sobota, 3 kwietnia 2021

Wykrzyczę autyzm


Skaczące ciśnienie i nowe dawki leków dają nam się we znaki. Ola krzyczy całą sobą. Jedyne, co pozostaje to delikatnie wozić ją. Chodzenie nie wchodzi w rachubę. Czekanie gdziekolwiek również. Nawet nieodpowiednia nawierzchnia chodnika drażni. Do tego zapachy, tłumy ludzi na ulicach, ale siedzenie w domu to jeszcze większy krzyk.
Na ten Oli krzyk są dwie reakcje ludzi: pretensji i współczucia. Ludzie z pretensjami komentują, że dziecko niegrzeczne, że siedzieć w domu trzeba, że może bym coś zrobiła, że dziecko mi krzyczy, a ja nic nie robię (w sensie nie próbuję na siłę przytulić, nie szarpię się, żeby zrobić pokazówę jaka ze mnie zajebista matka). Olę komentarze irytują. Ludzie współczujący z kolei próbują pogłaskać, zagadać, pomóc w dźwiganiu czegokolwiek. Czują, że powinni pomóc i pomagają tak jak pomagaliby matkom z półrocznym płaczącym dzieckiem: odwracaniem uwagi dziecka. Tylko tu nie o skupienie się płaczu chodzi, ale o przetwarzanie bodźców, przetwarzanie tego, co dzieje się w mózgu i ciele. Im więcej zagadujących (z jednej i drugiej grupy) tym gorzej, bo więcej bodźców. To nie jest niczyja wina, że nie wie, w jaki sposób reagować, bo nikt nas w szkole tego nie uczył. W internecie też w sumie mało informacji. Jak pomóc? Po prostu zająć się sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz