłości.
„Dzień Nang Dary” to nie tylko opowieść o nieszczęśliwej miłości, ale przede wszystkim historia o pałacowych intrygach, rywalizacji kobiet o uwagę króla, dążenie do poszerzenia wpływów, zaciekawieniu odmiennością, nieudanych próbach zabójstwa, niewinnych ofiarach. Stajemy się świadkami okrucieństwa ludzi zabiegającymi o władzę, wspinających się po szczeblach społecznych wpływów. Zobaczymy też kobiety z miłości gotowe na wielkie poświęcenie, a nawet ofiarowanie swojego życia w ofierze. Wszystko to w imię uszczęśliwienia ukochanego. Staniemy się świadkami męskich rozgrywek, egoizmu i wykorzystania kobiet, którym odbiera się prawo wyboru. Do tego pojawia się temat władzy absolutnej i dwulicowej moralności. Obrządki religijne, zwyczaje staną się też pretekstem do poruszenia tematu zabobonności, wykorzystania naiwności ludzi. Z jednej strony to historia pokazująca nam kulturę, życie z pałacu, a z drugiej naszpikowana ważnymi problemami społecznymi opowieść. „Dzień Nang Dary” to przede wszystkim podglądanie życia pałacowego z całymi jego urokami i mankamentami. Tekst jest bardzo dobrze przetłumaczony, dlatego czyta się go przyjemnie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz