środa, 30 października 2019

Agnieszka Lis "Alek i Pan Parasol" il. Patrycja Posyłajka


Parasol – niby taki prosty i użyteczny przedmiot, niby nie ma w sobie nic ciekawego, a jednak fascynuje wiele dzieci. Pamiętam swojego osobistego bzika na punkcie automatycznego parasola kupionego przez moją mamę od wujka przywożącego spoza Polski wiele luksusowych przedmiotów. Przedmiot postrzegany niemal jak magiczny, bo wystarczyło nacisnąć przycisk i otwierał się sam. Do tego ze słynnymi, modnymi w latach 80 i 90 XX wieku falbanami. Dwukolorowy: czerwono-czarny. Działa do dziś i do dziś jest używany.
Z podobną pieczołowitością traktowany jest czarny (przez to bardziej uniwersalny) parasol od wielu lat używany przez profesora. Stary, ale solidny. Jednak czas odcisnął na nim swoje piętno i kolejne podmuchy wiatru skończyły się połamaniem jednego z drutów oraz wyrzuceniem Pana Parasola pod kontener. Wydawałoby się, że teraz pozostanie tylko czekać na śmieciarkę i obserwować wróble oraz szczury. Załamany swoją sytuacją Pan Parasol zostaje zaskoczony przez przechodzącego tuż obok Alka.
„Alek zastanawiał się, jak mama przyjmie jego nowego przyjaciela. Nie zawsze reagowała z entuzjazmem na pomysły Alka. Nie spodobała jej się żaba w cukiernicy i nie przekonał jej argument, że żabie też się należy coś słodkiego do życia. Podobnie było z hodowlą patyczaków w szafce z mąką, a także wyhodowania ropuchy z kijanek, podjęta przez Alka w kuchennym zlewie”.
Posiadający sporą wyobraźnię dziecięcy bohater opiekuje się swoim nowym nabytkiem. Mało tego: przygarnięty przedmiot staje się wspaniałym przyjacielem, który będzie towarzyszył mu w zabawach i obowiązkach. Nim do tego dojdzie musi przejść remont generalny oraz solidne czyszczenie. W tym pomoże dziadek i mama. Dzięki Alkowi Pan Parasol może przeżyć nowe przygody oraz poznawać świat. Będzie też świadkiem kolejnych etapów rozwijania umiejętności, budowania relacji z kolegami, rozwijania zainteresowań, uczenia się o przeszłości. Z przedmiotu służącego poważnemu profesorowi staje się kompanem codziennych zabaw Alka uwielbiającego ciasteczka, kochającego odkrywać skarby skrywane w pokoju dziadka, a także współuczestnikiem odkrycia, że zabawa w grupie jest bardziej satysfakcjonująca, dlatego warto dzielić się z innymi.
„Alek i Pan Parasol” Agnieszki Lis to ciepła opowieść zawierająca cztery przygody. Każda bardzo subtelnie pokazuje właściwe postawy. Nie ma tu nachalnego moralizowania. Jest zwyczajna, dziecięca codzienność, jest spora ciekawość i otwartość. Dorosłym czytelnikom pisarka pokazuje jak wiele od nich zależy, jak bardzo ich stosunek do otoczenia wpływa na dzieci. Alek świetnie odnajduje się w różnych sytuacjach. Najważniejsza w tej książce jest całkowita akceptacja dziecka oraz pokazywanie jak ważne są pozytywne postawy i nawiązywanie dobrych relacji społecznych. Do tego autorka uświadamia dorosłym, że nie ma nic lepszego niż zabawy na świeżym powietrzu.
„Alek ucałował dziadka, porwał parasol i wybiegł na podwórko. Tam bawił się z kolegami. Przestało już padać, nikomu nie chciało się siedzieć w domu. Długo razem biegali. Bawili się świetnie, aż… chłopiec się przewrócił. Nie pierwszy raz oczywiście. Mali chłopcy przewracają się dosyć często, prawda?”.
Bez nadmiaru przedmiotów, bez telefonów, ale z głową pełną pomysłów, które zmieniają się w zależności od pogody. Każde zjawisko atmosferyczne będzie świetnym pretekstem do aktywności. Wystarczy tylko odpowiedni strój i spora dawka energii zdobywana w czasie posiłków oraz delektowania się deserami. Tu prym wiodą babcine ciasteczka. Któż z nas nie lubił wypieków swojej babci?
„Babcia do herbaty przygotowała jeszcze kilka ciasteczek. Potem obydwoje siedzieli na kanapie, zmieniali kasety i przytulali się do siebie. Nawet gdy światła wszędzie dookoła już pogasły i kiedy Alek z Panem Parasolem już dawno spali”.
Sielskość – takie słowo przyszło mi na myśl po przeczytaniu książki Agnieszki Lis. Moja córka świetnie odnalazła się w fabule. Pojawiło się w niej wszystko to, co jest jej bliskie: przygarnianie przedmiotów, opiekowanie się nimi, naprawianie, zabawy na świeżym powietrzu, skakanie po kałużach, rozpieszczanie się smakołykami, czytanie, odkrywanie uroków korzystania ze strych sprzętów.
Całość dopełniają proste, ale przyciągające dziecięcą uwagę ilustracje autorstwa Patrycji Posyłajki. Solidna oprawa i bardzo dobrze zszyte sprawiają, że książka jest trwała i estetyczna. Myślę, że to świetna lektura dla przedszkolaków oraz uczniów nauczania początkowego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz