czwartek, 2 stycznia 2020

Jacek Podsiadło "Konie, dziewczyna i pies. Pamiętnik" il. Agnieszka Świątek


Jacek Podsiadło, Konie, dziewczyna i pies. Pamiętnik, il. Agnieszka Świątek, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2019
„Świat właśnie dlatego jest ciekawy, że nie wszyscy robią to samo w tej samej chwili.
Wyobrażacie sobie, dorośli, jaki piękny byłby świat, gdyby wszyscy zajmowali się przede wszystkim sobą? Gdyby każdy żył po swojemu i co innego robił?”
Różnorodność to podstawa. Każdy z nas jest inny, ma inne marzenia, umiejętności, plany, zalety, wady, podejście do życia. O tym bogactwie warto pisać, warto mu się przyglądać i wyciągać własne wnioski, bo takie ciągłe zastanawianie się prowadzi do odkrywania, poznawania siebie i otoczenia oraz samodoskonalenia i nie jest to wówczas proces pod wpływem medialnego przymusu tylko całkowicie naturalny. Tak właśnie jest w przypadku bohaterki i jednocześnie narratorki „Pamiętnika” Jacka Podsiadły.
Pisarz zabiera nas w świat jedenastolatki. Jeszcze dziecko, a jednak już nie tak do końca. Dla dorosłych jeszcze niepoważna, a dla niej samej bardzo dorosła. Bohaterka jest już nastolatką (co wielokrotnie podkreśla) i czas dzieciństwa ma za sobą. Powoli wchodzi w wiek dorastania, interesowania się poważniejszymi tematami, rozwijaniem umiejętności i poszerzania zainteresowań. Bliscy, znajomi i media dostarczają jej i jej koleżankom ciągłych inspiracji pozwalających na rozwijanie swoich zdolności i uczenie się akceptacji innych, odmiennych, próby patrzenia na świat przez pryzmat napotkanych osób.
„Czasem warto pójść tam, gdzie lepiej by było nie chodzić”.
Nastolatka jest zwyczajną uczennicą. Szkoła to dla niej przede wszystkim interesujące życie towarzyskie w czasie przerw i nudne, zdecydowanie za długie lekcje, którym zamierza się w przyszłości przyjrzeć i zbadać, dlaczego staje się tak, że szkolna nauka wiąże się z nudą.
W jej życiu wydarzyło się coś nowego i właśnie to sprawiło, że dojrzała do pisania pamiętnika. Oczywiście ma już za sobą etap blogowania i znudziło ja zabieganie o cudzą akceptację oraz uwagę. Teraz zamierza pisać o sobie dla siebie. A powód jest ważny: ma psa i przez to jej życie stało się dużo ciekawsze. Wcześniej też nie wiało w nim nudą, ponieważ uczy się grać na skrzypcach i jeździć konno, ale czworonóg w domu to zupełnie coś innego niż ograniczony do czasu rwania lekcji kontakt ze zwierzętami.
Mieszkająca na peryferiach miasta dziewczyna jest żywiołową nastolatką śmiało wychodzącą nowym doświadczeniom naprzeciw. Chętnie się uczy, zawiera znajomości, wymyśla nowe zabawy, wybiera się na wycieczki, samodzielnie wędruje do szkoły, a do tego dba o zwierzęta, co przejawia się tym, że nie jada mięsa i opiekuje się tymi, którymi może.
Jacek Podsiadło oddał do rąk młodych czytelniczek interesującą i bliską im opowieść o młodzieńczych rozterkach. Pojawią się tu ważne tematy równości, tolerancji, empatii, dyskryminacji, a wszystko to ubrane w ciekawe opowieści, w których zobaczymy uroki życia, które nie toczy się wokół mediów, ale na świeżym powietrzu. Nierealne wśród młodzieży? A skąd ta pewność? Bohaterka i jej przyjaciółki pokazują nam, że bardzo prawdziwe, ale pod warunkiem, że rodzice zechcą dać dziecku przestrzeń i pozwolą na wędrowanie po okolicy zamiast kontrolować każdy ruch i śledzić każdą odwiedzoną w Internecie stronę.
Narratorka to oczytana i mająca bogate słownictwo, ale jednocześnie patrząca na świat ze sporym, ale ciągle dziecięcym dystansem nastolatka, której przygoda z pisaniem na początku wydawała się troszeczkę na siłę i skupiała na pisaniu o tym, że nie wolno czytać cudzych pamiętników. Szybko jednak ten problem porzuciła i wprowadziła czytelników w swój świat, co wyszło książce na dobre, ponieważ dopiero wtedy czytelnik może wejść w jej świat, przyjrzeć się relacjom, zobaczyć szkolne i poza lekcyjne życie, zobaczyć relacje rodzinne.
Całość wzbogacono prostymi, czarno-białymi ilustracjami autorstwa Agnieszki Świątek. Solida oprawa, bardzo dobrze zszyte strony sprawią, że książka posłuży wieku nastoletnim czytelniczkom. Szczególnie polecam uczennicom od trzeciej klasy szkoły podstawowej, a w przypadku, kiedy rodzice czytają swoim pociechom na głos zdecydowanie już od pierwszej klasy.








1 komentarz:

  1. wygląda zachęcająco, może to dobra propozycja dla dzieci, które nie lubią czytać? córka cały czas mnie tylko męczy o prawdziwe oficerki jeździeckie i o drugiego psa (bo jeden to za mało), stale jest w ruchu, czyli niby dobrze ale jednak czasem chciałoby się ją zagonić do pouczającej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń