niedziela, 10 maja 2020

Joanna Jagiełło "Tam, gdzie zawracają bociany"





"Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono" – napisała Wisława Szymborska w wierszu "Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej". Życie to ciągły egzamin, nieustanne poddawanie nas próbom. Najgorsze jest to, że nikt nam nie powiedział jak mamy się zachowywać w określonej sytuacji, nie nauczył uniwersalnych rozwiązań, nie wytłumaczył konsekwencji takich, a nie innych decyzji, nie dał gotowego przepisu i go nam nie wpoił. Jesteśmy skazani na nieustanne błądzenie po omacku, popełnianie błędów i ponoszenie odpowiedzialności za nie. Jedyne, co możemy zrobić to postarać się, aby nasze słowa i czyny przyniosły jak najmniej cierpienia. Aby złe decyzje i związane z nimi konsekwencje nie przyćmiły nam radości życia.
„Tam, gdzie zawracają bociany” Joanny Jagiełło to przede wszystkim opowieść właśnie o szeregu takich prób, błądzeniu, konsekwencjach oraz potrzebie uporania się z własnymi odczuciami dotyczącymi źle wybranych ścieżek, wybaczenie sobie działania pod wpływem instynktu przetrwania czy poczuciu konieczności zaimponowania rówieśnikom. Każdy z bohaterów ma coś na sumieniu. Dzieli ich wszystko: wiek, pochodzenie i płeć, kaliber popełnionego zła (zaniedbania lub czyny pod wpływem), ale odczucia są wspólne: strach przed tym, co pomyślą o nich inni jeśli wyznają prawdę. Jedno jest pewne: autorka wybrała tu podejście etyczne Isaiaha Berlina: każdy jest odpowiedzialny za własne czyny i każdy musi wybrać, w jaki sposób powinien je naprawić.
Szymon jest harcerzem, który w 2017 roku znalazł się w obozie harcerskim, w którym z powodu huraganów zginęły dzieci. On ocalał, jego najlepszy przyjaciel jest w śpiączce, a przecież cała historia mogła skończyć się inaczej, mógł być bardziej stanowczy i uratować przyjaciela. Tylko czy był pewny, że tam, gdzie pobiegnie będzie bezpiecznie? Skąd miał wiedzieć, że poszukiwania przyjaciela ważnej dla niego rzeczy z namiocie przedłużą się tak, że ten nie zdąży uciec? Lena natomiast dała się namówić Tymonowi na podebranie alkoholu z barku ojca. Skończyło się na szkolnym obciachu, naganie i wielkiej karze, bo zmiana zachowania nastolatki pod wpływem chłopaka była duża. Innymi winnymi są Józef i Maria. Ich potajemne spotkania sprawiły, że młodzieńca nie było w szpitalu psychiatrycznym, w którym wybuchł pożar w godzinach, kiedy miał pilnować bezpieczeństwa pacjentów. Zginęło wiele osób. Przeszłość i teraźniejszość łączą się w Bocianach Wielkich i Bocianach Małych. Dwie sąsiadujące ze sobą miejscowości turystyczne stają się miejscem, w którym demony przeszłości będą wypełzały zza każdego krzaczka, a stare ruiny przyprawią o dreszcze. A mimo tego mieszkańcy starają się żyć normalnie, starają się nie mówić o wydarzeniach sprzed pół wieku. Żyją tak, jakby temat nie był zamknięty, ale unikają go. Milczenie nie zagłusza sumienia.
Do takiego miejsca trafiają Szymon i Lena. On jedzie do dziadka, za którym bardzo się stęsknił i zamierza mu pomóc w przyjmowaniu turystów, ale szybko okazuje się, że w sumie nie ma, w czym wyręczać dziadka, ponieważ ma mało gości i do tego stałych bywalców, którzy mają niskie oczekiwania. Ponad to ojciec matki okazuje się alkoholikiem zaniedbujący całe otoczenie. Natomiast Lena jest zesłana za karę do babci, której nie widziała od lat i nawet jej nie pamięta. Wyjazd na wieś przeraża ją, traktuje go jako karę. Do tego na miejscu dowiaduje się, że ma być jedną z pracownic domu letniskowego. Jej rytm dnia ma zależeć od godzin wydawania posiłków. Wakacje w jej wyobrażeniu zapowiadają się katastrofą pełną katorżniczej pracy. Jeszcze nie wie jak cenną lekcję wyciągnie z tego pobytu, jak bardzo rozwijające może być poznawanie krewnych, ile radości może dać młodsze kuzynostwo, a tuż za płotem może czekać wspaniały chłopak, który wcale nie potrzebuje alkoholu, aby imponować innym. Wystarczy mu głowa pełna pomysłów, otwartość, pomysłowość i wielki zapał do pracy.
