środa, 15 lipca 2020

Nassim Nicholas Taleb "Na własne ryzyko"


Nassim Nicholas Taleb napisał pięciotomowe dzieło o niepewności. Jego projekt „Incerto” to wynik wieloletniej pracy jako naukowca, statystyka, przedsiębiorcy i analityka ryzyka. W swoich pracach skupia się na problemach losowości, prawdopodobieństwa i niepewności. Jest jednym z badaczy krytykujących kapitalizm w obecnej formie, czyli przerzucającej ciężar ryzyka na najsłabszych. Należy do specjalistów, którzy przed 2000 rokiem ostrzegali przed kryzysem finansowym spowodowanym przez branżę finansową. Podkreśla znaczenie brania odpowiedzialności za własne decyzje i rady. Taka postawa jego zdaniem pomoże wychować społeczeństwo odporne na trudne do przewidzenia zdarzenia. Kładzie też nacisk na znaczenie praktyczność nauki, odejście od wyścigu szczurów, nauki ocenianej za pomocą parametryzacji oraz podkreśla znaczenie minimalizmu w badaniach (brzytwa Ockhama).

Na polskim rynku wydawniczym ukazały się „Ślepy traf”, (później „Zwiedzeni przez losowość”, a w nowej odsłonie jako „Zwiedzeni przez przypadek”), „Czarny łabędź”, „Antykruchość” i „Na własne ryzyko”. O tej ostatniej książce dzisiaj Wam opowiem. Po lekturę sięgnęłam ze względu na to, że znajduje się ona w obszarze moich naukowych zainteresowań: odpowiedzialności i podejmowania ryzyka, które bardzo dobitnie w swoich pracach podkreślał Isaiah Berlin. Nassim Nicholas Taleb w kształtowaniu życia społecznego idzie jego tropem: zdrowe społeczeństwo wymaga ponoszenia odpowiedzialności za własne błędy, a nie przerzucania jej na słabszych. Do tego podkreśla znaczenie indywidualnego rozpatrywania, co jest dla nas dobre, a nie czekania na państwowe rozwiązania. I tu z kolei pobrzmiewa echo hiszpańskich myślicieli. Można tak opowiadać do czasów starożytnych, ponieważ także Taleb odwołuje się do nich z całą świadomością. Wielokrotnie podkreśla znaczenie bycia cnotliwym w starożytnym ujęciu, czyli ponoszeniu konsekwencji, pracy nad sobą.

„Na własne ryzyko. Ukryte asymetrie w codziennym życiu” to publikacja niedługa, ponieważ licząca niewiele ponad 300 stron. Za to bardzo bogata w nawiązania, odwołania. Można śmiało powiedzieć, że jest to esej filozoficzny. Tu pewnie wielu osobom źle się skojarzy, bo przecież jest to niby nauka oderwana od życia. Taleb po rak kolejny udowadnia, że nie. Nie ma nic bardziej osadzonego w życiu niż filozofia, bo filozofia jest uważnością, krytycyzmem, ciągłą autorefleksją, poszukiwaniem i świadomością, że każda następna osoba, jeśli będzie uczyła się na cudzych błędach na szanse na większy postęp. W książce Taleba mamy do czynienia z bardzo praktyczną filozofią codzienności czy filozofią społeczną pięknie zmiksowaną z etyką. Nie ma co ukrywać, że wszystkie te działki są bliskie, bo to, co jednostkowe jest też społeczne.

Taleb książkę podzielił na osiem ksiąg, w których wprowadza nas w różne obszary ryzyka, wyjaśnia czym jest i dlaczego podejmowanie go, branie odpowiedzialności za własne decyzje jest bardzo ważne. Zauważa, że system oparty na przerzucaniu odpowiedzialności za błędy skazany jest na samounicestwienie i gnębienie słabszych, którzy i tak nie mają łatwo. W pierwszej księdze wprowadza w temat ryzyka, znaczenia ponoszenia go. W drugiej oprowadza nas po zależnościach bankierskich, niewydolności uniwersalizmu i globalizmu. Pokazuje, w jaki sposób rynek niszczą korporacje, w których ludzie nie ponoszą osobistej odpowiedzialności i są tylko trybikami. Ujawnia w jaki sposób twory te są na tyle silne, że swoje straty odbiją na małych i słabych.

Księga trzecia pozwala nam zrozumieć mechanizm wprowadzania zmian przez szeroko pojęte mniejszości: od narodowościowych, religijnych po ideowe. Z jednej strony mamy trafne spostrzeżenia na temat tego, w jaki sposób mniejszości potrafią zmienić kulturę, a z drugiej powiela mit, że alergia powstaje z braku wystawiania się na alergen. Wysnuwa tezę, że mniejszości coś kształtują. Spotkamy się tu z twierdzeniem, że kraje podbijające wprowadziły jako język urzędowy język podbitego kraju, ale umyka mu, że działo się to tylko wtedy, kiedy administracja, urzędnicy byli silni i wykształceni. Inaczej podbijający narzuca swój język tak jak to było w Polsce pod zaborami. Kolejną rzeczą, z którą się nie zgadzam jest założenie, że kiedyś firmy istniały, ponieważ zatrudniały pracowników przez całe życie, a nie wolnych strzelców, a zapomina o wzięciu pod uwagę tempa przemian gospodarczych. Dostrzega, że rzeczy projektowane przez ludzi, którzy nie korzystają na co dzień z określonych przedmiotów są niepraktyczne.

W czwartej księdze opisuje mechanizmy współczesnego niewolnictwa tworzonego przez banki i korporacje manipulującymi ludźmi. Tu nie mam żadnych zastrzeżeń. Spojrzenie na kwestie nadmiernej władzy najbogatszych jest pouczające i pięknie pokazuje problem, który poruszył Guy Standing w książce „Prekariat”. Tu jednak mamy obraz od strony tych bogatych uzależniających biednych od własnych kaprysów.


Księga piąta wprowadza nas mechanizmy konieczności podejmowania ryzyka, skupianiu się na dążeniu do celu, a nie tym, jak inni nas postrzegają. Znajdziemy tu wyjaśnienie fenomenu tego, dlaczego taki biznesmen jak Donald Trump wygrał wybory oraz kiedy i dlaczego Kościół stwierdził, że ludzka natura Jezusa jest bardzo ważna. Wchodzimy też w zagadnienie wykształconego durnia, który jest mądry dopóki jego poglądy i wiedza nie muszą przekładać się na ryzykowaniu własnej skóry. Podkreśla znaczenie praktyki nad wiedzą teoretyczną i tego, że każda teoria musi dążyć do praktyki i z wyłaniać się z niej. Do tego przygląda się sprawiedliwej różnicy płac jako różnicy ponoszonego ryzyka, czyli jeśli jesteśmy bogaci musimy więcej ryzykować niż nasi pracownicy. W innym wypadku różnica między pensjami jest niesprawiedliwa. Tu podkreśla jak bardzo niezrozumiałą jest pozycja wysokiego urzędnika państwowego, który za swoje czyny nie tylko nie odpowiada swoim majątkiem, ale wręcz dostaje nagrody od korporacji, dla których tworzył korzystne przepisy.

Księga szósta zawiera problem wiarygodności i odgrywania ról, tworzeniu złudzeń i kreowaniu konsumpcjonizmu. Pokazuje problem tworzenia historii jako opowieści o wojnach, a nie czasach pokoju, w których mamy sporo wyzwań, z którymi nie zawsze wiemy, w jaki sposób sobie poradzić, ponieważ za bardzo skupiamy się na zgłębianiu strategii walki. Pojawia się tu też problem badań naukowych, traktowania nauki jak sportu, w którym ważne są wyniki (ilość zebranych punkcików za publikacje), a nie końcowy rezultat, czyli odkrycie ważnych rzeczy. Podkreśla znaczenie prostoty, dążenia do łatwych rozwiązań i odchodzenia od przeintelektualizowania życia.


W księdze siódmej przyglądamy się pojęciu religii, jej odmianom i kryjącym za ich równym traktowaniem niebezpieczeństwem. Wchodzimy w świat ekstremizmów, niebezpiecznych systemów. Na samym końcu Taleb podkreśla, że działanie, ponoszenie odpowiedzialności, wszystko to, co umożliwia przetrwanie jest racjonalne. Tu uwypukla znaczenie ergotyczności, w której z jednej strony ważne jest podejmowanie ryzyka, a z drugiej ostrożność pozwalająca przetrwać.


„Na własne ryzyko” to publikacja wartościowa, pouczająca i zmuszająca do przemyślenia wielu kwestii społecznych. Uważam, że powinien sięgnąć każdy, kto interesuje się polityką, mechanizmami społecznymi, etyką.

„Ogólnie rzecz biorąc, im ktoś bardziej czci stan nienaruszonej świętości (czytaj: duże korporacje), tym bardziej nienawidzi ryzyka własnego. Im bardziej ludzie wierzą w swoje zdolności prognozowania, tym bardziej nienawidzą ryzyka własnego”.

„Ponieważ, podobnie jak w przypadku giełdowych spekulantów, najlepszym sposobem na ukrycie ryzyka jest chowanie go „po kątach”, czyli lokowanie wrażliwych punktów w rzadko występujących okolicznościach, które może wykryć tylko architekt (lub handlowiec) – chodzi o to, aby w momencie eksplozji znajdować się już daleko, w znaczeniu czasu i miejsca”.

Bankierzy zmieniają banki, aby konsekwencje inwestycji nie podążały za nimi, aby klienci nie mieli do kogo mieć pretensji.

„Szybko omówmy poszczególne zasady na prawo od Hammurabiego. Księga Kapłańska je słodzi. Złota reguła chce, aby traktować innych tak, jak chcielibyśmy, aby nas traktowano. Solidniejsza srebrna reguła mówi: „nie traktuj innych tak, jakbyś nie chciał, aby traktowali ciebie”. Bardziej niezawodna? Dlaczego? Dlaczego srebrna reguła jest bardziej niezawodna?

Po pierwsze, mówi nam, aby pilnować własnego nosa i nie decydować, co jest „dobre” dla innych. Z większą jasnością wiemy, co jest złe niż co jest dobre”.

„Ideą pierwszej poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych jest ustanowienie symetrii w duchu srebrnej reguły: możesz praktykować swoją wolność religijną, o ile pozwalasz mi praktykować moją; masz prawo zaprzeczyć mi, dopóki ja mam prawo zaprzeczyć tobie. Faktycznie, nie ma demokracji bez tak bezwarunkowej symetrii w prawie do wyrażania siebie, a najpoważniejszym zagrożeniem jest śliska równia pochyła w próbach ograniczenia wolności słowa z powodu tego, że niektóre z nich mogą ranić uczucia innych ludzi. Takie ograniczenia niekoniecznie pochodzą od samego państwa, lecz raczej od silnego umocowania intelektualnej monokultury poprzez hiperaktywną policję myśli w mediach i w życiu kulturalnym”.

„Symetria ta dotyczy również dopasowania interesów w danej transakcji. Odświeżmy wcześniejsze argumenty jeśli zyski rosną tylko u bankierów, a ich straty są po cichutku transferowane na społeczeństwo (nauczycieli gramatyki języka hiszpańskiego, stażystów w szkołach podstawowych…), rodzi się podstawowy problem – ukrywane ryzyko będzie nieustannie puchnąć, aż do ostatecznego wybuchu. Przepisy, które na papierze wydają się lekarstwem, tylko zaostrzają komplikacje, ponieważ ułatwiają ich ukrywanie”.

„Unikaj porad kogoś, kto radzi, jak żyć, o ile w razie czego nie grozi mu kara”.

„Mylenie się, gdy nic nie kosztuje, nie liczy się – w zasadzie jest podobne do zasady prób i błędów w badaniach”.

„Wyniki w prawdziwym życiu nie są takie jak rezultaty meczów bejsbolowych – zredukowane do zero-jedynkowego „wygrany lub przegrany”. Wiele niebezpieczeństw ma charakter wysoce nieliniowy: możesz być z korzyścią wystawiony na deszcz, ale już nie na powódź”.

„Wolność zawsze wiąże się z podejmowaniem ryzyka, niezależnie od tego, czy do niego prowadzi, czy z niego wynika. Podejmując ryzyko, czujesz się częścią historii. Ryzykobiorcy podejmują ryzyko, ponieważ w istocie są dzikimi zwierzętami”.

„Aby być wolnym od konfliktu, musisz nie mieć przyjaciół”.

„Ryzykowanie własnej skóry chroni system przed gniciem”.

„Prawdziwa równość to równość wobec prawdopodobieństwa”.

„Sposobem na uczynienie społeczeństwa równiejszym jest zmuszenie (poprzez ponoszenie osobistej odpowiedzialności) osób bogatych do narażania się na ryzyko opuszczenia klubu 1 procentu”.

„(…) człowiek wolny nie musi wygrywać na argumenty – wystarczy, że wygrywa”.

„Zatem tak długo jak społeczeństwo będzie się bogacić, ktoś nieustannie będzie próbował coś ci sprzedać. Wreszcie stracisz od tego dobry humor, a potem będzie jeszcze gorzej”.

„Jeśli twoje prywatne życie kłóci się z twoją intelektualną opinią, unieważnia to twoje intelektualne pomysły, a nie twoje prywatne życie. (…) Jeśli twoje prywatne działania nie podlegają upowszechnieniu, nie możesz mieć powszechnie stosowanych pomysłów”.

„Cnota nie jest czymś, co reklamujesz. To nie jest strategia inwestycyjna. To nie jest program cięcia kosztów. To nie jest strategia sprzedaży książek (lub, co gorsza, sprzedaży biletów na koncert)”.

Zapraszam na stronę wydawcy

1 komentarz: