czwartek, 5 września 2019

Zbigniew Chojnowski "Zawsze gdzieś jest noc"

Zbigniew Chojnowski, Zawsze gdzieś jest noc, posłowie Piotr Michalski, Szczecin, Bezrzecze „Forma, Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy” 2018
Tomik wierszy Zbigniewa Chojnowskiego „Zawsze gdzieś jest noc” podzielony jest na trzy wyraźne części: I. W ciemno, II. Hiobowe chwile. III. Z nocą na głowie. Każda ma motyw przewodni i charakterystyczny sposób tworzenia tytułów oraz obrazów świata. W pierwszej przebijają utwory mające przypisane numery i poruszające temat wiary, przemijania, doświadczeń, sensowności, etyki, zmienności znaczeń, ulotności przekonań, falsyfikacji prowadzącej do zwątpienia w to, co poznawalne. Druga wyraźnie odwołuje się do motywów biblijnych połączonych ze współczesnymi spostrzeżeniami. Trzecia to zbiór obrazów i miejsc z naciskiem na ich przemijalność. Całość stanowi swoiste poszukiwania siebie w innych:
„Bądź pochwalona, chwilo,
W której odkryłem, że jestem domysłem
Bliźniego,
Wymysłem innych wymysłów”.
(„2”,s. 8)
Filozofia i religia przeplatają się tu: filozofia bywa wątkiem religijnym, a religijny filozoficznym, ale nie w wymiarze nawoływania do wierzeń lub uznawania określonej koncepcji, lecz jako element języka budującego poetycki świat, pytań o własne istnienie, sposób postrzegania siebie, przeżywania życia, tego, co można oczekiwać po śmierci. Jest tu wiara i zwątpienie. Najlepiej widoczny jest ten zabieg łączenia w utworze „3. (Pytania fundamentalne)”:
„Skoro polegniesz
Na wieki wieków

Po co zmyślasz siebie?
I całą resztę?

Żeby zmylić?
Żeby uwidocznić?”.
Poeta płynnie przechodzi to od zwrotów modlitewnych i biblijnych do koncepcji tworzenia złudzeń, budowania wyobrażeń o sobie. Podobny zabieg dostrzegamy w wierszu „5. (Bezgrzesznik)”:
„Jest czysty
Jak niemożliwość”.
To wyjście od pojęć religijnych i przejście do epistemologicznych z czasem zatacza szersze kręgi. To, co poznawalne jest namacalne, zgodne z tym, co ludzie przez wiele wieków doświadczyli, zbadali. Każde odchylenie od tego to stawanie się coraz bardziej niemożliwym. Świat się zmienia, a z nim  przekonania o tym, co może być możliwe. Nowe koncepcje i pomysły gry komputerowe ocierają się o religijne wyobrażenie o ciągłym odradzaniu. Ono jest ważne w każdym wymiarze życia: od pragnień po ciągłe powracanie do wiary: „Twoja wiara jest grząska”. („8.”). I ta grząstkość bywa dobra, bo tak jak w wierszu „9.”: „Przepowiednie, obietnice reklamy/ nie stają się tym, co widzisz”. Wątpienie to pierwszy krok ku poznaniu. W tym niepewnym świecie bohater liryczny woła o cień nadziei, dla której gotów byłby żyć zgodnie z sumieniem.
Istotnym motywem jest tu też sens życia, cel w życiu, dawanie siebie innym i sobie oraz dystans do siebie i świata. Zwłaszcza to ostatnie – nierealne – ma uszczęśliwiać, ponieważ pozwala uniknąć zgubnych wahań emocji. Takie stoickie podejście podmiot liryczny uznaje za niesamowite szczęście, ale też ideę, która jest nie łatwa – a może jest niemożliwa – do realizacji. Jednak prostsze i ważniejsze jest przeżywanie życia, życie nim. Wymowny jest utwór „13.”:
„Jeśli żyjesz ku śmierci,
Która nie prowadzi
Ku nieprawdopodobnemu
Zmartwychwstaniu,

Żyjesz jak ten, który, został
Wyzerowany bez zera,
Jak pyłek, który nikomu
Nie wpadł w oko”.
Cel w życiu, przybywające doświadczenia i rozrastająca się każdego dnia przeszłość to elementy bardzo ważne i niezbędne do trwania, za które trzeba być wdzięcznym i cieszyć się nim, dopóki można, ponieważ to, co po śmierci dla nas ludzi jest wielką zagadką, jedną niewiadomą, nienamacalnym i niezbadanym, więc możliwie, że nieistniejącym, dlatego życie dla życia, a nie do tego, co będzie po śmierci powinno być ważniejsze, bo może przecież okazać się, że człowiek przestaje istnieć, kiedy jego ciało ulegnie rozkładowi „do atomu”. Z takiej perspektywy dobre uczynki i mądrość „To szczere bredzenie” („22.”) i tu potrzebna jest nadzieja w ich sens. Motywów etycznych w tomiku Zbigniewa Chojnowskiego jest więcej. Istnienie dobra i zła jest oczywiste, ale: „Dobro jest śmieszne/ Zło problematyczne i uczone” („24.”). Dobro śmieszne w perspektywie niepewności istnienia życia po śmierci, zło uczone wtedy, kiedy czynione jest z namysłem, bo jego nieświadome czynienie to przecież nie grzech. I tu ukazuje się paradoks spojrzenia religijnego, które dalekie jest od pojęcia odpowiedzialności prawnej, której brak znajomości z przepisów nie zwalnia z kary.
Zbigniew Chojnowski w swoim tomiku „Zawsze gdzieś jest noc” lubi bawić się znaczeniami, utartymi powiedzeniami, zlepkami słów z tekstów kultury, pojęciami powstałymi przy okazji postępu technologicznego, pojęciami należącymi do filozofii. I tym sposobem „logo” i „login” pojawia się u niego obok „logosu”. Zderzenie awatarów będących kwintesencją tego, co nie istnieje tylko zostało wykreowane z tym, co było uznawane za regułę funkcjonowania świata, coś na miarę „nous”, czyli rozumu organizującego całość zjawisk i rzeczy, ale mogącego ograniczać się do rozumnej natury człowieka potrafiącej odkrywać tajniki świata. Z tej perspektywy postęp technologiczny i jego wpływ na nasze życie oraz twory sprawiają, że zamiast z rozumnością mamy do czynienia z ciągłą spontaniczną kreacją. Zjawisko to jest coraz powszechniejsze i sprawia, że na nowo tworzone jest to, co nierealne, nieistniejące. To przesunięcie nastąpiło przez wzrost świadomości, że nie wszystkie wielkości da się zmierzyć i zbadać (zasada nieoznaczoności). Niepewność doświadczeń sprawia, że to, co kreowane staje się tak samo ważne jak świat, w którym żyjemy. I jak w takim świecie odnaleźć siebie? Jak mogą poznać nas inni?
O ile tematem przewodnim części pierwszej była nieuchwytność, nienasycenie to do drugiej wprowadza nas problem nasycenia, osiągnięcia celu, urzeczywistnienia życia takim jakim jest i przemijalnością chwili:
„O czym i na jakiej podstawie
Będziemy sobie opowiadać,
Kiedy posiądziemy już wszystko –
I z kim?”
(„Nasyceni”, s. 22)
Problem równie ważny, jak szukanie w sobie motywacji do działania, dążenia do wyznaczonych celów, odnajdywania w codziennym życiu radości. Drugi utwór w tej części jest bardzo wymowny i staje się ilustracją naszego świata, w którym „Ponad ziemskim chaosikiem/ Unosi się galaktyczny wiatr”. Z tej perspektywy wyłanianie się świata z chaosu to proces niezakończony. Tworzenie każdego dnia następuje na nowo. W tej drugiej części, w której nacisk na motywy biblijne oraz stylistykę budowania świata wydaje się większy, uwypuklono też relacje międzyludzkie. Motyw przebaczenia, pamiętania, zapominania złych intencji i słów pokazano tu jako dystansowanie się to tego, co dawał los, zależności między ludźmi, ograniczeń stawianych ludziom przez dawanie nadmiaru wolności innym. Ludzie nie są tu niezależnymi jednostkami tylko częściami społeczeństw tworzącymi szanse i ograniczenia.
„Każdy sam
Umrzeć musi,
Choć żyje z kimś
Lub obok kogoś”.
(„Każdy”, s. 29)
Z tematyki ulotności życia, pamięci i relacji międzyludzkich przechodzimy płynnie do spoglądania na miejsca i osoby. „Z nocą na głowie” (najobszerniejsza część tomiku) to swoisty spacer po znanych miejscach, osobowościach i motywach. Odwiedzamy Kraków, Warszawę, Warmię i Mazury, Olsztyn, Królewiec, Lwów, Oświęcim, Jedwabne. Te miejsca stają się pretekstem do wspomnienia zła jakim był holokaust, pogromy, stan wojenny. Poza bliskimi pojawiają się takie historyczne postacie, jak Hitler, Stalin, Paul Celan, Kant. Zaciernie śladów, zamieranie, przemijanie, zapominanie, przemienianie to główne motywy tej części, którą najlepiej podsumowuje wiersz mający taki sam tytuł jak ona, czyli „Z nocą na głowie” (s. 41):
„Z nocą na głowie
Z marnego czasu
Idę przez biały dzień
Z wiedzy do niewiedzy
Z bezdziejowego dzisiaj w historyczne jutro,
Które wydarzyło się wczoraj,
I z powrotem”.
To jutro szybko zmieniające się we wczoraj sprawia, że wszelkie złe wydarzenia przemieniają się w muzea i sprawia, że zło wydaje się nierealne, niemożliwe w naszym własnym życiu, bo minione, dodane do zapisów o tym, co było, będące częścią zbiorowej historii. Zło czynione ludziom przez ludzi, bratobójcze mordy od Kaina i Abla po Jedwabnem zostaje zderzone z pobrzmiewającą koncepcją Karla Bartha, że wszyscy zostaną zbawieni. Wszyscy, czyli także zbrodniarze, za których modlimy się mechanicznie śląc swe modły za zmarłych. Tylko wtedy istnieniowe możliwość uwolnienia się od doświadczeń zbrodni i nienawiści, kiedy wyzbywamy się wobec nich emocji. Są tu zsyłki, wywozy, przymusowa praca i przymusowy brak pracy, upaństwowienie, stan wojenny, a obok tych złych doświadczeń chwile dodające skrzydeł, sprawiające narodziny nadziei. Całość doskonale podsumowuje cytat z Kanta: „Że istnieje jeden cel jako rzeczywisty u wszystkich zamiar, zamiar osiągnięcia szczęśliwości”. I to dążenie do szczęśliwości sprawia, że ocenianie błędów, moralne piętnowanie wydaje się nieuzasadnione, bo każdy czyn jest dążeniem do szczęścia. A czy to się udaje i jakim kosztem to już inny problem, którego nigdy nie da się uniknąć.
„Zawsze gdzieś jest noc” to tomik, w którym pobrzmiewa motywy „vanitas vanitatum” i „non omnis moriar”. Przemijanie i zostawanie w pamięci są pretekstem do tego, by czerpać z życia jak najwięcej, cieszyć się nim jak najbardziej potrafimy, bo nie wiadomo czy i czym jest coś po śmierci i na ile zapamiętają nas potomni.






1 komentarz: