poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Ewa Sonnenberg "Wiersze dla jednego człowieka"

„Napisać coś takiego
By pozostał wiersz a potem długo długo nic
Bo żadne inne słowo nie potrafiłoby mu sprostać
Jego metafory były czymś nieosiągalnym
Jak dar wykradziony bogom
Jak głos kogoś kto przybył z odległej planety

Jest taki wiersz jak zrównanie dnia z nocą
Jakby wchłonął w siebie żywioły
I w każdym zdaniu oddawał świat ujawnionym
Jest gdzieś taki nadludzki wiersz
Siła która wstrzymuje słońce
Jak dotyk niewidzialnego powoduje dreszcz
Jakby ktoś tchnął w niego oddech
I zaczyna żyć swoim własnym życiem
Między wersami prześlizguje się wieczność

Są wiersze które mogą powstać tylko raz w życiu
Tylko raz stają twarzą w twarz z tajemnicą
I są jak długo oczekiwana odpowiedź po której zapada milczenie
To tak jakby odnaleźć coś zgubionego przed tysiącem lat
Nie tylko odnaleźć ale rozpoznać jego znaczenie
ślepy grajek odzyskuje wzrok

Napisać wiersz całkowity i nietykalny
Tak prosty by zalśnił w nim klejnot
Schronienie dla każdej ucieczki
Taki szept prawdy że zagłuszy krzyk
Jak znamię które wypala się na skórze
Te ból sprawia że wielkość staje się osiągalna
I udowadnia fałszerstwo nieprzebytych słów
Ten wiersz jest blizną ale nikt nie rozpozna po jakiej ranie”
(***, s. 7-8)
Poezja ma to do siebie, że trzeba czytać ją powoli, dawkować sobie, odkrywać na nowo kolejne zakamarki, pozwalać jej na uruchomienie zakamarków świadomości, pozwolić sobie na przejście przez świat uprzedzeń i tabu. W wierszach Ewy Sonnenberg znajdziemy to wszystko. Jest tu przyglądanie się światu, drugiej osobie, doświadczanie miłości, sporo delikatnego erotyzmu, świadomości rodzenia się miłości ponad wszelkimi podziałami, bo ona pozwala odkryć w sobie prawdziwą siłę:
„To dla niej odkrył w sobie delikatność
To dla niej bywał słaby i czuły
Wiedział że tylko ci którzy bywają słabi potrafią być silni
I płakał znając historię każdej swojej blizny”
(„Perski wojownik”, s. 15)
Poezja musi nieść w sobie ogrom emocjonalnego ładunku, aby poza nią był cały kosmos, który przez słowa na nas oddziałuje, sprawia, że porusza ważne tematy. Przy czym ta ważność nie jest czymś koniecznie wzniosłym tylko pomaga uzmysłowić sobie, że ponad umownymi podziałami istnieje coś jeszcze:
„Zobaczyłam w nim jednego z nich to samo szaleństwo pragnienia
Nieobliczalne groźne niebezpieczne śmiercionośne przerażające
To nic że pochodził z innego narodu i nosił imię w języku który jest mi wrogim
Zobaczyłam w nim tę samą przystań co w tamtych przyjaźniach do ostatniego tchu
Do ostatniego niewypowiedzianego słowa bo nie ma słów na to co odczuwamy
Bo nie ma takich słów poza uczuciem które przebyłoby tę drogę do nieba”
(„Przesłanie z którym przychodzimy na świat, s. 16).
Ważnym tematem w wierszach Ewy Sonnenberg jest spotkanie z drugim człowiekiem i wynikające z tego powodu zdziwienie, odkrywanie nowych doznań, wrażeń, mierzenie wzajemnego oddziaływania, filtrowanie tych doświadczeń przez pryzmat czasu:
„Zadziwieni odkryciem, że ciało służy do tego by go dotykać
Jeszcze nie umieliśmy go smakować ale umieliśmy smakować nasz sekret
Mały chłopiec i mała dziewczynka pod stołem przy którym siedzieli nasi rodzice
Zanurzyliśmy się w naszych odczuciach
Były bardziej poważne niż nasza przyszła dojrzałość” (***, s. 31)
wspomnienia z dzieciństwa to nie tylko obrazy, ale i emocje, doznania zmysłowe, którym towarzyszy przekraczanie umownych granic, doświadczanie przyjemności z posiadanego ciała i niewinnego kontaktu z innym człowiekiem. Doznania przederotyczne są tu bardziej poważne niż erotyczne, bo skupione na odczuwaniu, pewnego rodzaju kontemplacji spotkania z Innym typowej tylko dla dzieci.
„Wiersze dla jednego człowieka” to zbiór, który powstał ponad dziesięć lat temu, kiedy to mieszkająca obecnie we Wrocławiu poetka była związana z Krakowem. Z jednego otwartego miasta powędrowała do drugiego. I ta otwartość oraz napięcie wynikające z niej widać w jej twórczości. Pojawia się w nich coś, co można nazwać „klimatem mentalnym Krakowa”. Jest w nich artystyczna swoboda, oddawanie się dążeniu do doskonałości, co świetnie ujawnia pierwszy wiersz (cytowany przeze mnie na początku). Czytając jej wiersze wchodzimy w świat jej refleksji dotyczącej miejsc, ludzi, podróży. Wędrujemy z nią po wspomnieniach z polski, odwiedzamy Bałkany, przeżywamy jej spotkanie z pozostałościami po wojnie z lat dziewięćdziesiątych, której pozostałości jeszcze długo będą blizną na tym egzotycznym krajobrazie. Styczność z różnorodnymi krajobrazami to pretekst do opisywania relacji z ludźmi, emocji, jakie niesie miłość, erotyzm, niepokój czy lęki związane z otwieraniem się na drugiego człowieka, przeżywanie z nim wspólnych chwil, odchodzeniem. Mamy tu obrazy ludzi w kontakcie z biedą, bezdomnością, zagubieniem, osamotnieniem, wyobcowaniem. Ewa Sonnenberg jest świetną obserwatorką i jednocześnie idealistką marzącą o świecie lepszym, przyjaźniejszym, bogatszym w miłość poza podziałami, wolny od tych podziałów na wrogów i przyjaciół, bo nic tak nie niszczy ludzi jak rozdarcie między tym, jaki obraz innych tworzy społeczeństwo, a tym, co czujemy.
W tym skupieniu się na wrażeniach „Mediolański deszcz”(s. 32) jest kwintesencją tego, co możemy przeczytać w jej poezji:
„W pokoju brzasku zamiast ścian nasze ciała
Wyłowione ze swoich kryjówek: zrozum
Otwarta przestrzeń jest mniejsza od pieprzyka
Zamiast okien nasze twarze otwieraliśmy je na oścież by oddychać sobą
Zamiast drzwi dotyk wyszliśmy na zewnątrz”.
Pisaniu o świecie, emocjach, doznaniach, erotyce, spotkaniach z ludźmi towarzyszy również refleksja nad misją poezji, miejscem, do którego dążymy w formie i przesłaniu, treściach, w których będzie wszystko bez konieczności dopowiadania, „By pozostał wiersz a potem długo długo nic” (s. 7). Pisanie jest tu misją pozwalającą na dążenie do tego ideału. Myślę, że w poetce w pewien sposób to się udało, bo jej wiersze czyta się właśnie tak, że po skończonej lekturze trzeba się zatrzymać i je poczuć w sobie.

Zapraszamna stronę wydawcy










 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz