wtorek, 19 listopada 2019

Małgorzata Południak "Pierwsze wspomnienie wielkiego głodu"

Małgorzata Południak, Pierwsze wspomnienie wielkiego głodu, Szczecin, Bezrzecze „Wydawnictwo Forma. Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy” 2017
„Skupiam się na temacie rozmowy, ale niewiele wiem o domach wariatów. Spokojnie, nie pękajmy ze śmiechu. Na trawniku stoją posągi. Przez tysiąc lat na coś czekają bez słowa i oddechu. Sytuacja prowokuje, jakbyśmy w półśnie dryfowali pomiędzy cierpliwością a echem migotania przedsionków”. („Od początku”, s. 7)
O poezji Małgorzaty Południak pisze się niezwykle trudno, ponieważ jest to świat bogaty w doznania, nakładające się na siebie obrazy, nasączony kolorami, fakturami, przepełniony doświadczeniami, w których człowiek to delikatna istota zestawiona z surowym, brutalnym krajobrazem, nieprzewidywalnym życiem, innymi ludźmi i ich niestałością oraz kulturą, a także niszczycielskimi nawykami. Brutalny kontakt ze światem pobudza emocje, doświadcza bohatera lirycznego. Jednak tylko ten kontakt pozwala na poznanie siebie, swego rodzaju dookreślenie polegające na ocenie tego kim się nie jest, co nie jest nam bliskie. Kontakt z Innym pozwala na określenie Ja. Takie ujęcie podmiotu lirycznego sprawia, że jest to poezja czerpiąca z różnych nurtów filozoficznych, wśród których na pierwszy plan przebija filozofia dialogu zapoczątkowana przez Ferdinanda Ebnera. Człowiek w kontakcie z Innym, Przyrodą i Pytającym to człowiek poznający siebie, określający świat swoich granic, możliwości, dostrzegający swoje wady i zalety, swoje mocne i słabe strony oraz odkrywający własne pragnienia, dostrzegający zmiany zachodzące w sobie i innych. Małgorzata Południak Inność podkreśla odmiennym otoczeniem, kontaktem z obcą kulturą, zderzeniem ze strukturami obcego języka, wspomnieniami zwyczajów z innych krajów. Kulturowa rutyna bywa tu przepisem na wszelkie bolączki, ponieważ pozwala wyłączyć myślenie i skłania do mechanicznych ruchów: „Od wieków Japonki składają kimono i kołdrę według określonej kolejności”. Oderwany od ojczyzny podmiot liryczny szuka siebie, patrzy przez pryzmat nowego otoczenia. Dopiero kontakt z szeroko rozumianym Innym – będącym tu także przyrodą – pomaga na samopoznanie.
Ze zbioru „Pierwsze wspomnienia z wielkiego głodu” – podobnie jak z wcześniejszego „Mullaghmore” – przede wszystkim przebija surowy krajobraz. Człowiek w kontakcie z surową, irlandzką przyrodą mającą bardzo duże znaczenie we wszystkich utworach. Tytułowy wielki głód to z jednej strony nawiązanie do wszystkich kataklizmów z historii ziemi, które przyczyniły się do śmierci wielu ludzi oraz zmiany mentalnej. Głód ma tu wymiar cielesny i duchowy. Jest nie tylko brakiem jedzenia, ale bardziej tęsknotą za czymś, czego nie udało się zdobyć, nawiązaniem głębszej więzi.
Znamienne do twórczości Małgorzaty Południak jest to, że bohaterzy i podmiot liryczny jest w ciągłym kontakcie z silniejszą od niego naturą. Każdy musi podporządkować się jej brutalnym prawom przyrody. Od tego nie ma ucieczki:
„Któregoś dnia w gęstym zapachu cedru pszczoły
zatopią się i tak zostaną” („Wybór opowiadań”, 8)
„Wiatr od Morza Irlandzkiego robi swoje. Żyję zuchwale
i – mimo skurczów – tańczę. Pokonuję codzienny opór”(„Skłonności”, s. 9).
Z drugiej strony jest więźniem kultury, społecznych norm, znaków, tęsknot i symboli powracających w wierszach. Ta symbolika jest tym bardziej odczuwalna, że nie jest ona nabyta w procesie socjalizacji tylko podmiot liryczny musi się jej uczyć. Nie zabraknie też trudnych relacji międzyludzkich:
W zderzeniu z surową i jednocześnie dostarczającą silnych bodźców przyrodą w połączeniu z kulturą człowiek czuje się zagubiony, samotny, odcięty od innych, po których zostają wspomnienia:
„Facet, który na chwilę obok ciebie przystanął, nagle zawiesił się i po tylu latach dziękujesz Bogu, że nie zwariowałaś” („Od początku”, s. 7).
Utrzymywanie więzi wymaga poświęcenia, wtopienia w tłum. W imię społecznych wartości wykonujemy szereg niemiłych czynności, kształtujemy ciało, umysł, wytężamy swoje siły, mierzymy się z otoczeniem, rezygnujemy z przyjemności, a na końcu i tak pozostajemy sami ze sobą i swoimi myślami oraz marzeniami.
Te czynności są nam jednak niezbędne do rozumienia innych, otoczenia, wchodzenia w kontekst relacji, odnajdywania ładu w niemal mitycznym świecie rządzonym żywiołami i kosmicznym porządkiem, który – mimo wrażenia stabilności – jest bardzo nietrwały, podatny Chaosowi, a przez to nieujarzmiony: „Dzikość znaczy granicę niemocy, jakby przebywała/ w innym świecie i odkrywała szkodniki” („Trzy dni po Halloween” s. 17)
Powstawanie Kosmicznego ładu przeplata się z Chaosem rozpadu. Tak samo jest w relacjach człowieka z przyrodą, człowieka z kulturą, człowieka z Innym i człowieka z historią. To wszystko się ściera, walczy, przepycha: „Patrzę, jak cienie ze sobą walczą. Ocierają dusza o duszę” („Zamknięci” s. 56).
Wiersze Małgorzaty Południak są jak szyfr pełen symbolicznych znaczeń, przesiąkniętych wrażeniami, przepełniony tym, co człowiek gromadzi w pamięci, ulotnymi obrazami, poznaną historią i zasłyszanymi opowieściami przetwarzanymi na wiele sposobów. Znaczenia i odesłania przeplatają się tworząc intertekstualny zbiór utrwalający zetknięcie się człowieka ze światem, w którego skład wchodzi wszystko, co go otacza i na niego wpływa. Przy czym największe znaczenie mają tu relacje człowieka z człowiekiem wpływające na codzienne rytuały potęgujące tęsknoty za wolnością i prawdziwą bliskością, w której nie byłoby walki i ranienia tylko ciepło i zaufanie. W każdym ujęciu jednostka jest słaba, niemal pokonana, delikatna jak trzcina Blaise’a Pascala. Konstrukcja świata z kolei przypomina zegar, ale nie jest to do końca mechanizm w ujęciu Williama Paley’a tylko konstrukcja znajdująca się pomiędzy zegarem wodnym, o jakim pisał Cyceron, a zegarem z XVIII wieku: z jednej strony cykliczność, nieustający ruch, a z drugiej niezwykła konstrukcja z kółek zębatych, która potrzebuje regularnego nakręcania. Przy czym wizja świata w wierszach Małgorzaty Południak bliższa jest temu starożytnemu mechanizmowi, który nie daje wytchnienia, zmusza do ciągłego działania, któremu często towarzyszy strach ludzi przed nieznanym, zaskakującą historią, brutalnymi relacjami uwieńczonymi ogniem i nożami, łodziami pełnymi ludzi, martwymi zwierzętami. W takich warunkach nie ma spokoju i wytchnienia. Wtedy pojawia się strach – najbardziej destrukcyjne uczucie, jakiemu ulegają ludzie. Ten strach powstaje przy kontakcie człowieka ze światem, nowym miejscem pobytu. Inność budzi niepewność, wzmacnia poczucie zagrożenie. Dopiero po dłuższym czasie zanika, ale jego widmo ciągle towarzyszy naszemu życiu i jest gotowe do ukazania się. Irlandia jako tło doznań, doświadczeń, miejsce migracji sprawia, że w głowie podmiotu lirycznego powstaje uczucie obcości, tęsknoty za stabilnością i znanym. Irlandia jawi się tu jako piękna alegoria życia zaskakującego nas każdego dnia i niepozwalającego wrócić do tego, co już minęło. Zmusza nas do przyzwyczajania się do nowych pejzażów, odnajdywania się w nich.
„Pierwsze wspomnienie wielkiego głodu” to zbiór, który z jednej strony czyta się bardzo przyjemnie, oddziałuje na czytelnika bogactwem obrazów, zabiera w świat myśli, języka i doświadczeń, a z drugiej wymaga bardzo dużej erudycji i umysłu otwartego na bogactwo przemycanych znaków. Nie jest to poezja łatwa, którą czyta się jednego wieczoru i pisze lub mówi na jej temat kilka zdań. To twórczość wymagająca cierpliwego odbiorcy, który będzie do niej wracał, przeżywał, chłonął obrazy, wychodził poza słowa i łapał obrazy z poetyckiego diariusza.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za Twoją cierpliwość i interesującą recenzję. Pomyślę jeszcz o tym, co napisałaś. Ostatnio często zastanawiam się czy powinnam wydać kolejny tom wierszy, bo kto jeszcze czyta wiersze, a tu taka niespodzianka. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń