czwartek, 2 kwietnia 2020

"Klechda truskawkowa" Katarzyna Georgiou i Mirosław Owczarek


POSŁOWIE
Klechda truskawkowa nie tylko o truskawkach.
Nazwa „klechda” ma rodowód szesnastowieczny, ale spopularyzował ją w dziele z roku 1837 Klechdy, starożytne podania i powieści ludu polskiego i Rusi Kazimierz Władysław Wójcicki, który specjalizował się w historycz- nych baśniach. Klechda jednak bardziej niż baśń osadza się w danym terenie i z niego czerpie, zwłaszcza odnosząc się do grupowych opowieści ludowych o czarach na lokalnym terenie. Tak też jest w przypadku Klechdy truskawkowej Katarzyny Georgiou i Mirosława Owczarka, którzy penetrując Dolinę Baryczy wcielili się w dwa byty - Wiedźmę i Wodnika tamtejszych stawów, jezior i rzek. Ta scenografia aż prosi się o nawiązanie do słowiańskich bajań, zwłaszcza że ten teren słynie z publikacji Bajkowa Dolina Baryczy, gdzie jak się okazuje, chodzące drzewa przypominają o występujących w okolicy olchach, a staw Grabownica ma Wieżę Ptaków Niebieskich. Jest tam pięknie, spokojnie, a dzięki temu romantycznie. Naturę poetyckiej opowieści wypełniają nenufary, chabry, tataraki, jagody, pszeniczne łany, kłosy żyta, chmiel, tymianki i wszechobecne truskawki (Wiedźma ma przydomek truskawkowa). Uzupełniają ją kukułcze kukania, rechoty żab, śpiew czarnego łabędzia, syki serpenta czy wilczy skowyt. Tylko kwitnąć miłości, choć nie jest Wodnikowi łatwo tak zaraz okiełznać Wiedźmę. Wodnik jawi się kochliwym ulegając wdziękom Rusałek, a tu nagle pojawia się Wiedźma i w głowie mu zawraca. Tak to już z Wiedźmami (Wieduniami) jest, że jako te, które wiedzą, są związane z ziołolecznictwem, zaklęciami i prawami natury, potrafią przybierać różną postać. Ta literacka Wiedźma to swojska szeptucha, zamawiaczka i nie należy mylić jej z czarownicą. Mądra kobieta wie jak uwodzić kochanka, jak budować miłosną igraszkę i pieszczotę - „dla ciebie ubiorę się tylko w kolczyki”. Bo bliskość, romans, miłość cielesna są w tym tomie najważniejsze. Oczywiście ich osadzenie w kontekście ludowej kultury w odsłonie duchowej (wierzenia, wiedza, religijność, święta) dodaje cech dawnej słowiańszczyzny.
Męskie bóstwo Łada, wspominane już przez Jana Długosza, to byt z panteonu słowiańskiego. Lechiccy Bogowie stają przy Bachusie czy Satyrze, którzy pochodzą z mitologii greckiej. Mezopotamska Lilith, a może biblijna pierwsza żona Adama, też zostaje wezwana na ucztę miłości. Męski pierwiastek popędu seksualnego reprezentuje Wodnik (Mowczarek – od nazwiska). Jak widać – byty religijne mogą się mieszać. Nic nie jest w świecie Wiedźmy niemożliwe, zwłaszcza że współczesność jest swoistym konglomeratem różnorodnych klechd o zasięgu większym niż lokalny.
Pan jezior, stawów i rzek nie jest łaskawy dla każdego, ale Wiedźma go intryguje. Zwłaszcza, że Wodnik w jednym z wierszy opowiada o swojej samotności: „dawno pogubiłem sandały / w błotnej topieli / szukając przyjaciół wśród żab i węży / słuchając gawęd gila / o wielkim świecie / za złotymi bramami”. Ta intymna rozmowa ma swoisty charakter pouczający. Między wierszami wyczytamy jak należy traktować oblubienicę: „kto powiedział, że kobiety trzeba uwodzić / wystarczy czułość / i męskie zdecydowanie / wojownika z subtelną duszą”; „kolejny dzień zaczyna / od uwiedzenia / tej samej samicy”; „mów do mnie jeszcze / źródło zawsze w nas”. Wielką prawdą są słowa: „oswajanie towarzysza / nabiera pikanterii / w trakcie podróży przez życie”. Co by o miłości powiedzieć, zawsze będziemy trochę niepewni, trochę zagubieni, trochę zaskoczeni. Pozostaje mi każdemu życzyć tego, o czym mówi mój ulubiony wiersz z truskawkowej klechdy:
„moje włosy
zielne zmierzwione wilgotne
zapuszczą korzenie w twoje wnętrzności
przenicują serce na stronę której nie znasz
i wypełnią rozkoszą”
Beata Patrycja Klary 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz