Przez pół roku Ola w domu na widok kredek krzyczała. Nie chciała kolorować. Stwierdziłam, że schowam i nie będę drażnić dziecka. Zamiast kredek była ciastolina, plastelina, masy z mąki (tylko ja kupuję 10 kg mąki pszennej, kukurydzianej i ziemniaczanej, 10 soli i mydła o różnych zapachach). A teraz mamy fazy na kolorowanie. Oczywiście z kolorowanych rzeczy nic się nie niszczy, bo wiórki będą do klejenie, obrazki do wyklejania i wycinania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz