Przemoc w rodzinie to temat bardzo trudny, ale też coraz śmielej poruszany przez twórców, traktowany coraz poważniej, dzięki czemu czytelnicy mogą zobaczyć mechanizmy zmuszające kobiety do trwania w niszczących związkach, bo przecież to niewyobrażalne, żeby ofiary tkwiły latami w toksycznych związkach. A przecież to się działo i dzieje. Problem delikatny i nie łatwo go opisać tak, aby uzmysłowić czytelnikom, w czym tkwi problem, jak kaci uzależniają od siebie ofiary. Trzeba jednak próbować, bo to pomaga innym zrozumieć wiele sytuacji, zachowań obronnych osób doznających przemocy, fenomen syndromu sztokholmskiego, często też współuzależnienia. Myślę, że Elżbiecie Ceglarek to się udało. Jej dylogia „Dom z kryształu” zawierająca tom pt. „Dom z kryształu” i „Biznesowa miłość” pięknie wprowadza nas w ten trudy do pokazania świat.
Dagmara Stoczek-Promańska to doświadczona pielęgniarka. Jej mąż jest wziętym architektem, dlatego mogą żyć wygodnie i bez martwienia się o oszczędności. Częste wyjazdy służbowe przeplata napięta atmosfera w domu. Bohaterkę poznajemy w chwili, kiedy już ma za sobą jeden „kryzys małżeński”, czyli pierwsze doświadczenie przemocy fizycznej. Nim ta nastąpiła były lata znęcania się psychicznego, pokazy siły, ale też nie codziennie, bo jej mąż, Roman doskonale wiedział, kiedy i jak dać jej do zrozumienia, że musi się go słuchać, że bez niego jest niczym, a kiedy pogłaskać, powiedzieć komplement, przeprosić i obiecać poprawę, bo przecież każdemu zdarza się zbłądzić i on nie jest tu inny. Pozorna czułość przeplata dozowane napięcie. Raz większe, raz mniejsze. Z czasem oczywiście coraz większe. Któż nie uległby i nie zgłupiał, któż nie zacząłby zastanawiać się czy faktycznie to, co mówi bliska osoba nie ma w sobie odrobiny prawdy? Dagmara jest jedną z wielu kobiet, które stopniowo tracą grunt pod nogami. Na szczęście ma bliskich i nie daje się odciąć od przyjaciółek. To pozwala jej zawalczyć o minimum własnej przestrzeni, czyli możliwość zarabiania na siebie, bo nie ma nic gorszego niż ofiara całkowicie zależna od oprawcy. Jej mąż jednak jest sprytny i wymyślił sposób na postawienie na swoim: przeprowadzka do Austrii. Dom pod Wiedniem, w Ottakring ma być szansą na odbudowanie rodziny. Dagmara po pierwszych doświadczeniach pobicia ma wątpliwości, czy powinna jechać z mężem. Do tego dość późno dowiaduje się o konieczności przeprowadzki i musi szybko załatwić zwolnienie z pracy, pozałatwiać sprawy dzieci. Jej wątpliwości podsyca niechęć trójki pociech. Bacznie obserwuje męża i próbuje podjąć najlepszą z możliwych decyzji. Roman jest tu prawdziwym graczem potrafiącym uruchomić odpowiednie emocje i w końcu wszyscy wyprowadzają się z Warszawy. Na miejscu szybko okazuje się, że niewiele prawdy w tym, co obiecywał jej mąż. Do tego bariera językowa hamuje ją w szukaniu pracy. A jakby tego było mało w domu ma tak wiele obowiązków, że nawet nie miałaby siły. Pętla się zaciska, Roman robi się coraz agresywniejszy, Dagmara coraz bardziej wycofana i dbająca o pozory.
„Czułam się ciągle rozbitkiem na ocalałym skrawku nadziei. Nadziei, którą był mój mąż i moja rodzina".
Elżbieta Ceglarek wprowadza nas w świat zawiłych emocji ofiar przemocy w rodzinie. Mamy tu kobietę wykształconą, pracującą w zawodzie, mającą czasami kontakt z osobami takimi jak ona, a jednak jest bierna, bezradna. Zło spotykane w domu sprawia, że nie wie, jaką podjąć decyzję. Z jednej strony chciałaby odejść, uciec, wyjechać, a z drugiej nie potrafi i nawet na odległość jest posłuszna mężowi. Niby wewnętrznie się buntuje, niby jest świadoma, że szkodzi sobie, a jednak całkowicie bezwolna, bezradna, pozbawiona sił i woli odejścia. Wszystko w imię zapewnienia dzieciom rodziny oraz tłumaczenia, że w sumie mąż przecież taki zły nie jest, bo zapewnia byt rodzinie. Ale jakim kosztem?
„Nienawidziłam tych jego rozkazów, tego odrażającego tonu głosu, tej pewności w każdym geście. I siebie nienawidziłam za to, że na okrągło się poddawałam, nie umiejąc przerwać tego, co było tak wstrętne i ohydne. Brakowało mi własnego zdania, asertywności i odwagi".
Austriacka sielanka szybko okazałą się męką. Dzieci coraz częściej niepokoiła sytuacja w domu, napięcie, jakie tworzył ojciec, kłótnie rodziców, jego oskarżenia i insynuacje na temat zdrad żony. Wita przez Romana pajęczyna coraz bardziej dusi jego żonę. Jakby sytuacja w domu nie była łatwa to Dagmara ma wokół siebie bliskich, którzy ciągle tłumaczą jej jak powinna żyć. Wszystko w imię jej dobra. Ciągłe ocenianie, konieczność bronienia męża przed rodziną, ukrywania całego zła sprawia, że trudniej jej podjąć decyzję, bo musiałaby przyznać, że myliła się, a przecież nikt nie lubi przyznawać się do błędów. W „Domu z kryształu” wydaje nam się, że te pouczenia są w imię dobra, mają nakłonić do podjęcia właściwej decyzji. Drugi tom zatytułowany „Biznesowa miłość” rozwiewa wszelkie wątpliwości. Okazuje się, że każdy ma własną wizję szczęśliwego życia bohaterki. Z tego powodu zostanie wciągnięta w nić nieporozumień, spiski mające na celu wyswatanie jej z ideałem, który podoba się jej rodzinie. Z drugiej strony, mimo całej niechęci do jej własnych planów zawsze może liczyć na bliskich. Tylko jak długo? Czy Dagmara da sobie szansę na szczęście? Czy jej serce jeszcze kiedyś szybciej zabije?
„Przecież człowiek żyje po coś, dla kogoś. Jeśli tylko dla siebie, to musi być strasznym egoistą i podłym człowiekiem pozbawionym empatii i wszelkich uczuć! Mamy w ciągu życia wiele misji do spełnienia, tylko trzeba je wypełnić. Trzeba przeżyć życie tak, żeby się niczego nie wstydzić, a na stare lata powiedzieć: Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy. By mieć poczucie dumy i spełnienia”.
Elżbieta Ceglarek bardzo umiejętnie nakreśliła bohaterkę będącą ofiarą przemocy w rodzinie. Miałam okazję kilka takich przypadków obserwować i uważam, że pisarce udało się oddać to, co zatrzymuje kobiety przy tyranach. Do tego poruszyła ważny temat ustawiania takiej osoby przez bliskich, swatania, planowania życia, wbijania w poczucie winy. Mamy tu całą masę nieidealnych, ale za to bardzo prawdziwych bohaterów. Ludzi zachowujących się irracjonalnie, ale przecież każdy w życiu kieruje się emocjami i obserwowany z boku może wydawać się śmieszny.
W dylogii nie zabraknie też wątku miłosnego, próby poszukiwania nowej ścieżki. I tu kolejne piękne naszkicowanie portretów mężczyzn, którzy w pewien sposób są zagubieni, nie chcą przyjąć do wiadomości słów Dagmary, każdy jej gest odczytują po swojemu i osaczają ją, przez co jeszcze bardziej zniechęcają. Jak powiodą się wątki miłosne? Czy Dagmara będzie gotowa na to, aby dać szansę któremuś z adoratorów? Czy niespodzianki, które dla niej szykują nie przerosną jej?
„Młodość rządzi się własnymi prawami i ma wiele przywilejów. Ma to do siebie, że idziemy na żywioł, niczego nie kalkulujemy, nie oceniamy, a przede wszystkim – nie doceniamy. Bez zastrzeżenia bierzemy to wszystko, co los stawia na drodze, czym nas kusi i obdziela, co proponuje, a z czym każe się wstrzymać. Życie nie uczy, za co warto wznosić toasty. Częstujemy się ślepą miłością jak narkoman marihuaną, nie zważając na konsekwencje. Niestety, nie zawsze to, co po drodze, jest racjonalne i mądre, los nie zawsze podpowiada prawidłowo. Decyzje są na całe życie, wybory, często nieodwracalne i przykre w skutkach. My możemy się nimi częstować, brać z tacy jak pucharki z lodami, a one albo okażą się smaczne i ulubione, albo wręcz przeciwnie – będziemy mieć po nich torsje i niesmak. Często znajdziemy się w życiu w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Na wiele sytuacji nie mamy wpływu, a mimo tego porywamy się z motyką na słońce. Porywamy się na coś, co dawno jest przesądzone, co dawno skazane na porażkę. Nie widzimy. A jednak dążymy i szukamy miłości doskonałej. Często nie wyrabiamy dopiero wtedy, gdy zaczynają się prawdziwe zakręty, takie, co to nie da się ich przebrnąć, jeśli miałoby się czołg. Wpadamy w pierwszy lepszy dołek, na pierwszej lepszej stacji wykolejamy się i rozpaczliwie szukamy drugiej, mniej niebezpiecznej”.
Pisarka zabiera nas do świata osobistych doznań Dagmary, jej poszukiwania własnej drogi, poszukiwania miłości, osoby, z którą chciałaby stworzyć rodzinę. Aby tego dokonać musi wyjść życiu naprzeciw.
„Z książek nie nauczysz się miłości, nie doświadczysz jej. Nikt nie poda ci jej wprost, nie wręczy do ręki receptury doznań i pragnień. Nikt nie wskaże ci drogowskazu do szczęścia. Jedynym nauczycielem dla samego siebie możesz być ty sam”.
Mocne i ciekawe książki pełne fascynujących tematów. Dla każdej Panii która potrzebuje odrobiny oczytania.
OdpowiedzUsuń