Oboje przyjeżdżają w tym samym czasie. Nawet dostrzegają się na dworcu. Ją odprowadza ojciec zmęczony buntem córki, a jego matka, której samotne rodzicielstwo przeradza się w pielęgnowanie jedynaka i zdobywanie środków na życie. Nastolatkowie mają problem z odnalezieniem się w nowej sytuacji. Ich wyobrażenia o świecie, do którego jadą zderzają się z czynami i oczekiwaniami dorosłych. Oboje w pewien sposób nie potrafią zaakceptować swojej sytuacji. Lena wolałaby spędzić wakacje w mieście, gdzie mogłaby spotykać się ze swoim ukochanym (tym samym, który stał się przyczyną zesłania), który niestety milczy zamiast wspierać ją w tych trudnych chwilach. Szymon natomiast widzi szereg rzeczy do zrobienia. Można stwierdzić, że aż rwie się do pracy, ale jego zapał gasi dziadek, który nie chce poświęcać funduszy na ratowanie biznesu ani nie chce pomocy ze strony bliskich. Rozczarowanemu swoją rolą chłopakowi pozostaje spędzać czas nad jeziorem, gdzie po raz kolejny spotyka tajemniczą nastolatkę o dziwnym kolorze włosów. Szybko okazuje się, że to wnuczka znienawidzonych przez jego dziadka Leśniaków, którzy są poważną konkurencją dla jego upadającego biznesu. Można by stwierdzić, że im gorzej jemu się powodzi tym lepiej im. A może to tylko taki zbieg okoliczności? Może to zwyczajnie wina braku inwestowania w interes?
Nastolatkowie nie robią sobie nic z lokalnych układów i układzików, sympatii i antypatii. Wbrew własnym dziadkom lgną do siebie. Wspólne wyzwania coraz mocniej ich łączą i nawet próby całkowitego zagospodarowania czasu przez babcię nic nie dają. Do tego do dziadka Szymona zaczęły przychodzić tajemnicze listy z groźbami rozliczenia przeszłości. Próba rozwiązania tajemnicy sprzed pół wieku coraz mocniej łączy młodych. Ponad to mają wspólny plan, który z wielkim zapałem realizują.
Joanna Jagiełło z wprawą przemyca wiele ważnych spraw. Mamy tu nie tylko obraz życia na prowincji, biedę, alkoholizm, przemoc, ale i młodzież marzącą o wyrwaniu się z tej prowincji, zaradne kobiety. Zmierzymy się też z bólem i samotnością człowieka obwiniającego się o śmierć chorych, których mógł uratować, gdyby w tym czasie był w miejscu, w którym być powinien, czyli gdyby dokładnie wypełniał swoje obowiązki. Do tego widzimy jak rodzinne oczekiwania mogą doprowadzić do wieloletnich zatargów, zrywania więzi, wykluczania. Mamy też obraz wsi majętnej, radzącej sobie z wyzwaniami, żyjącej sielsko, cieszącej się życiem i ciężko pracującej na tę radość, zdystansowanej wobec lokalnych układów, radzących sobie z sympatiami i antypatiami księdza. Przekonujemy się, że w małych miejscowościach także obecne są osoby izolujące się od religii. Duże znaczenie ma w tej książce poczucie społecznej odpowiedzialności, konieczności kierowania się takimi wartościami, żeby nie tylko nie krzywdzić innych, ale im także pomagać, a jeśli popełnimy błędy to starać się je naprawiać i wierzyć, że dzięki temu jutro będzie lepsze.
Pisarka z wielką wprawą wprowadza nas w wykreowany przez siebie świat, ze swobodą podsuwa kolejne wydarzenia, buduje napięcie, tworzy tajemnice, które przyjdzie nam rozwiązać. Połączenie przeszłości o teraźniejszości sprawia, że wakacje u dziadków wcale nie są takie nudne, na jakie się zanosiły. Zwłaszcza, kiedy ich zakończenie zaskoczy nawet największych przeciwników takich wyjazdów.
„Tam, gdzie zawracają bociany” Joanny Jagiełło to powieść pełna tematów do etycznych rozważań. Widzimy tu młodych ludzi, których wakacje na prowincji wiele uczą. Do tego główni bohaterzy pokazują, że warto zakopać wojenny topór, bo na współpracy można wiele zyskać. Zarówno Lena, jak i Szymon wracają pod koniec wakacji do domu bogatsi o pouczające doświadczenia, wśród których nie tylko są babcine przepisy na kosmetyki, podpowiedzi, w jaki sposób stworzyć piękne obrazy na ścianę.
Zapraszam na stronę wydawcy

































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz