"LGBT nie powinni tak protestować. Powinni siedzieć cicho i z ukrycia
walczyć o swoje prawa, a nie tak publicznie i głośno, bo to do nich
zniechęca".
Dokładnie rok temu radzono mi jak powinnam walczyć o 8 h
pobyt dziecka w przedszkolu. Na pewno nie powinnam tego pisać
publicznie tylko cichutko załatwiać z urzędnikami. Załatwiałam. Kopanie
się jak z koniem przez 3 miesiące mnie wkurzyło. Zaczęłam pisać, mówić
publicznie o problemie. I nagle pełno mamusiek posyłających dzieci na
8-9 h do przedszkola się oburzyło, że chcę więcej niż 5 h, bo przecież
przedszkola na to nie stać (9,5 krotna subwencja). Zawsze tak jest, że
kiedy zaczynasz walczyć o swoje ludzie objaśnią Ci jak masz to robić.
Jeśli robisz inaczej niż sobie życzą to jesteś ta zła.
Dopiero 27
sierpnia dowiedziałam się, że moje dziecko może iść na 8 h do
przedszkola. Dopiero po napisaniu do kuratorium, że moje dziecko jest
dyskryminowane ze względu na orzeczenie o kształceniu specjalnym. Maj,
czerwiec, lipiec, sierpień upłynął pod znakiem kolejnego czytania
przepisów i składania pism do przedszkola oraz gminy.
Nikt, kto jest
wykluczany i siedzi cicho niczego nie wskóra. Nikt niczego nie da bez
walki. Sama się o tym przekonałam. Przekonałam się też jak bardzo
środowisko lokalne potrafi dokopać, kiedy głośno powiesz o tym
wykluczeniu, kiedy zaczniesz publicznie walczyć, bo zabraknie sił na
załatwianie po cichu.
Takie piekło nam wszystkim zapewniają
politycy, którzy uważają, że jednym się należy, a innych trzeba
potraktować gorzej, bo przecież "zawsze tak było", "bo tak się
przyjęło". I nie ważne, że to "przyjęło" jest niezgodne z przepisami.
Grunt, aby pokazać, że przecież zawsze tak było, a tu nagle ktoś chce
być traktowany tak samo jak inni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz